29. Będę za wami tęsknił

1.4K 80 17
                                    

MAVEN

Dwa tygodnie przemieniły się w jeden tydzień.

Tydzień. Siedem dni. Nie wyobrażałem sobie tego. Nie wyobrażałem sobie wyjechać, ale obiecałem sam sobie, że wrócę tak szybko, jak tylko będzie się dało. Skupiałem się na pracy, Elodie i Lottie. Skupiałem się na tym, żeby te ostatnie nasze dni należały do najlepszych i niezapomnianych. Pomimo tego, że zostałem sam w klinice, to nie było to aż tak uciążliwe.

Austin zajął się sprawą z Cole'em. Czekały go poważne konsekwencje, więc liczyłem na to, że zniknie z Wineley przed moim wyjazdem.

Wolałbym nie zostawiać El i Lottie, wiedząc, że ten skurwiel gdzieś blisko nich się pałęta. Dzień później po incydencie w barze, rozmawiałem z dziadkiem. Zawiódł się na nim, ale doszedł do wniosku, że więcej mu opowiem, gdy przyjadą razem z babcią do Wineley. Przystałem na to.

– Asher, bo ja zaraz muszę się zbierać. – Przytrzymałem barkiem telefon, przyciskając go bardziej do ucha, bo właśnie zakładałem buty.

– Gdzie ty znowu jedziesz? Ty jesteś bardziej zajęty w Wineley niż w Sunland – stwierdził z rozbawieniem.

Trochę było w tym prawdy. Ale zależało mi na tym, żeby dobrze wykorzystać te ostatnie siedem dni. W Sunland skupiałem się tylko na pracy, moje życie towarzyskie za bardzo nie istniało. Zazwyczaj wychodziłem gdzieś z Asherem. Reszta ludzi najczęściej mnie irytowała.

– Jadę do Hexley razem z El i Lottie. Wiesz, że mają tam papugarnie? Mała uwielbia zwierzęta, więc mam nadzieję, że się jej spodoba.

– Ty masz bzika na ich punkcie.

– Zdaję sobie z tego sprawę.

Założyłem drugiego buta, wyprostowałem się i poprawiłem lnianą koszulę. Palcami przeczesałem włosy. Wszedłem szybko do kuchni, bo zapomniałem kluczyków od samochodu. Zgarnąłem je ze stołu.

– Zmieniłeś się, wiesz? – zapytał, a bardziej oznajmił.

– Czuję się świetnie z tą zmianą, choć z początku mnie ona przerażała.

– Jakim cudem Maven, który nie znosił miłości i Wineley, stał się Mavenem, który chce wydłużyć czas, żeby jeszcze nie wyjeżdżać?

Trochę się ze mnie nabijał, ale też czułem, że Asher cieszył się z tego, że Elodie i Charlotte tak na mnie wpłynęły. Nie spodziewałem się, że Wineley przyniesie mi coś dobrego, coś cholernie dobrego. Oprócz tego, że poznałem moje dwie wspaniałe kobiety, to w końcu pogodziłem się z przeszłością i zakończyłem raz na zawsze ten temat. Konfrontacja z ojcem otworzyła mi nowe możliwości. Udało mi się wyrwać z klatki, w której tkwiłem od tylu lat. I pomyśleć, że na początku nie podobało mi się, że dziadkowie w taki sposób zaciągnęli mnie do Wineley.

– Nie lubię tego robić, ale miałeś rację z tą strzałą amora.

– Zawsze mam rację – odparł z pewnością, a ja pokręciłem głową.

– Powątpiewam w to – mruknąłem bardziej sam do siebie, ale wiedziałem, że i tak mnie usłyszał.

– Może i się zmieniłeś, ale wredota została.

– Nie zmienia się rzeczy, które są idealne, nie słyszałeś o tym? – zironizowałem.

– Ego w wielkości kuli ziemskiej. Nie wiem jak z tobą wytrzymam. Znowu będziesz się rządził.

Asher żartował. Jako wspólnicy dogadywaliśmy się bardzo dobrze. To było nasze wspólne marzenie, żeby mieć własną klinikę weterynaryjną.

– A to nie ty przypadkiem pisałeś do mnie miesiąc temu, żebym już wracał, bo masz dość? – wypomniałem mu.

Każdy Twój Uśmiech | +16Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz