#62

224 26 3
                                    

Po dwóch walonych tygodniach w końcu udało mi się wyjść z tego choróbska. Tak bardzo brakowało mi Yuty , że całe dni z nim spędzałem widać, że ten też bardzo się z tego cieszył. Miałem wrażenie, że z każdym dniem rośnie i już wcale nie takie maleństwo z niego. Powoli umie powiedzieć coraz więcej słów , sam już praktycznie stoi o własnych siłach i czasem uda mu się przejść dłuższy odcinek chociaż nie zawsze skutecznie ale ma jeszcze czas.

- chcesz iść na dwór? - spojrzałem na synka trzymającego się naszego łóżka dla lepszej równowagi.

Maluch uśmiechnął się i podszedł do mnie tuląc się co wziąłem za tak. Ubrałem go dres i krótki rękawek poczym założyłem butki.

Wyszliśmy z zamku po drodze informując Kirishime który swoją drogą wrócił już na służbę, że wychodzimy i by powiedział Katsukiemu by ten się nie martwił.

Udałem się z Yutą do jego kącika gdzie była piaskownica zjeżdżalnia bujawki i wiele innych zabawek należących do niego. Puściłem go wolno do środka placyku który był ogordzony białym płotkiem. Dzięki temu wiem , że ten nie ucieknie nigdzie a ja mogę spokojnie usiąść na swojej huśtawce obok i mieć na niego dobry widok.

Jednak mój odpoczynek też długo nie trwał bo ten stanął przy swojej huśtawce pokazując tym , że mam go pobujać. Wstałem z swojego miejsca i podszedłem do malucha wsadzając go do huśtawki. Uśmiech sam mi się pojawiał na twarzy gdy widziałem jak mój synek się śmieje i się cieszy. Yuta ma już rok i jest całkiem rozgarnięty jak na takiego malucha, minęło też już wystarczająco czasu i dlatego od niedawna myślę o drugim dziecku.. fajnie by było jakby Yuta miał rodzeństwo. Podejrzewam, że Katsuki nie będzie miał żadnych przeciwwskazań jednak jakoś nie było okazji do niego podejść o tym porozmawiać. Jednak dzieci to odpowiedzialność. Zwłaszcza, że nie znamy jeszcze drugiej "płci" Yuty i nie wiemy czy będzie Alfa, omegą a może betą.

Na placu spędziliśmy już z godzinę ale wcale tego nie odczułem przez to , że ciągle byłem zamyślony, jednak zimny podmuch wiatru mnie otrząsnął. Pogoda zmieniła się gwałtownie z pięknego słoneczka na Chmury które mogły zwiastować deszcz. Wyjąłem Yute z huśtawki stawiając go na ziemi i złapałem go za rączkę ruszając w stronę zamku. Dzięki temu ćwiczył równowagę jak i chodzenie.

Kiedy już wchodziłem po schodach do głównych drzwi do mojego nosa dobiegł jakiś dziwny zapach który znałem ale nie mogłem skojarzyć skąd..

- Izuku ~ - rozszerzyłem lekko oczy słysząc głos kobiety.

Odwiedziłem się w jej stronę biorąc syna na ręce cholera wie po co ta wariatka tu przyszła.

- Saiko.. co ty ty robisz?

- przyszłam w odwiedziny do sąsiedniego królestwa zobaczyć jak sobie radzisz.

- bardzo dobrze. A teraz możesz iść.

- ojej.. cóż za brak kultury. Nie zaprosisz mnie do środka?

- nie widzę powodu czemu miałbym to robić. Po co tak naprawdę tu przyszłaś. Na pewno nie jest to związane z królestwem, podejrzewam, że wtedy była byś z Inasą.

- może masz rację. Jest tu gdzieś Katsuki?

- po co ci on.

- chce porozmawiać.

- nikt tu nie chce z tobą rozmawiać.

- na pewno?

- nawet bardziej niż na pewno.

- hm.. szkoda.. ale wasz synek urósł. Już roczek prawda?

- zrób mu coś a przysięgam urwe ci łeb.

~Walka o Lunę~ {bakudeku} {omegaverse}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz