WPADKA I WALKA Z CZASEM

129 6 7
                                    

Jechali tak jeszcze z kilka kilometrów, gdy zatrzymała ich drogówka. Okazało się, że niedoszły ratownik poczuł wiatr we włosach i zapomniał, że niedawno zdobył kilka punktów karnych. Teraz ewidentnie pluł sobie w brodę, bo wiedział, że właśnie jego misterny plan się posypał. No i jeszcze straci prawo jazdy. Aspirant Miazga, pełniący służbę tamtego dnia, westchnął ciężko, podszedł do auta i powiedział wprost:

- Wobec zagrożenia w ruchu drogowym, jakie pan obecnie sprawia, proszę wysiąść. Rekwiruję pana auto oraz pana prawo jazdy. Dowód proszę. Antek – powiedział aspirant do kolegi – weź załóż panu bransoletki. Ja przeszukam auto. Może jeszcze coś znajdziemy...

Aspirant założył rękawiczki. Zauważył, że podjeżdża samochód prywatny Marka z dochodzeniówki. Obok niego siedział ratownik, którego kojarzył z akcji. Za nim podążało auto terenowe, które również się zatrzymało. Nie wiedział o co chodzi. Po przeszukaniu auta, podszedł do bagażnika, otworzył klapę
i zdębiał. Zobaczył skuloną postać i poczuł krew. Momentalnie wziął krótkofalówkę i wezwał posiłki oraz karetkę. Technik od razu zebrał ślady.

Nowy, ku zdziwieniu wszystkich, po zebraniu śladów przez technika i uwolnieniu mu rąk, automatycznie podniósł się jak
i wstał. Całe zgromadzenie patrzyło, co zrobi chłopak. Po wyjściu z bagażnika przeszedł parę kroków
i usiadł pod drzewem. Objął się ramionami. Nie reagował na komendy ani pytania. Patrzył się
w przestrzeń martwym wzrokiem. Alek chciał podejść, ale Rafał, który właśnie wyszedł z auta i podszedł do grupy obserwującej porwanego, powstrzymał go.

- Nie podchodźcie do niego – powiedział do policjantów oraz Alka. O ile policjanci pokiwali ze zrozumieniem, to Alek chciał zmniejszyć dystans dzielący go od Nowego. Kosowicz ustawił go w miejscu i powiedział: poczekaj aż dam ci sygnał.

Podszedł blisko syna. Wyjął piłkę z kolcami, której Janek używał podczas rehabilitacji mięśni po chorobie. Młodszy z synów stanął między Alkiem a ojcem. Skinął głową, by ojciec zadziałał. Czasem widywał go w akcji, jeszcze przed chorobą. Rafał miał wykształcenie psychologiczne oraz miał ukończony rozbudowany kurs pierwszej pomocy. Odnawiał uprawnienia co kilka lat i poszerzał wiedzę z medycyny ratunkowej. Robił też za wsparcie policji przy właśnie takich sytuacjach jak ta. Miał dość oryginalne podejście, które działało.

- On potrzebuje pomocy medycznej – oponował Klis.

- I zaraz ją dostanie, ale jak spróbujesz podejść, to może chcieć uciec. Może zrobić sobie krzywdę. Komuś raczej nie sądzę. – powiedział stanowczo Rafał. Ukucnął. Rzucił piłkę starszemu z synów. Chłopak złapał ją w locie i teraz ściskał w ręku. Gumowe kolce przyjemnie masowały wnętrze dłoni. Rafał obserwował chłopaka zimnym spojrzeniem. Musiał się maksymalnie skupić i nie mógł okazywać żadnych uczuć. Neutralny wyraz twarzy pomagał. Zazwyczaj.

Alek, z braku możliwości podejścia do pacjenta zanotował, że pacjent, bo teraz tak go traktował, zachowuje refleks. Trudno było mu przejść od profilu: Nowy – kolega do profilu Nowy – pacjent. Musiał jednak odsunąć swoje wrażenia i potraktować go jak osobę potrzebującej pilnej opieki medycznej. Obserwował go dalej. Padło pierwsze pytanie od strony Rafała – Jak masz na imię?

- Gabriel – powiedział suchym głosem ratownik.

- Ile masz lat? – padło kolejne pytanie.

- Dwadzieścia osiem – odparł.

- Czemu znajdujesz się tutaj?

- Porwano mnie. – oddech przyśpieszył.

- Ufasz komuś? – psycholog policyjny, który przybył na miejsce, wolał się nie wtrącać. Znał metody Kosowicza Seniora, jakie stosował wobec niektórych pozornie podejrzanych. Oraz w przypadku ofiar porwań. Niejeden raz ratował policjantów przed popełnieniem błędu. – Albo w ogóle?

Razem trochę raźniej, co nie? czyli Przyjaźń.... w wersji na 1, 2 odcinkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz