37. Brooklyn

4.8K 104 81
                                    

Wiem, że króciutki rozdział, ale to dlatego bo z jest z perspektywy Olivera, w następnym wynagrodzę długość 🙂‍↔️ nie wiem, kiedy będzie, już nie chcę nic obiecywać XDD dajcie mi znać czy przyszło wam powiadomienie bo mi się coś chyba zjebało i nie pokazuje że się dodał

Widok Stelli pijącej poranne kakao był dla mnie niczym urzeczywistnienie głęboko skrywanego marzenia.

W milczeniu opierałem się plecami o kuchenny blat i patrzyłem oczarowany, jak dziewczyna unosi parujący kubek do ust. Wciąż wydawała się być nieco zaspana. Co jakiś czas ziewała cicho i mimochodem przecierała oczy.

Wyglądała przesłodko w mojej koszulce, która sięgała do połowy jej nagich ud.  Roztrzepane blond włosy tylko dodawały jej uroku.

Najzabawniejszy jest fakt, że wcześniej nawet nie miałem w domu kakaa. Po prostu Stella po przebudzenia oznajmiła nieśmiało, że chętnie by je wypiła, więc jak rasowy pantoflarz od razu poleciałem do sklepu, przy okazji zabierając Milkę na spacer. Stella w tym czasie najwyraźniej próbowała wygramolić się z mojego ciepłego i miękkiego łóżka, ale udało jej się to dopiero wtedy, gdy po jakichś trzydziestu minutach wróciłem do domu.

Ledwo wstrzymałem uśmiech.

Co za śpioch.

Poprzedniego wieczoru zadzwoniła do ojca (Scarlett okazała się być zbyt pijana, żeby wydusić z siebie jakiekolwiek sensowne zdanie - zamiast tego chichotała, dukając do telefonu pojedyncze słowa) i oznajmiła, że wróci rano.

Ten kretyn nie wydawał się być zainteresowany i powiedział tylko, żeby na siebie uważała. Co prawda ta ignorancja niemiłosiernie mnie irytowała, ale miała jeden zasadniczy plus.

Mogliśmy z niej korzystać.

Po wykonaniu telefonu, dziewczyna wzięła krótki prysznic, ubrała moją koszulkę i padła na łóżko. W ciągu minuty pogrążyła się w spokojnym, bardzo głębokim śnie. Miałem wrażenie, że nawet wybuch bomby nie byłby w stanie jej obudzić.

Wcale mnie to nie dziwiło; w końcu trochę ją wymęczyłem.

Nie potrafiłem przestać myśleć o tym, co zrobiliśmy. Co chwilę przykładałem filiżankę do ust, by jakoś ukryć uśmiech, który uparcie wkradał mi się na twarz.

Stella była niesamowita.

Nieustannie rozpamiętywałem czuły dotyk jej ciepłych dłoni.

Ta dziewczyna szczerze mnie pragnęła, a do tego najwyraźniej miała wysoki próg bólu.

Chryste, była idealna.

Upiłem łyk kawy i celowo sparzyłem się w język, by jakoś naprowadzić swoje myśli na normalniejszy tor. Nie, żebym był jakimś seksoholikiem, ale obecność Stelli często sprawiała, że rozpraszałem się i pogrążałem w swoich fantazjach.

A naprawdę nie chciałem myśleć o niej pod kątem seksualnym, gdy po prostu piła sobie kakao.

Nie zasłużyła na to, by być uprzedmiotowiona. Mogłem spędzać z nią czas w każdy możliwy sposób. Gdyby chciała przez kilka godzin oglądać ze mną telezakupy, zgodziłbym się bez wahania.

Nagle Stella odwróciła głowę w moją stronę i spojrzała na mnie zmieszana.

– Coś się stało? – spytała niepewnym głosem. – Cały czas się na mnie patrzysz...

Uniosłem lekko brew i przechyliłem głowę.

– Przepraszam, jeśli cię krępuję, ale nie potrafię nie wpatrywać się w tak urokliwą kobietę.

You're killing me, Daddy [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz