Cezary Banach, dawniej Ozdoba, był nastolatkiem z bogatą przeszłością. Nie zawsze były to pozytywne chwile. Odkąd jednak adoptowała go para lekarzy jego życie nabrało nowych barw. Chłopak miał dziewczynę, rodziców lekarzy, stryja lekarza i sam zamierzał iść w kierunku medycyny. Miał już pierwsze akcje reanimacyjne za sobą. Stwierdził jednak ostatnio, że chyba jednak pójdzie na medycynę i będzie prowadził terapię jako psychiatra. Renata, jego dziewczyna, zamierzała po prostu pomagać ludziom jako pielęgniarka więc można powiedzieć, że rosło nowe pokolenie medyków. Teraz jednak siedzieli sobie
w ogrodzie rodziców Czarka. Renata położyła głowę na kolanach chłopaka i kątem oka zauważyła pozycję traktującą o PTSD. Sama powtarzała anatomię i fizjologię. Zamierzała iść na wolontariat i wolała wiedzieć z czym się zmierzy.
- Znowu czytasz o PTSD? – westchnęła – Znasz tę książkę chyba na pamięć.
- Zastanawiam się jak pomóc jednemu z chłopaków z bazy w której pracują ojciec i wujek. Według mnie coś go gryzie od środka. – orzekł Cezary.
- To ten, co dostał kosę w brzuch? – dziewczyna uniosła spojrzenie na chłopaka. – Pamiętam jak opowiadałeś to, co ci twój ojciec przekazywał na jego temat. To może być faktycznie to o czym czytasz. Tylko, że przecież on pracuje w środowisku medycznym. Chyba by zauważyli?
- No właśnie chyba nie chcą widzieć, albo jest tak dobry w ukrywaniu uczuć... - zawiesił głos nastolatek.
- Czyli im nie ufa – powiedziała Renata, gwałtownie się podnosząc – Ale myślisz, że czemu tak jest?
- No coś słyszałem, że ten stażysta zamknął mu drzwi od karetki i nie otworzył. – Oczy Renaty zrobiły się jak spodki. – I otworzył dopiero jak ten napastnik uciekł a Gabryś został ugodzony nożem.
- Ja myślę, że on się boi, że znów padnie ofiarą napadu i nie będzie mógł liczyć na partnera z karetki – powiedziała Renata. – Udaje, że wszystko jest w porządku, ale prędzej czy później i tak to z niego wyjdzie. No chyba, że spróbujemy nakreślić sytuację dorosłym.
- Spróbujemy? – rzucił chłopak.
Nazajutrz siedział przy obiedzie i dłubał w obiedzie. Mama była niecierpliwa i powiedziała, że jak nie zje, to potem niech nie liczy, że mu odgrzeje. Czarek spojrzał na nią z wyrozumiałością. Chorowała, denerwowała się, więc nie brał jej słów całkowicie serio. Do drzwi zadzwonił dzwonek i wszedł Beniamin. Otaksował spojrzeniem szwagierkę oraz bratanka i zastanawiał się jaka wojna musiała być znowu. Anka była ciężka podczas choroby. Zupełnie jak nie ona, ale każdy przeżywał to po swojemu. Czarek podszedł do stryja i rzucił pozornie nonszalancko lekturę na stół. Założył ręce na piersiach i czekał.
- Czarek, to dość poważna lektura jak na Twój wiek – orzekł lekarz.
- No nie wiem – parsknął – Może młodzież czasem musi wziąć sprawy w swoje ręce, bo dorośli nie chcą widzieć oczywistości.
- O czym ty mówisz? -zdziwiła się Anna – Mówisz zagadkami, odstawiasz sceny przy obiedzie. Ja naprawdę zastanawiam się, czy ty czegoś nie bierzesz.
- A widziałabyś? W najbliższym otoczeniu często łatwo o znieczulicę – parsknął chłopak. – Jeździcie do pacjentów, walczycie o nich, a nie widzicie, że w otoczeniu koło was ktoś cierpi. Nie powie, że cierpi. Nie chce wyjść na miękką osobę, nie radzącą sobie z życiem. Próbuje to sobie ułożyć. A wy nie widzicie dalej. Jak tak dalej będzie, to albo wpadniecie do niego na Powązki albo ZOL, bo jak się posypie zdrowotnie, to nieodwracalnie.
- Kogo masz na myśli, Czarek? Co to za zagadki? – powiedział Vick. Widząc, że bratanek wychodzi już
z salonu rzucił krótkie – Wracaj.- No błagam – powiedziała Renata, która wyszła zza rogu – Naprawdę nie wiecie? Nie widzicie? Czy nie chcecie widzieć? To wasz ratownik, który znalazł Janka. Naszego kolegę, gdy otoczenie nie zareagowało. Różnica jest taka, że Janka znaleziono na czas. A czy on go jeszcze ma?
Beniamin z Anną spojrzeli po sobie ze zdziwieniem. Czyżby Nowemu coś groziło? Nie chcieli się nad tym zastanawiać. A szkoda, bo może prewencyjne umieszczenie go na badaniach w szpitalu, uchroniłoby chłopaka od kolejnych ciężkich przeżyć, jakie los dla niego szykował.
CZYTASZ
Razem trochę raźniej, co nie? czyli Przyjaźń.... w wersji na 1, 2 odcinki
Short StoryZdystansowany od znajomych z pracy, Nowy pada ofiarą porwania przez swojego dawnego oponenta. Na skutek przeżyć dokonuje zmian w swoim życiu. Krótkie opowiadanie, bo ma tylko ok 45-50 tyś znaków (chyba razem z myślnikami), które mogłoby być powiązan...