CHARLOTTE
Mamusia od rana coś szykowała. Nie pozwalała mi za bardzo zaglądać do salonu, co już w ogóle mnie zdziwiło. Miała przede mną sekrety? O co tutaj chodziło? Nawet babcia przyjechała, żeby w czymś pomóc! A potem się ze mną długooo bawiła. Nie narzekałam, bo uwielbiałam się bawić z babcią, która robiła za wszystkie wróżki Winx. Ja oczywiście byłam Stellą. Obie miałyśmy jasne włosy i ładnie się ubierałyśmy.
Ostatnio nawet poważnie rozmawiałam z mamusią na temat zwierzątek. Już od dawna chciałam pieska albo kotka, ale mamusia uważała, że żadna z nas nie znajdzie czasu na opiekowanie się zwierzątkiem. Ja uważałam inaczej, ale słuchałam się mamy. Była dorosła, więc chyba musiała mieć rację, prawda? Chociaż... jak ostatnio zapytałam Mavena, to stwierdził, że świetnie byśmy sobie poradziły. Coś wiedział? Czy tylko tak mówił?
Marzyłam o piesku, ale mamusia powtarzała mi, że dla zwierzaków trzeba poświęcić dużo czasu, wiele ich nauczyć, bawić się z nimi i okazywać miłość. Umiałam się bawić! I umiałam kochać. Kochałam mamusie, dziadków i babcie Nolę. Ciocie Ken też! O, i wujka Rhetta! I Marshalla! Był moim najlepszym przyjacieleeem. Ale zyskałam nowego. Mavena.
Nie potrafił nadal łapać świnek i często potrzebował pomocy mamusi, ale i tak go bardzo polubiłam (był większą niezdarą od dziadziusia). Nawet zaczął się uśmiechać! A na początku w ogóle tego nie robił. Czemu tak się to zmieniło? Czy to dzięki mamusi? Chyba też go polubiła, prawda? Dużo się nad tym zastanawiałam, ale to chyba nie było na moją główkę.
Zaczynałam się już nudzić. Słyszałam jakieś ciche rozmowy. Podeszłam do drzwi i przyłożyłam do nich ucho, myślałam, że coś usłyszę, ale zbyt wiele to nie dało. Już miałam się wycofać, ale w ostatniej chwili usłyszałam bardzo dobrze znany mi głos. Maven! Przyjechał do nas Maven! Podskoczyłam do góry podekscytowana.
Szybko podbiegłam do jednego z moich pudełek. Zaczęłam szukać korony. Pamiętałam, że kiedyś powiedział, że księżniczki muszą mieć koniecznie koronę. Może nie była prawdziwa, ale dostałam ją od mamusi. I tylko to się liczyło. Wyjęłam moją koronę i ostrożnie ją założyłam. Obróciłam się wokół własnej osi. Poprawiłam sukieneczkę.
Czy niespodzianką były odwiedziny Mavena? Ale przecież często nas odwiedzał. Ostatnio nawet pomagał w czymś mamusi. Chyba w jej... Jak to się nazywało... W jej pracy? Mamusia robiła przepyszne ciasta! Na samą myśl, aż zrobiłam się głodna.
Mamusia się często uśmiechała, ale wydawało mi się, że przy Mavenie jeszcze bardziej. To chyba dobrze, prawda? Nie znałam się na tym aż tak bardzo. Dlatego zadawałam sporo pytań. Nie tylko mamie. Jedno zastanawiało mnie najbardziej, ale nie odważyłam się go jeszcze zapytać.
Inne dzieci miały tatusiów, a ja nie. Czemu tak się stało? Czemu miałam tylko mamusię? Nie narzekałam. Kochałam mamę całym moim serduszkiem, ale nie rozumiałam czemu tak to wyglądało. Byłyśmy jakieś inne? Może wyjątkowe? Albo i nie... Niektóre dzieci w przedszkolu dziwnie się na mnie patrzyły, ale Marshall, Cassie, Melody i Sky stawali w mojej obronie.
Nieco posmutniałam. Czy te dzieci mnie za to nie lubiły? To ja zrobiłam coś nie tak? Może one wiedziały więcej ode mnie? Ale Marshall by mi powiedział, gdyby czegoś się dowiedział. Ufałam mu. Mamusi tak samo.
Starałam się uspokoić, żeby nie sprawić mamie przykrości. To na pewno nie była jej wina. Ona zawsze o mnie dbała i bardzo mocno kochała. Często nazywała mnie swoim szczęściem. Nie do końca to rozumiałam, ale wiedziałam, że to nic złego.
Wzięłam z łóżka Prosiaczka, usiadłam na dywanie w kształcie kwiatka i przytuliłam się do pluszaka. Mama mówiła, że jeśli komuś było źle, to powinno się go wspierać, być przy tej osobie i mocno przytulić, jeśli ta osoba będzie tego potrzebowała. Dlatego się przytuliłam do Prosiaczka. Był mi niesamowicie potrzebny.
CZYTASZ
Każdy Twój Uśmiech | +16
Romance„Każdy twój uśmiech jest tym, który leczy moje rany." Maven Namgung nienawidzi poniedziałków. A w szczególności tych poniedziałków, gdy dzieje się coś złego. Po jednym niepokojącym telefonie dziadka decyduje się zwolnić z pracy na jeden dzień i poje...