MAVEN
Powieka mi drżała z irytacji, a skronie pulsowały. Cholerny, zasrany Cole, któremu od jakiegoś czasu wiecznie coś nie pasowało.
– Jeżeli kolejny raz spróbujesz utrudniać mi pracę, to wiedz, że dziadek się o tym dowie – powiedziałem dosadnie z furią w oczach. To nie pierwszy raz, gdy doszło do takiej sytuacji, gdzie ukrył przede mną wizytę u jakiegoś pacjenta. To nie pierwszy raz, gdy próbował wpłynąć na moje dobre imię. A ja nienawidziłem czegoś takiego. Myślałem, że po naszej rozmowie, coś do niego dotarło, ale ewidentnie się pomyliłem. – Nie jestem twoim szefem na stałe, cały czas staram ci pokazać, że jesteśmy w stanie się dogadać, jeśli tylko obie strony będą tego chciały. Zakończyłem tą bezsensowną wojnę, podałem ci rękę, a ty w zamian za to pokazujesz mi środkowego palca. Utrudniasz nie tylko mi robotę, ale sobie również – uniosłem ton głosu. Moja cierpliwość nie trwała wieki.
Aż sobie przypomniałem za co nie znosiłem tego miasteczka. Gotowało się we mnie, gdy tylko patrzyłem na tę jego fałszywą twarz, która wyrażała pogardę rzuconą w moją stronę.
Jakim cudem dziadek pracował z kimś takim?
– To sam odbieraj telefony, Panie Wiecznie Zajęty. Nie jestem twoim sługą.
Zacisnąłem szczękę. Mięsień w policzku drgnął.
– Nie każę ci sprzątać. Nie każę ci ze mną jeździć. Nie proszę cię, o Bóg wie jakie, okropne rzeczy. Jedyne czego oczekuję to lojalności i profesjonalizmu. Jeżeli coś ci we mnie nie pasuje, to nie wyżywaj się w pracy. I nie sprawiaj, że ludzie w miasteczku coraz częściej nazywają mnie bucem bez serca, który nie chce pomagać ich zwierzętom. Raczej nie na tym miała polegać nasza współpraca, nie uważasz?
– Przyjechałeś tutaj z dnia na dzień. Nagle zdobyłeś uwagę wszystkich w Wineley. Dosłownie wszystkich. Ciotki nad tobą ubolewają, pani Nola jest zauroczona tym, jak bardzo wyrosłeś, a zarazem wzruszona. Nawet, kurwa, Rhett, który nie znosi rozmawiać, jakimś cudem cię polubił. Wszystko układa się tak, jak ty byś tego chciał.
Tutaj cię boli.
Ta rozmowa przypominała gadkę dwójki, zagubionych dzieciaków, a nie dorosłych mężczyzn, ale musiałem się zniżyć do jego poziomu. Innego wyboru nie miałem. Całkowicie zlekceważył moje słowa. Za to wystawił na światło dzienne zazdrość. Czyli jedno z najgorszych uczuć.
– Przymiliłeś się nawet do rodziców Elodie. Gdzie ten sam Maven, który prychał przez pierwsze dni, fukał, wywracał oczami i narzekał? Tak nagle ci się odmieniło? – zapytał z kpiną.
– Minął miesiąc – przypomniałem mu. – Nie muszę ci się spowiadać, dlaczego nie lubię Wineley. Bo wierz mi, ale to się na pewno nie zmieniło. Ale dzięki tym ludziom, o których wspomniałeś, jest mi tutaj łatwiej i jestem im za to wdzięczny. A ty z łaski swojej, popracuj nad własną samooceną i przestań wszystkim, wszystkiego zazdrościć i nie dziw się, że większość ludzi w końcu dostrzega twoje prawdziwe oblicze. Wiem, co ci się najbardziej nie podoba. Moja relacja z Elodie. Oświecę cię. To nie ty decydujesz z kim Elodie będzie spędzała czas. To ona wybiera osoby, z którymi chce rozmawiać i się poznawać. Nikt nie ma prawa jej czegoś narzucać. Gdyby nie chciała, to by ze mną nie rozmawiała. Cole, radzę ci się ogarnąć. Jeśli zależy ci na przyjaźni z nią, to zacznij nad sobą pracować. Przemyśl to, ochłoń i przestań się zachowywać, jak wściekły, rozwydrzony gówniarz – ostatnie stanie wysyczałem.
Cole zmniejszył odległość między nami. Popatrzyłem na niego z góry, uniosłem wyzywająco brew. Wiedziałem, że będzie chciał coś jeszcze mi powiedzieć. Przecież on nie potrafił się zamknąć. Uważał, że jego zdanie powinno być tym ostatnim.
CZYTASZ
Każdy Twój Uśmiech | +16
Romance„Każdy twój uśmiech jest tym, który leczy moje rany." Maven Namgung nienawidzi poniedziałków. A w szczególności tych poniedziałków, gdy dzieje się coś złego. Po jednym niepokojącym telefonie dziadka decyduje się zwolnić z pracy na jeden dzień i poje...