MAVEN
Po powrocie z wesołego miasteczka, Lottie zasnęła wręcz od razu. Już w samochodzie przysypiała, więc gdy tylko zaparkowałem samochód przed domem, to wziąłem małą na ręce i pomogłem El ją położyć do łóżka. Przed wejściem do domu przywitał mnie jeszcze Coco. Szczeniak podskakiwał i prosił się o uwagę. Pogłaskałem go tylko chwilę, bo jednak zależało mi, żeby Lottie mogła odpocząć po całym dniu. Elodie zadbała o to, żeby malutka przebrała się w wygodną piżamę i umyła zęby. Lottie nie była za bardzo zadowolona z tego pomysłu, ale przekonaliśmy ją, że im szybciej umyje ząbki, tym szybciej znajdzie się w swoim łóżku.
Gdy już miałem wychodzić z pokoju dziewczynki, usłyszałem cichutki głosik:
– Maven, mógłbyś mi poczytać?
Popatrzyłem na Elodie, która oparła się ramieniem o framugę drzwi. Przełknąłem ciężko ślinę. Obróciłem się do Charlotte i skinąłem głową.
– Oczywiście, kwiatuszku. Mogę sam wybrać co ci przeczytam?
– Tak. – Przytuliła się do pluszowego Tygryska.
Podszedłem do regału z książkami. Opuszkami palców przebiegałem po grzbietach, czytając przy tym tytuły. W oczy rzuciła mi się jedna z wielu książek opowiadających o przygodach Kubusia Puchatka. Wybrałem tę bajkę, wróciłem do Lottie, która przesunęła się bliżej ściany, żebym mógł usiąść na skraju jej łóżka.
– Dobranoc, mamusiu. Kocham cię. – Mała pomachała do niej i przesłała całusa.
– Ja ciebie też kocham. Jesteś moim szczęściem, pamiętasz?
A wy moim.
– Pamiętam. – Pokiwała głową.
Miłość Elodie do Lottie była jedną z najpiękniejszych, jakie było dane mi obserwować. Dlatego, gdy tylko słyszałem w Wineley plotki i paplaninę Andrei, budził się we mnie potwór.
Zerknąłem na Elodie, która uśmiechnęła się do nas. Ten uśmiech sprawił, że się rozluźniłem i znalazłem się w innej, lepszej rzeczywistości.
Zamknęła zaraz drzwi, żebym mógł w ciszy przeczytać książkę albo chociaż ze dwa rozdziały, bo Lottie naprawdę była już śpiąca.
Otworzyłem książkę na pierwszej stronie, przeczytałem tytuł, a następnie tytuł rozdziału. Przysunąłem się tak, żeby Lottie widziała te piękne ilustracje. Chrząknąłem i zacząłem czytać. Poczułem drobne ciało tulące się do mojego ramienia. Nie przeszkadzało mi to. Nie spiąłem się, a bałem się, że tak może się stać. Nie przeszkadzało mi to, że ta mała istota czuła się przy mnie na tyle dobrze.
Przeczytałem pierwszy rozdział po czym zacząłem drugi, ale w połowie piątego zdania, Lottie przerwała mi szepcząc chyba przez sen:
– Chciałabym mieć takiego tatusia jak ty Maven.
Te słowa mną wstrząsnęły na tyle, że książka prawie by wypadła mi z dłoni, gdybym w odpowiedniej chwili jej mocno nie chwycił. Powoli przekręciłem głowę, aby spojrzeć na Charlotte. Zasnęła, wtulając się we mnie. Oddychała spokojnie. Na jej twarzyczce nie dostrzegłem niczego, co mogłoby mnie zmartwić.
To tylko dziecko. Dziecko, które zostało porzucone przez ojca, który był nikim więcej, jak skurwielem bez serca. Gdybym miał u swojego boku taką kobietę, jak Elodie i wspaniałą córeczkę, to codziennie bym to wykrzykiwał całemu światu, aby każdy usłyszał, jakim byłem szczęściarzem.
W końcu zrozumiałem. Zrozumiałem, że chciałem naprawdę stać się tym szczęściarzem. Że chciałbym obwieszczać światu, że miałem przy sobie tak cudowne osoby. Charlotte poruszyła tą częścią serca, która wydawała mi się być pusta. Ona wypełniła tę pustkę. Tak samo jej mama. Oddałem Elodie moje serce. Tak po prostu. Mogła z nim zrobić, co tylko chciała.
CZYTASZ
Każdy Twój Uśmiech | +16
Romance„Każdy twój uśmiech jest tym, który leczy moje rany." Maven Namgung nienawidzi poniedziałków. A w szczególności tych poniedziałków, gdy dzieje się coś złego. Po jednym niepokojącym telefonie dziadka decyduje się zwolnić z pracy na jeden dzień i poje...