24. Bawimy się w swatki

1.8K 100 24
                                    

ELODIE

– To jest chory pomysł! – wykłócała się ze mną Ken. – Za ciocię i nianię w jednym mogę robić każdego dnia. O pierwszej w nocy też, ale nie ma mowy, że wybiorę się z tym gburem do wesołego miasteczka, żebyś ty z Mavenem mogła sobie randkować.

Zsunęłam okulary z nosa. Siedziałyśmy na dworze przy stole. Lottie bawiła się w berka z Marshallem, który wpadał do nas prawie codziennie, odkąd zaczęły się wakacje. Co jakiś czas zerkałam w kierunku dzieciaków. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, gdy zaobserwowałam, że Marshall pomógł otrzepać sukienkę Lottie i upewnił się czy dobrze się czuje.

– To nie jest randka tylko niespodzianka dla Lottie. Maven zechciał zrobić dla niej taki prezent. Otworzyli w Hexley duże wesołe miasteczko, Lottie bawiła się jedynie na festynach organizowanych w Wineley.

– Więc tym bardziej nie rozumiem do czego jestem wam potrzebna. Gbur w kapeluszu tak samo. – Skrzyżowała ręce i spojrzała na mnie naburmuszona.

– Bo jesteś jej ciocią, a Rhett wujkiem. Kocha was. Na pewno się ucieszy, że jej ulubiona ciocia i wujek też się z nią bawią – zachęcałam ją, żeby się zgodziła.

– Zabierz w takim razie jej dziadków. Oni też ją kochają i są dla niej ważni – palnęła.

– Rodzice pracują – wspomniałam.

– A ja...

– A ty nie masz dzisiaj żadnej próby, za to Rhett ma jeden dzień wolnego, Maven z tej okazji tak zorganizował swój czas, by móc spędzić dzień z małą, więc nie, nie masz żadnej wymówki. Jedziemy wszyscy razem – ukróciłam temat.

– Elodie, kocham cię jak siostrę, ale ty chyba oszalałaś. Wybiorę się z tobą do lekarza, co ty na to? – Podeszła do mnie i przyłożyła dłoń do czoła. – No, tak myślałam! Masz gorączkę. Albo słońce przegrzało ci mózg.

– Nie nadużywaj mojej cierpliwości.

– Jezu, autentycznie zabrzmiałaś jak moja matka. – Skrzywiła się i odsunęła ode mnie. – Mam nadzieję, że wszyscy jedziemy osobno – dodała szybko.

Popatrzyłam na nią i parsknęłam pod nosem.

– Ken, jaki jest sens jechać trzema samochodami, skoro można dwoma?

Kendra ewidentnie zrozumiała, co miałam na myśli, bo jej źrenice się rozszerzyły i pokręciła głową.

– O nie. Nie. Nie zrobiłaś mi tego.

– Zrobiłam – powiedziałam pewnie.

– Niee. Nie, skarbie. Nie, nie, nie.

– Tak, Ken. Jedziesz razem z Rhettem. W końcu się przyjaźnicie, prawda? – zapytałam przesłodzonym głosem.

– Nienawidzimy się – poprawiła mnie.

– Naprawdę? No co ty? Od kiedy wróg pomaga założyć lampki, bierze cię na ręce i patrzy na ciebie z czystym pożądaniem?

Rhett i Ken nadal mieli się ku sobie. Maven ze szczegółami opowiedział mi, jak wyglądało spięcie pomiędzy moimi przyjaciółmi, gdy pomagali mu przygotować naszą randkę. Swoją drogą, wyszła ona bajecznie. Najlepsza randka w całym moim życiu. Nie przejmowałam się aż tak przyszłością. Zaczęłam żyć chwilą. Oczywiście, że nachodziły mnie wątpliwości, ale gdy tylko Maven pojawiał się blisko mnie, to one znikały.

– Jezu, doktorek sprawia, że budzi się w tobie bestia – stwierdziła z powagą, po czym się głośno zaśmiała, a ja jej zawtórowałam.

– To jak? Jedziesz? Pamiętaj o Lottie.

Każdy Twój Uśmiech | +16Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz