Rozdział 30

333 24 1
                                    

Kaylee

25 lipca. Urodziny Luka

Czas, w którym mogłam przyzwyczaić się do myśli, że dziś wszystko się zmieni minął zdecydowanie za szybko. Jak myślałam, że stresowałam się nadchodzącym wydarzeniem, to dzisiaj to już kurwa nie wiem co to było. Wstałam rano i drżącymi rękoma wypiłam herbatę. Nick kiedy wszedł do kuchni uważnie mi się przyjrzał i parsknął śmiechem. A potem zwyczajnie mnie przytulił szepcząc uspokajające słowa i to mi wystarczyło, aby przestać myśleć o niepotrzebnych bzdurach i wziąć się w garść. Będzie mi go brakowało w Nowym Jorku. Wszyscy już wiedzą, nawet Caleb, który obiecał nie pisnąć ani słówka Lukowi. Każdy z nich pomógł mi w tym, aby ten dzień wyszedł jak najlepiej, i pomogli mi się spakować. Wszyscy dzisiaj będziemy w Nowym Jorku. Luke niestety musiał być już tam dużo wcześniej, a my obiecaliśmy pojawić się na jednym z najważniejszych wydarzeń w jego życiu. Kiedy żegnaliśmy się tydzień temu musiałam zapewnić go niemal ze sto razy o tym, że będę u jego boku w tym dniu i przez resztę życia.

Staliśmy na zatłoczonych lotnisku objęci w swoich ramionach. Przyjaciele stali za nami i czekali, aż w końcu Luke mnie puści. Odprawa już trwała, a on nadal nie myślał, żeby mnie puścić i wejść do metalowej puszki.

- Luke, musisz już iść, bo samolot odleci bez ciebie – mruknęłam, głaszcząc go po plecach.

- Obiecaj, że tam będziesz.

- Luke, będę tam czy tego chcesz czy nie. Nie przegapię momentu, kiedy mój facet przejmuje firmę. Będę, będę przez ten tydzień obok ciebie i przez całą resztę. Obiecuje.

- Więc widzimy się za tydzień w Nowym Jorku – szepnął.

- Tak, zleci szybciej niż myślisz.

- Ale później znowu tu wrócisz, a ja będę tam. Nie dam rady tak, skarbie.

- Nie myśl teraz o tym, dobrze? Porozmawiamy o tym, gdy wszystko się skończy. A teraz leć bo naprawdę, samolot odleci bez ciebie.

- Kocham cię, aniele – musnął moje czoło, ręką łapiąc za kark.

- Też cię kocham Luke – szepnęłam cicho, a następnie odprowadziłam wzrokiem chłopaka, który już się nie odwrócił. Czekał nas tydzień rozłąki, aby następnie być obok siebie przez resztę życia.

- Nadal mu nie powiedziałaś? – zapytał Caleb, głupio uśmiechając się.

- Nie. Dowie się wszystkiego na miejscu, mam nadzieję, że uda ci się ogarnąć klucze.

- Nic trudnego, Kaylee. Luke padnie na zawał.

- Tego to akurat nie chce, ale chce żeby był po prostu szczęśliwy. – Odwróciłam się w stronę samolotu, który przygotowywał się do startu. – Tylko tyle – mruknęłam.

W Nowym Jorku mieliśmy zacząć nowy etap w życiu. Wspólny etap.

Tak więc wszystko było już gotowe, a za trzy godziny mieliśmy samolot do Nowego Jorku. Moje walizki pojechały już wczoraj i miały czekać na mnie w moim hotelowym pokoju. Miałam zostać w Nowym Jorku na tydzień, a przynajmniej myśli tak Luke, który jest niemalże o tym pewny. Chciał pokazać mi nowy apartament, który teraz będzie jego nowym miejscem zamieszkania. Nie wiem gdzie, ani jak wygląda, ale Luke będzie miał niezłą niespodziankę.

Siedziałam na łóżku w moim pokoju rozglądając się po nim. Nie wierzę, że to już się dzieje. Do sypialni wszedł Nick z szerokim uśmiechem.

- W końcu cała chata dla siebie – zażartował.

Niebezpiecznie niebezpieczniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz