NO TO KOLEJNY KROK DO DOŚWIADCZEŃ POCZYNIONY

53 6 8
                                    


Następnego dnia Nowy wraz z Britney oraz Alkiem złożyli zeznania. Były one transmitowane na żywo dla Sędziego (oczywiście kopia była potem w aktach). Zostali wypytani dokładnie co do każdej chwili. Ich zeznania oczywiście potwierdzili policjanci, obecni na miejscu zdarzenia. Obrońca Sławka wprost powiedział, że nie będzie apelacji z jego strony, a nawet sam zrezygnował z dalszego reprezentowania swojego klienta. Najwyraźniej kaktusy były przysłowiową wisienką na torcie, który szykował dla oskarżonego prokurator. Po wyjściu Nowy z Britney otrzymali wypis. Alek z kolei został przeniesiony już na zwykłą salę i czekał aż sam dostanie wypis. Nowego i Britney odwiózł Wiktor wraz z Beniaminem. Rafał rano się źle czuł i został w domu. Wolał nie pracować tego dnia, tylko poczekać aż jego dzieci przyjadą. W końcu samochód podjechał pod dom.

- Tyle razy tu przyjeżdżam na rekonwalescencję, że traktuję to miejsce jak sanatorium – powiedział Nowy do Britney.

- Najwyraźniej to miejsce Ci służy – odpowiedział Wiktor – Wchodzisz?

- Tak... - odparł niepewnie Nowy. Lekko się zachwiał, na szczęście jednak Wiktor go przytrzymał i pomógł mu wejść w jednym kawałku do domu – Chyba opuściliśmy z Britney śniadanie.

- Nie wiem, jak do tego doszło – powiedział Benio pomagając Britney wejść do rezydencji – Ale na pewno pani Elżbieta Was zaraz weźmie na warsztat pod kątem dietetycznym. A niby te posiłki w Leśnej Górze nie są takie złe... - Britney spojrzała morderczo na Vicka, bo jeszcze pamiętała kulinaria, które jej serwowano zaraz po porodzie.

- Mówiłam Ci, chłopcze, żebyś mówił mi Ela – odparła pomoc domowa. Miała ręce oparte na biodrach i wyglądała naprawdę groźnie. – Chyba Cię tam u żony słabo karmią – spojrzała na Vicka surowo. Wiktor doskonale się bawił, bo rzadko kto potrafił jego brata tak wbić w ziemię. Nawet ich matce to się już nie udawało. A tu proszę.

- Dobrze Pani Elu – odparł skarcony lekarz – Ja to bym chętnie coś zjadł, ale niekoniecznie nic z grilla...

- Ciągle pijesz do tamtej sytuacji u teścia? – parsknął ze śmiechem Wiktor. – To tylko karkówka z lekką ilością węgla.

- My się chyba położymy – przerwał rozmowę Nowy. - Czuję się jeszcze osłabiony...

- W żadnym wypadku – powiedziała Elżbieta – Trawnik jest do skoszenia, prace ogrodowe...A młoda Pani pomoże mi przy pierogach.

Cała czwórka spojrzała się na emerytowaną pielęgniarkę w szoku, która wybuchnęła serdecznym śmiechem. Doszedł do nich Rafał, który również podzielał wesołość swojej pomocy domowej. Nie wyglądał najlepiej i Gabriel posłał ojcu zmartwione spojrzenie. Rafał zaś spojrzeniem uspokoił syna: nic mi nie jest.

- Najpierw wszyscy zjecie śniadanie. Wyglądacie jakbyście nic porządnego nie zjedli. Słowo daję, za moich czasów pacjent musiał być porządnie nakarmiony aby miał siłę walczyć z chorobą. – kobieta zaczęła wydawać polecenia też Arkowi. – Myć ręce i do śniadania. Wszyscy. Doktor Banach też.

Teraz to i Britney z Nowym zaczęli się śmiać, bo mina Wiktora wskazywała na zakłopotanie pomieszane z irytacją. Posłał młodzieży spojrzenie pod tytułem: tydzień sprzątania karetek was utemperuje, ale młodzi wiedzieli, że w oczach lekarza była widoczna ulga. Zasiedli w końcu w jadalni wielką grupą: Rafał, jego starszy syn z żoną, Wiktor z Beniem oraz Żaneta. Janek odsypiał zarwaną noc przez bratanków.
A skoro mowa o dzieciach. Olga weszła wraz z Albertem do jadalni. Każde z nich niosło niemowlę. Nowy uśmiechnął się do dzieci, ale nawet nie próbował wstawać od stołu. Elżbieta, niczym rotweiller patrzyła się na niego groźnie i młody ratownik wiedział, że musi zjeść wszystko, co mu nałożyła. A była to jajecznica na boczku ze szczypiorkiem, domowej roboty bułki i masło. Był ciekaw, czy naprawdę czeka go koszenie trawnika, ale wolał tego na razie nie sprawdzać. Dziwne, że w szpitalu jakoś był otępiały, wycofany a tu jakby nabrał wiatru w żagle. Ewidentnie dom któregokolwiek z rodziców dobrze na niego wpływał. Zdawał sobie sprawę, że mogą się zdarzyć chwile załamania, ale w końcu miał rodzinę.

- Gabryś, jesteś z nami? – zapytała się Olga.

- Zamyśliłem się – powiedział.

- To weź małą, ja się kawy napiję – odparła kobieta – Bardzo tęskniła za tatą i mamą, ale chyba bardziej tatą. – powiedziała kobieta i spojrzała na Britney, która zmarsowiała – Przykro mi kochana, ale widać, że to córeczka tatusia.

- Chodź do taty - powiedział Nowy – Ale ktoś tu chyba jest lżejszy.

- Nie chciała jeść. Jacek za to ma apetyt jak zwykle – powiedział Albert przekazując wiercące się niemowlę Britney, która wyszła na taras i rozpięła bluzkę. Uważała to za czynność zbyt intymną i nie chciała obnosić się biustem przy śniadaniu. Tylko tak się złożyło, że ani Albert ani pozostali lekarze nie zwrócili by na to uwagi. Bronka wiedziała swoje.

- No to tata przekona Cię do karmienia – powiedział Nowy. Wziął butelkę od Elżbiety i poszedł z małą do salonu, gdzie odbywało się karmienie. Młoda piła łapczywie jakby dawno nic nie jadła. Nowy widział, że małej zaczyna się ulewać więc odstawił butelkę i ułożył małą na ramieniu, która zwróciła mu posiłek na jego nowy podkoszulek marki Tommy'ego Hilfigera. Nawet się nie przejął. Martwił się, że mała nie przybiera na wadze, ale widać, że to przeżyła – Już, kochanie, już. Tata jest tutaj i cię nie zostawi.

- Może przebierze się Panicz? – Elżbieta wręczyła zwykły podkoszulek synowi swojego pryncypała. Wzięła na chwilę niemowlę. Nowy zdecydował się jednak nie zakładać koszulki. Ułożył się na kanapie
i położył małą na torsie. Był umięśniony. Mała zasnęła i czuła się bezpiecznie. Britney przyszła ze śpiącym Jackiem i spojrzała na tą scenę – tata i jego królewna. Aż wciągnęła powietrze widząc wypracowane mięśnie na klatce piersiowej męża. Sama czekała aż ją przytuli.

- Co Ci chodzi po głowie? – zapytał się Nowy.

- Nic – odwróciła wzrok kobieta – Muszę go położyć, dopiero co mu się odbiło. Jak maleńka?

- Wszystko, co zjadła, zwróciła. Jest bardzo uparta... - powiedział Nowy klepiąc niemowlę delikatnie po pleckach. Mała mruczała jak zadowolony kot. W końcu była na jej należnym miejscu.

- Ciekawe w kogo – mruknęła uszczypliwie żona, a Nowy posłał jej spojrzenie pełne miłości.

- Jak tam nasi młodzi rodzice? - wyszedł Vick z uśmiechem.

- W porządku, ale czekam aż ty będziesz chodził niewyspany – mruknął Nowy poprawiając małą na rękach – Z chęcią popatrzę i pośmieję się.

- Na razie mam spokój – powiedział lekko Beniamin.

- A wiesz co? Nowy ma rację. Też z chęcią na Ciebie popatrzę – mruknął Wiktor. Rafał tymczasem odpoczywał w fotelu. Syn otaksował go wzrokiem na co senior nieco się speszył.

- Tato, może zrobisz badania – powiedział Nowy dość ostrym tonem do Rafała. Albert parsknął śmiechem widząc zafrasowanego Kosowicza. No tak, najwyraźniej Nowy wdał się w ojca. Wyprowadził całe gremium z pokoju, bo uznał, że ta dwójka musi sobie coś wyjaśnić.

- Robiłem i muszę na siebie uważać – westchnął – Ale tylko proszę abyś się nie obwiniał. Wiem, co
w tobie siedzi.

- Tato – odparł łagodnie Nowy – Tylko nie ukrywaj więcej przede mną problemów. Nie darowałbym sobie...

- No właśnie dlatego...- zaczął Rafał. – Właśnie dlatego nie chciałem początkowo Ci mówić, ale doszedłem do wniosku, że chcę i muszę być z Tobą szczery. Mam po prostu nadciśnienie i muszę uważać na siebie. Cieszę się, że jesteś w moim życiu i żałuję, że wcześniej nie było mnie przy Tobie, gdy tego potrzebowałeś...

- Ależ byłeś przy mnie. Od momentu porwania przez Huberta – westchnął Nowy – Dopóki nie wyszedłem ze szpitala byłeś codziennie przy mnie, a jeśli nie mogłeś, to był ze mną Janek albo ciocia Żaneta. W domu też czułem Twoje wsparcie. Zwłaszcza podczas koszmarów. Ja...byłem zagubiony i nie wiedziałem już komu ufać... Poza mamą nie miałem nikogo, kto by mnie wsparł...

- Od tego są rodzice – powiedział Rafał – Chodź do mnie. Wiem, że chcesz się przytulić. To nie jest nic złego, że dorosłe dziecko chce się przytulić do rodzica. – Nowy przylgnął do ojca i odetchnął z ulgą. Córka została zabrana zawczasu przez Żanetę, która teraz plotkowała w najlepsze z Olgą Starszą oraz jej synową. Mała zaś bawiła się aplikacjami na bluzce przybranej babci. Żaneta w porę to zauważyła
i oddała małą Elżbiecie. Sama zmieniła bluzkę na gładką tunikę, by nie było żadnego wypadku. Przy dzieciach w końcu wszystko jest możliwe.

Razem trochę raźniej, co nie? czyli Przyjaźń.... w wersji na 1, 2 odcinkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz