20. Jeden brakujący puzzel

2K 122 50
                                    

MAVEN

Elodie: Zbieraj się, jedziemy zwiedzać

Właśnie taką wiadomość dostałem zaraz po powrocie z pracy. Wróciłem dość wcześnie, bo o czwartej po południu. Ale nie narzekałem. Cieszyłem się, że szybciej mogłem się wyrwać z pracy. Potrzebowałem takiego jednego dnia resetu. Cole robił z siebie ofiarę losu. Ciągle miał mi za złe mój wybuch. Ale mógł mnie nie prowokować, gdzie doskonale widział, że nie przyszedłem w dobrym humorze do kliniki. Ojciec się nie odzywał i nie przyjechał. Miałem nadzieję, że to się nie zmieni. Dziadkowie nad tym ubolewali. Minęło od tego feralnego zdarzenia pięć dni. Nadal dochodziłem do siebie, ale było znacznie lepiej niż na początku.

Ja: Ale gdzie? Moim samochodem czy twoim?

Elodie: Niespodzianka i moim

Ja: Mam coś zabrać?

Elodie: Tak

Ja: Oświeć mnie

Elodie: Mózg i kondycję

Parsknąłem pod nosem. Zawsze Elodie wyostrzał się język, gdy ze sobą pisaliśmy. W sumie to, w ostatnim czasie zachowywała się też tak na żywo. Czyżby poczuła się przy mnie na tyle komfortowo? Oby.

Ja: To ci się udało

Elodie: Dostanę nagrodę?

Ja: Tak

Ja: Nagrodę Nobla w kategorii „Niebanalne myślenie"

Elodie: Czuję się zaszczycona!

Elodie: Weź coś na przebranie. I radziłabym ci zamienić te garniturowe spodnie na jakieś krótsze spodenki

Ja: Nie wiem czy mam

Elodie: Serio??

Elodie: Pan miastowy lata ciągle w garniaku? Nie chcę chyba wiedzieć jak wyglądał twój outfit, gdy pracowałeś u siebie

Ja: Jeszcze się zdziwisz jak coś znajdę

Elodie: Daję ci dziesięć minut

Ja: Wyrobię się w pięć

Elodie: Mhm, jasne. Zobaczymy

Odłożyłem telefon, szybko podszedłem do otwartej walizki. Wyjąłem z niej czarną koszulę, krótkie czarne spodenki i pasek. Przebrałem się w zawrotnym tempie. Na szyję jeszcze zapiąłem srebrny łańcuszek. Na szybko wbiegłem do łazienki, użyłem mojej wody kolońskiej. Poprawiłem zegarek na nadgarstku.

Zabrałem z kuchni butelkę wody w obawie, że El może o tym zapomnieć. Zgarnąłem klucze od domu i telefon. Zaraz wyszedłem z domu, dwa razy upewniłem się czy aby na pewno zamknąłem drzwi i dopiero wtedy, znalazłem się przy furtce. Elodie już na mnie czekała przy bramie, siedząc w samochodzie. Zamknąłem furtkę, podbiegłem do auta i wsiadłem do niego.

Na przywitanie musnąłem policzek Elodie. Uwielbiałem, gdy w takich momentach się rumieniła. Chyba nie umiałbym opisać satysfakcji, która napływała do mojego umysłu za każdym razem, gdy udawało mi się ją w jakiś sposób zawstydzić.

Przepiękny widok.

Przyjrzałem się kobiecie z uśmiechem na ustach. Obróciła nareszcie głowę w moją stronę, dzięki czemu, mogłem spojrzeć w te piękne, niebieskie oczy, które przypominały bezchmurne niebo. Badawczym wzrokiem sunąłem po jej twarzy. Lekko zadarty nos, pełne usta, które kusiły samym... Nie, Maven. Nie zapędzaj się, aż tak.

Każdy Twój Uśmiech | +16Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz