5 miesięcy później
MAVEN
Kochałem poniedziałki. Miałem ku temu bardzo dobre powody.
Jak mógłbym ich nie kochać, skoro codziennie wstawałem z uśmiechem na twarzy? Codziennie witałem się z moją ukochaną kobietą i córeczką. No tak, nie mógłbym zapomnieć o Coco. Obraziłby się gdybym o nim nie wspomniał.
Praca nie bywała, aż tak irytująca. Zwierzęta stały się przyjazne, a ja cieszyłem się, że odnalazłem się w tej sferze weterynarii. Zamieszkałem w Wineley. Dzieliłem dom razem z El i Lottie.
Dziadek postanowił oddać klinikę w moje ręce, a tym samym nadeszły porządki i powiew świeżości. Do pomocy miałem dwójkę pracowników, dzięki którym odnajdywałem sporo czasu dla mojej rodziny. Asher świetnie sobie radził z kliniką w Sunland. Załatwiliśmy papierkową robotę, a tym samym już nie byłem współpracownikiem. Zastąpiła mnie w tym Hattie, która również była weterynarzem. Asher nie tylko dzielił z nią życie prywatne, ale też i zawodowe. Słyszałem wielokrotnie o obawach przyjaciela, ale wspólnie z Hattie odnaleźli złoty środek, dzięki któremu nie kłócili się zbyt często.
Elodie rozwinęła cukiernię z czego byłem cholernie dumny. Zjeżdżało się dużo klientów, a interes w kółko się kręcił. El zaczęła tworzyć artystyczne torty, publikowały w zasadzie dzieła na koncie na Instagramie, zyskując tym samym popularność.
A moi dziadkowie...? No cóż. Dziadek poszedł na zasłużoną emeryturę, a babcia pewnie stąpała u jego boku. Po przejęciu przeze mnie kliniki, podjęli szybką decyzję. Wymyślili, że chcą zwiedzić znaczną część Europy. Ja mieszkałem w Wineley z moimi kobietami, a dziadkowie podróżowali.
Ja żyłem moim wymarzonym życiem, a oni przeżywali drugą, wspaniałą młodość.
– Tatusiu, ziobać! Zlobiłam z mamusią babeczkę. – Córeczka wybiegła z kuchni i przeszła do salonu, w którym obecnie siedziałem, czytając książkę. Zamknąłem ją jednak, gdy córka znalazła się naprzeciwko mnie.
Poprawiłem okulary, które zsunęły się z mojego nosa. Jednak wróciłem do zwykłych okularów, a soczewki zostawiałem na gorsze dni w pracy.
– Jest przepiękna. Będę mógł ją zjeść? – zrobiłem minę zbitego szczeniaczka.
– Przed obiadkiem niewojno – wypomniała mi mój tekst. Minął tydzień, a ona nadal pamiętała, że nie pozwoliłem jej zjeść czekolady przed sytym obiadem.
– Ej, to mój tekst. – Zmarszczyłem nos, tak samo jak Lottie..
– Babeczka na później, bo powiem mamusi.
– Mamusi? Będziesz się skarżyć? A co z naszym sojuszem? – Przymrużyłem oczy i podniosłem się z kanapy.
Lottie zaczęła biegać po całym salonie.
– Nie źłapieś mnie!
– A właśnie, że złapię!
Wybiegliśmy z salonu, za nami biegł Coco, który chyba stwierdził, że to nowa zabawa. No cóż, to tylko domowy berek i walka o pyszną babeczkę. Oprócz tego, że miałem obsesję na punkcie El, to jeszcze na punkcie jej wypieków. Niemożliwe stało się możliwe.
– Mamusiu, tatuś cie źjeść babeczkę! – wykrzyczała, wchodząc jako pierwsza do kuchni.
Wbiegłem zaraz po niej. Podszedłem do mojej ukochanej, która miała na sobie uroczy fartuch, a blond włosy związała w warkocza. Obróciła się w naszą stronę i popatrzyła podejrzliwie.
CZYTASZ
Każdy Twój Uśmiech | +16
Romance„Każdy twój uśmiech jest tym, który leczy moje rany." Maven Namgung nienawidzi poniedziałków. A w szczególności tych poniedziałków, gdy dzieje się coś złego. Po jednym niepokojącym telefonie dziadka decyduje się zwolnić z pracy na jeden dzień i poje...