ELODIE
Nie spodziewałam się sama po sobie tak wielkiej odwagi. A jednak stało się. Jednak się odważyłam i o matko... To była jedna z lepszych decyzji, jakie podjęłam w ostatnim czasie.
Pierwszy raz tak byłam całowana. Po raz pierwszy, podczas pocałunku czułam, że ta druga strona naprawdę o tym marzyła, chciała tego, wręcz łaknęła. Emocje, które serwowaliśmy sobie nawzajem, sprawiały, że czułam się upojona.
Upojona smakiem ust Mavena.
Upojona tą chwilą.
Upojona jego delikatnym, a zarazem stanowczym dotykiem.
Upojona jego pomrukami, które wyrażały po prostu wszystko.
Oderwaliśmy się od siebie, gdy zabrakło już nam tchu. Maven ułożył dłonie na moich policzkach, spojrzał mi w oczy, po czym ucałował czoło. Opuszkami palców przejechałam po torsie Mavena. Dostrzegłam, jak jego klatka piersiowa unosiła się szybciej. Przyłożyłam dłoń do miejsca, w którym biło serce. Biło mocniej. Zdecydowanie mocniej.
– Dzieje się tak za każdym razem, gdy jestem blisko ciebie, El – wyznał szeptem.
Nie przejmowałam się niczym w jego obecności. Problemy i złe myśli wyciszały się u boku Mavena.
Czy uwierzyłabym, gdyby ktoś ponad miesiąc wcześniej przyszedłby i powiedział, że poznam mężczyznę, przed którym nie będę bała się otworzyć? Nie, nie uwierzyłabym. Ani trochę. Jak mogłabym w to uwierzyć, skoro tak bardzo się przed tym wzbraniałam. Jakim cudem to właśnie Maven rozwalił mur, którego tak zawzięcie pilnowałam? I to w tak krótkim czasie.
– Przepraszam, że tak długo bałam się zaryzykować. Przepraszam, że musiałeś czekać...
– El, spójrz na mnie – poprosił najłagodniej, jak tylko się dało. Popatrzyłam na Mavena, który zaraz kontynuował: – Nigdy, ale to przenigdy nie przepraszaj mnie za takie rzeczy. Czekałem i czekałbym dalej. A nawet jeżeli, nie doczekałbym się takiego dnia, to cieszyłby mnie sam fakt, że mogłem spędzić z tobą tyle czasu. Wspaniałego czasu – odparł spokojnie. – Ja też potrzebowałem zrozumieć kilka spraw, potrzebowałem przede wszystkim uwolnić się od przeszłości, by móc tak swobodnie się przed tobą otworzyć i opowiedzieć o moim dzieciństwie i o tym, jaki miał na mnie wpływ przez następne lata. Miałaś prawo się bać. Też się bałem. Chryste, El, cholernie się bałem. Byłem przerażony, gdy zrozumiałem, że nie dostrzegam już tylko twojego piękna zewnętrznego, ale zaczynam przepadać dla twojej duszy.
Dopiero, gdy powiedział tyle słów, dotarło do mnie, że podobałam się mu. I to od dłuższego czasu. A ja za każdym razem tłumaczyłam to sobie tym, że coś sobie ubzdurałam, i że to nie może być prawdą. Byłam idiotką, naprawdę byłam idiotką. Moja pewność siebie dosięgnęła takiego dna, że moja podświadomość płatała mi figle za każdym razem, gdy pomyślałam, że mogłabym być w typie Mavena. Zawiodłam się sama na sobie. Bo choć powtarzałam, że będę z tym walczyć, to w rzeczywistości mijało się to z prawdą.
– Chcę wiedzieć tylko jedno – głos Mavena wybudził mnie z transu. – Żałujesz tego? Żałujesz, że mnie pocałowałaś? Żałujesz, że się do mnie zbliżyłaś?
Nie zwlekałam z odpowiedzią. Boże, pierwszy raz po kilku latach nie wahałam się odpowiedzieć niemal od razu.
– Niczego nie żałuję, Maven – powiedziałam szczerze.
Bałam się, że gdy wypowiem to zdanie na głos, to zlecą się do mojego umysłu złe przeczucia, że coś się złego wydarzy, ale nie. Nic takiego nie nastąpiło.
CZYTASZ
Każdy Twój Uśmiech | +16
Romance„Każdy twój uśmiech jest tym, który leczy moje rany." Maven Namgung nienawidzi poniedziałków. A w szczególności tych poniedziałków, gdy dzieje się coś złego. Po jednym niepokojącym telefonie dziadka decyduje się zwolnić z pracy na jeden dzień i poje...