Pod koniec ciąży Britney czuła się jak duży balon. Bliźnięta dokazywały i kopały ją w różnych miejscach stąd czasem miewała zgagę lub inne problemy na tle gastrycznym. Ona sama była zmęczona i czekała na rozwiązanie. Gabriel czasem jeździł na karetce, ale wolał faktycznie działać na SOR-ze. Tym bardziej, że chciał być przy żonie i dzieciach. Też czekał na to rozwiązanie. Chodził z Julką do szkoły rodzenia, pilnował jej jedzenia, podobnie jak cała rodzina.
- Kochanie, wydaje mi się, że powinnaś być już w szpitalu – powiedział delikatnie pewnego wieczora.
- A co? Przeszkadzam Ci? - Gabriel westchnął w duchu. Britney w ciąży była...trudna.
- Nie. Po prostu nie zniósłbym gdyby TOBIE lub dzieciom coś się stało. Jesteś już na końcówce... - powiedział i nagle zobaczył, że prześcieradło robi się mokre. – To za późno.
- Rodzę...Ale to dwa tygodnie przed terminem – pisnęła dziewczyna.
- Dzieci są już na tyle duże, że przeżyją – powiedział mężczyzna siląc się na spokój. – Dzwonię po karetkę, a ciebie sprowadzę do mojej Sali z czasów choroby. Jest tam kardiomonitor i koncentrator. – to mówiąc wziął żonę na ręce i zniósł ostrożnie po schodach. Miał sporo sił w ręku, bo cały czas ćwiczył na siłowni. Wszedł i położył ją na łóżko. Zrobił krótki telefon i zdał relację. Wiedział, że jest noc i karetki jeżdżą do klubów. Przeklinał w tym momencie rzeczywistość. Starał się jednak uspokoić. Macocha weszła razem z Rafałem do pomieszczenia. Rafał uznał, że będzie wspierał syna i synową, a poza tym widział już różne sytuacje, więc rodząca kobieta, to była taka odmiana, nawet przyjemna.
- Rozłóż nogi – powiedział stanowczo Nowak. Nie miał tej zwykłej iskry pełnej ciepła. Był, jak nigdy podobny do ojca. Zero uczuć, tylko zadaniowość. Można powiedzieć, że tonem mógłby zawstydzić Potockiego.
- Co? – zdziwiła się dziewczyna. Zimny ton męża wyprowadził ją nieco z równowagi. Żona Rafała założyła jej wąsy z tlenem.
- Gabriel, może usiądź za Britney, a ja przyjmę poród, dobrze? Ona Cię teraz potrzebuje. Chociaż...Ja Ci zrobię masaż kochanie – powiedziała. Widziała w oczach pasierba strach i najwyraźniej w ten sposób próbował udowodnić sobie, że panuje nad sytuacją.
- Dobra, jesteś w stanie stać? – zapytał się Nowy. Przyjął propozycję macochy z pewną ulgą – Masz rozwarcie na 2 cm, więc to jeszcze za mało abyś urodziła. Stanę za tobą i będziemy łagodnie tańczyć.
Razem można osiągnąć więcej, więc Nowy i Britney, przy muzyce Enyi a potem Sherana, zrelaksowali się na tyle, że gdy Nowy zobaczył rozwarcie, to kazał jej się położyć. Julia nawet nie chciała nic przeciwbólowego. Asortyment nie był aż tak skromny, choć Żaneta nie wyposażyła się w gaz. A i Elżbieta pomogła aromaterapią, ostatnio bardzo popularną przy porodach. Zwłaszcza olejek lawendowy bardzo dobrze wpłynął na dziewczynę.
- Ał – to skurcz pobudził dziewczynę do działania.
- Przyj, Kochanie – powiedział Nowy spokojnie. Jego też, ten wspólny, swoisty taniec, uspokoił. Dziewczyna siedziała na taborecie a koło niej klęczał mąż, przebrany w jednorazową koszulę i spodnie. – Oprzyj się o mnie i dajesz z całych sił.
- Nie mogę – jęknęła dziewczyna.
- Możesz. Jesteś silna. Przyj - Gabriel nadal panował nad głosem. Rafał był dumny z niego, bo sam nie wie, czy by był taki spokojny. Widział już wiele, więc rodząca synowa jakoś nie wzbudzała w nim żadnych uczuć, poza chęcią wsparcia. Wiedział, że dziewczyna zbyt szybko straciła ojca. Ukucnął koło niej i powiedział:
CZYTASZ
Razem trochę raźniej, co nie? czyli Przyjaźń.... w wersji na 1, 2 odcinki
ContoZdystansowany od znajomych z pracy, Nowy pada ofiarą porwania przez swojego dawnego oponenta. Na skutek przeżyć dokonuje zmian w swoim życiu. Krótkie opowiadanie, bo ma tylko ok 45-50 tyś znaków (chyba razem z myślnikami), które mogłoby być powiązan...