Opowieść 35: Ciemne Futro - Ziemisty Wąs czy Wielka Gwiazda.

3 2 0
                                    

Witaj. Pewnie już znasz mnie, ale i tak się przedstawię. Nazywam się Ciemne Futro. Przez pewien czas byłam zakochana w dwóch kocurach, ale w końcu między nimi wybrałam. Pozwól, że ci opowiem…

Jestem córką Wodnistego Nosa, którym już w chwili moich narodzin był zastępcą, i Różanego Ciernia. O tym, że mój ojciec został mianowany w wieku jedenastu księżycy na tę pozycję, dowiedziałam się dopiero po swojej śmierci, od Zimnej Gwiazdy. Gdy ja się urodziłam,  jej rzecz jasna na świecie już nie było, a oficjalna wersja była taka, że zginęła w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Coś tam słyszałem o tym, że Wielka Gwiazda jako wojownik zmusił ją, by wyznaczyła go na zastępcę, ale nie chciałam w to wierzyć. Wielka Gwiazda wydawał mi się taki miły i przyjazny… Bardzo się myliłam.

Gdy byłam uczennicą, miałam oczywiście swojego mentora, ale sporo czasu spędzałam z Wielką Gwiazdą. Czułam się przy nim lepiej niż przy kimkolwiek innym. Wkrótce zrozumiałam, że czuję do niego coś, czego czuć nie powinnam. Zakochałam się w dużo starszym ode mnie kocie i to w przywódcy. On był dla mnie nielegalny i wcale nie chodzi mi o zasady kodeksu.

Pewnego dnia poszłam wieczorem na spacer po Iglim Lesie. Było akurat bardzo zimno, ale znalazł mnie Wielka Gwiazda i swoim ciałem ogrzał. Zasnęliśmy razem pod krzewem jeżyn, a gdy się obudziłam, kocur leżał nieco dalej, skulony w kłębek. Wyglądał tak słodko…

Z czasem takie nocne spotkania stały się naszą małą tradycją, chodziliśmy na nie niemal co noc. Pewnego dnia zaczęłam mieć wątpliwości.

— A czy na pewno możemy się spotykać?

Odpowiedź była jednoznaczna

— Ja jestem przywódcą, ja mogę wszystko.

Później zostałam wojowniczką o imieniu Ciemne Futro i do mnie dotarło, że kocham Wielką Gwiazdę nad życie i nigdy nie przestanę. Postanowiłam mu to wyznać.

— Od kilku księżycy… — niepewnie zaczęłam, a on słuchał; byliśmy we dwoje na polowaniu, więc nikt o tym nie wiedział — ja… kocham cię… Wielka Gwiazdo. — Moje serce biło dużo szybciej niż zwykle.

Kocur o krótkim ogonie od razu zaczął mruczeć. Lepszej reakcji nie mogłam sobie wyobrazić. Jego słowa tylko to potwierdziły.

— Nawet nie wiesz, jaki jestem teraz szczęśliwy. Też cię kocham!

— Czyli jesteś teraz moim partnerem? — nie mogłam powstrzymać tego pytania.

— Tak i chcę być już zawsze.

Mój związek z Wielką Gwiazdą był pełen wzlotów i upadków. Czasami myślałem nad tym, czy na pewno powinnam z nim być. Bywał agresywny i strasznie się rządził, choć zdarzały się momenty, w których był uroczy - jak tamtej zimnej nocy.

Wkrótce zaszłam w ciążę. Wtedy do mnie dotarło, że nie mogę mieć kociaków z takim kocurem. Nie mogę z nim ich wychować. Co innego Ziemisty Wąs, przystojny młody kocur, z którym ostatnio spędzałam coraz więcej czasu (tak właściwie już jako uczennica coś do niego czułam, ale przez nocne spotkania z przywódcą się od niego oddaliłam). Nie żeby Wielka Gwiazda nie był młody, ale na pewno był zbyt wiele starszy ode mnie. Poza tym był toksyczny. Mimo to i tak go kochałam - ale nie mogłam pozwolić na taki los moim kociakom.
To była dla mnie trudna rozmowa.

— Zrywam z tobą, Wielka Gwiazdo — powiedziałam na jednym tchu.

— Co?!

— Wybacz mi, Wielka Gwiazdo! Tak bardzo cię kocham… ale nie mogę z tobą być. Kociaki… One potrzebują lepszego ojca.

— Ale jakie… kociaki? — Był w szoku.

— No twoje, a jakie?! — syknęłam i wyszłam z jego legowiska, w którym rozmawialiśmy.

Wychodząc, słyszałam jak mówił różne nieprzyjemne rzeczy. Był wściekły. Jestem niemal pewna, że powiedział nawet “Ciemne Futro? Ciekawe, czy ma ciemną krew. Lisie serce!”. Wtedy nieźle się przeraziłam. Czy on będzie próbował mnie zabić?

Wtedy już byłam pewna, że dobrze wybrałam. Tak… Zdecydowanie Ziemisty Wąs był dobrym wyborem. Powinnam być z nim już od wielu dni.

— Ziemisty Wąsie… — zaczęłam. — Zakochałam się w tobie jeszcze jak byliśmy uczniami… ale te wszystkie nocne spotkania z Wielką Gwiazdą sprawiły, że do niego też coś poczułam i stałam się jego partnerką. — Popełniłam błąd… — powiedziałam niespokojnie.

Kocur zareagował zupełnie inaczej, niż się spodziewałam.

— Chcesz być ze mną? — po prostu zapytał.

— Nie jesteś zły? — nie dowierzałam. — Byłam z Wielką Gwiazdą i odrzuciłam ciebie dla niego…

— Zły? Na ciebie? Nigdy w życiu! Zbyt mocno cię kocham. — Słysząc te słowa, splotłam jego ogon ze swoim.

— Ja ciebie też… — głośno mruczałam.

Tak więc zostaliśmy parą. Spośród dwójki bliskich mi kocurów wybrałam Ziemistego Wąsa i nie zmieniło to się nawet w Klanie Gwiazdy. Co do drugiego kocura, kochałam go, ale nie byłabym z nim w pełni szczęśliwa, a już na pewno nie moje kocięta.

Wojownicy. Legendy Klanów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz