Rozdział 8

435 32 3
                                    

Kaylee

Redukcja biegów, gaz do podłogi i dym pod kołami. Razem z Nickiem znajdowaliśmy się na torze – legalnym torze, gdzie każdy może świrować z prędkością. Byliśmy nie zatrzymani, jak porsche bez hamulców. To byłaby jazda bez trzymanki. Ostatnia prosta i meta, a za nią ostry przelot bokiem i zatrzymanie auta z piskiem. Zadowolona z siebie wysiadłam z samochodu, ściągając kask z głowy.

- No siostra, jesteś wyjątkowa – powiedział Nick z szerokim uśmiechem na twarzy.

- Uczę się od najlepszych – odparłam dumnie, przytulając się do jego torsu.

- Uczeń przerósł mistrza i to on się teraz uczy. – Poczochrał mnie po włosach, tak jak robił, gdy byłam mniejsza. – Siostra ma pytanie do ciebie.

- No co tam? – mruknęłam.

- Coś jest między tobą a Lukiem?

- Skąd to pytanie? – zapytałam, odrywając się od niego.

- Znam cię Lee. – Oho, gdy używał tego zdrobnienie to nie wróżyło nic dobrego. – Widzę, jak reagujesz na niego i jak ona reaguje na ciebie, gdy jesteście w pobliżu.

- Nic między nami nie jest i nie będzie. Sam wiesz, że Luke chce mnie zniszczyć.

- Nie wie kim jesteś.

- Ale niszcząc Night Girl, zniszczy mnie. Okej pomogłam mu, dobrze o tym wiesz, ale to było jednorazowe. Luke przejął firmę i wątpię żebyśmy się już spotkali. Chyba, że na torze, jako Night Girl.

- Może i tak, ale co jeśli odkryje kim jesteś.

- Do tego nie dojdzie. Już ja się o to postaram.

- A ty wiesz, że dzisiaj wyścig? Mogę się założyć, że na sto procent Luke się tam pojawi.

- Ale ja nie. Przynajmniej dla niego nie. Będę, ale on o tym nie musi wiedzieć

- Wiesz... wydaje mi się, że spodobałaś mu się.

Spojrzałam na brata, jak na idiotę. Prychnęłam głośno na jego uwagę.

- Ty to umiesz żartować dowcipnisiu.

- Dobra, nie gadajmy już o nim. Wracajmy do domu. – Skinęłam głową zgadzając się z nim. Oboje wsiedliśmy do swoich aut, rozjeżdżając się.

W domu byliśmy po jakiś piętnastu minutach. Na całe szczęście tor znajdował się niedaleko naszego domu, więc nie było to dla nas wielki problem wybierać się tam częściej. Zjadłam na szybko jabłko i pobiegłam do swojego pokoju. Od pierwszej wizyty Luka w tutaj, mój kask znajdował się w moim pokoju, gdzie nikt nie wchodził. Bezpieczny, z dala od osób, które nie znają mojej drugiej tożsamości.

Podeszłam do komody, na której leżał. Wzięłam go do ręki, oglądając go z każdej strony. Na prawym boku, na zielonym tle można było dostrzec z dala czarne kreski. Jednak z bliska doskonale było widać pętle nieskończoności a w niej inicjały mojego i Nicka imienia. Tym kaskiem zrobił mi ogromną niespodziankę i przyjemnością. Mając go na sobie podczas wyścigów zawsze czułam obecność Nicka przy mnie, jakby czuwał nade mną. A może to była sprawka rodziców, którzy czuwali nad nami z góry? Często brakowało mi mamy, choć minęło tyle lat. Choć pogodziłam się z ich śmiercią, to są dni, kiedy chciałabym, aby zwyczajnie mnie przytuliła. Tylko tyle mi potrzeba. Poczucia troski od kogoś innego, niż mój brat. Pamiętam słowa Nicka, kiedy dostałam od niego kask.

Niebezpiecznie niebezpieczniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz