BO O ZDROWIE DBAĆ TRZEBA

64 5 6
                                    


Dwa tygodnie później Nowy był zmęczony po dyżurze. Wchodząc do domu słyszał płacz jednego z dzieci. Już nie mieszkali z żadnym z rodziców Gabrysia. Mieszkanie było dość przestronne i miało cztery sypialnie plus salon. Ojciec postarał się aby jego wnukom nic nie brakowało. Nowy, wchodząc do domu, usłyszał znajomy płacz niemowlęcia. Mała Olga płakała żałośnie.

- Tata jest tutaj – powiedział Nowy po szybkim myciu i dezynfekcji rąk wziął córeczkę na ręce.

- Łaaaaa – dołączył do niej Jacek.

Nowak zrobił kilka rund po pokoju, ale go to nie uspokoiło. Coś było nie tak. Odłożył już lekko uspokojoną córeczkę do kojca. Zrobił krótką rundę z synkiem, który już po wzięciu na ręce się uspokoił. Zaniepokojony mężczyzna zajrzał do sypialni i zobaczył na łóżku nieprzytomną Julię. Momentalnie ją zbadał. Dziewczyna jęknęła wskazując na prawy dolny bok. Nowy sprawdził jej objaw Jaworskiego (objaw dodatni może sugerować zapalenie wyrostka robaczkowego), co potwierdziło jego podejrzenia, i wybrał szybki komunikat do Adama.

- Adam? Przyślij mi karetkę. – starał się być spokojny. – Ile? No tak sobota...

Mężczyzna spakował na szybko torbę żonie. Zaniósł ją na szybko do auta i wyprowadził też wózek. Sąsiad z dołu, pan Henryk, pomógł mu tylko otworzyć drzwi do auta. Nowy odłożył żonę, a dzieci włożył do fotelików.

- Bronka, trzymaj się, proszę Cię – powiedział ściśniętym głosem. Jechał dość szybko, więc aspirant Miazga pojechał za nim. Nowy na chwilę zatrzymał się i powiedział, jaka jest sprawa. Policjant powiedział, że będzie go eskortował.

Nowy dość szybko podjechał pod SOR w leśnej Górze. Nie bardzo wiedział, co zrobić z dziećmi, ale Miazga powiedział, że ich popilnuje. Odstawił auto na parking i...poprosił ratowniczki – Martynę i Basię, by zajęły się dziećmi. Dziewczyny od razu wzięły foteliki z niemowlakami i zaniosły do bazy. Martyna położyła je w swoim dawnym gabinecie. Nowy zaś wniósł żonę na SOR. Aktualnie Wiktor pełnił dyżur na nocce. Uniósł brew widząc zdenerwowanego ratownika, którego traktował jak syna.

- Prawdopodobnie wyrostek. Znalazłem ją w naszej sypialni, Jaworski dodatni – powiedział Nowy kładąc żonę na nosze. Wiktor natychmiast sprawdził USG i diagnoza Nowego się potwierdziła.

- Krew, morfologia, krzepnięcie – dyktował Banach – Na salę operacyjną już. A ty pokaż mi się – zwrócił się do młodszego mężczyzny. Sprawdził mu tętno i spojrzał w oczy.– Jutro masz wolne. I nie próbuj dyskutować.

- Nawet nie zamierzam. Cholera, dzieci – westchnął Nowy. Usiadł ciężko na fotel przeważnie służący do pobrań. Nawet nie zarejestrował, kiedy dostał lek na uspokojenie. Wiktorowi nie podobał się ten skok ciśnienia.

- Idziesz do Bazy. Artur zajmij się nim – powiedział do Góry, który właśnie zdawał kolejnego pacjenta. Góra tylko pokiwał głową i dość stanowczym ruchem wziął za ramię Nowaka. Ostatnie, czego ten człowiek potrzebował, to samotne siedzenie pod salą i zamartwianie się. Poza tym były z nim dzieci.

- Połóż się w gabinecie Vicka – powiedział Artur – Dzieciaki tam też śpią, a tobie też się chwila wytchnienia. Oczywiście możesz się wygadać, jeśli tego chcesz.

- Tak chcę – powiedział zdecydowanym tonem Nowak – Nie wiem, jak mogłem nie zauważyć, że Brtitney jest chora. Zawaliłem.

- Nie, w porę przyszedłeś i od razu zareagowałeś. – powiedział Artur i przytulił go, ale tak po męsku. Wiedział, że chłopak potrzebuje wsparcia. Zresztą, kto by nie potrzebował w takiej chwili? – Idź się zdrzemnij – powiedział Góra ze spokojem do ratownika. – Rozłożyłem materac w gabinecie Vicka. Jazda.

Razem trochę raźniej, co nie? czyli Przyjaźń.... w wersji na 1, 2 odcinkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz