Janek tymczasem spojrzał w niebo. Księżyc wychodził powoli zza chmur, szykowała się więc piękna pełnia. Zaraz Janek przywołał wspomnienia związane z budowaniem relacji u brata. Pamiętał jak się spotkali u niego w mieszkaniu.
- Braciszku, pamiętasz, jak zapytałem się Ciebie, gdzie chciałbyś lecieć? – zapytał lekkim tonem Janek – Wtedy, gdy odwiedziłeś mnie na OIOM-ie po tym napadzie duszności.
- No tak – odparł Nowy. Był już po kąpieli i siedział pod kocem, to było chwilę przed porwaniem przez tego całego Huberta. Czuł się pod kocem bezpiecznie i wiedział, że może pod nim się ukryć. – Podasz mi kanapki?
- Tak, jasne, ale zjedz je w całości – poprosił zdecydowanym tonem młody Kosowicz – Źle wyglądasz. Łapiesz zawiechy.
- Nie czuję się najlepiej. – odparł Nowy skubiąc kanapki.
- To jak powiesz, co Cię dręczy, to będzie Ci łatwiej. Ah, i jutro spotykamy się z ojcem. Może on wymyśli jak Ci pomóc. – Nowy uniósł wzrok i popatrzył sceptycznie na brata.
- Mnie chyba nie można pomóc – odparł Nowy – Ale zgoda. Zacząłem pracę w stacji mając niespełna dwadzieścia dwa lata. Początkowo wszyscy traktowali mnie z dużym dystansem. To się zmieniło, gdy, będąc na wezwaniu, zatruliśmy się czadem. Wówczas chcieli mnie wyrzucić, bo myśleli, że jestem pod wpływem alkoholu. To przez to, że oblałem się piwem pacjenta. No i po drugim wezwaniu tamtego dnia czułem się coraz gorzej. I w końcu wpadłem na pomysł, że to musi być czad, dzięki pomocy majstra
z budowy na której byliśmy zaraz po tej akcji z piwem – Janek był w szoku, ale nie skomentował tego, jak można nie rozpoznać zatrucia czadem u człowieka – Dotarłem na miejsce w ostatniej chwili. Sam chyba źle to zniosłem, bo obudziłem się z maską tlenową i potem dopiero wyszło, że miałem trzy razy NZK i uratował mnie lekarz z SOR-u. Potocki. A ja z kolei uratowałem dwóch ratowników i lekarza. Doszedłem do wniosku, że się do tego nie nadaję i chciałem zrezygnować. W chwili, gdy pakowałem rzeczy, jeden z lekarzy zabrał mi torbę i powiedział, że chyba sobie żartuję, że chcę odejść. Uratowałem jemu życie oraz innym i mam po prostu iść do domu i wypocząć.. Minęło trochę czasu, przyzwyczaili się chyba do mnie. Miałem dziewczynę, córkę jednego z lekarzy. Tego, którego wcześniej uratowałem. Potem się rozstaliśmy, bo zostawiła mnie dla innego. Ja z kolei miałem relację z jedną piosenkarką, ale byłem chyba jej wyjściem awaryjnym i zerwaliśmy kontakt. Potem znów zeszliśmy się z Zosią, tą córką lekarza, i finalnie pewna pechowa noc to wszystko przekreśliła. Zerwała ze mną i wyszła za innego.
I znów jakoś to wszystko szło. Potem, z winy Alka, miałem wypadek, podczas którego myślałem, że nie będę pracować. Okazało się, że miałem przemijający atak niedokrwienny objawiający się brakiem widzenia. I później przez długi czas było dobrze w bazie, aż do chwili, gdy Martyna wzięła stażystę, który kradł leki. Wykryłem to – westchnął – Chciałem, aby sam się przyznał. On próbował mnie szantażować, że niby ja miałem mu podrzucić te leki. Nagrałem to...nie mogę dotrzeć do tego nagrania, bo nie pamiętam hasła do plików z tego konkretnego dysku. Pojechaliśmy na wezwanie na którym stażysta nie podał leków pacjentowi będącemu pod wpływem dopalaczy. Prosiłem go o ten lorazepam. On...-głos mu się załamał i osunął się na kolana. Łzy leciały niekontrolowanie, ale nie zważał na to – Wtedy napastnik się przebudził, zwłaszcza jak przez telefon radiowy wezwałem policję. Hubert zamknął mi drzwi przed nosem, a ja dostałem nożem. Poczułem silne uderzenie w brzuch. I zasłabłem. Potem nasz drogi stażysta zgrywał siostrę miłosierdzia. – Janek miał zwinięte dłonie w pięści. Był wściekły, bo nie sądził, że można tak postąpić wobec kogokolwiek a już zwłaszcza kolegi z zespołu. – Wyjął gazę, i niby trzymał ucisk na brzuchu żebym się nie wykrwawił. Próbowałem powiedzieć to Piotrowi i Britney. Że to Hubert jest odpowiedzialny za te kradzieże – Janek spojrzał na brata z bólem, bo wiedział, że Gabriel kochał tę dziewczynę, ale bał się jej tego powiedzieć. Coś wiedział o przygodach z Zośką oraz tą całą Niną. A teraz jeszcze to. – Słabłem z minuty na minutę. Umierałem... A potem nie mogli mnie wybudzić. Stał nade mną Alek i próbował swoich „szamańskich mocy". Alek to jeden z ratowników i ...mój przyjaciel. Leżałem w szpitalu, ale chciałem jak najszybciej wrócić do pracy. Martyna też delikatnie naciskała. Zdusiłem w sobie to poczucie zdrady i opuszczenia...I działałem. Potem, gdy Was spotkałem zacząłem mieć problemy z emocjami i teraz widzę, że poza Alkiem, Beniem (lekarzem) oraz doktorem Banachem poczułem dystans od reszty ekipy. Zacząłem się zamykać w sobie. Potem jeszcze dwa ataki na ratowników, z czego jeden prawie zakończył się śmiercią jednej z ratowniczek. Karoliny. I to wszystko wróciło...- Wiesz, że to Cię w końcu przydusi do tego stopnia, że nie będziesz w stanie wykonywać obowiązków? Z drugiej strony może Twoje otoczenie potrzebuje wstrząsu aby zobaczyć z czym się mierzysz.
- Myślisz, że to zauważą? – zapytał się sceptycznym głosem Nowak.
Janek nie sądził wtedy, że te słowa, które wypowiedział podczas tamtej rozmowy z bratem trafiły na złą godzinę. A może najlepszą? Jego brat wskutek porwania przeżył piekło choroby. Operacja, niepewność o losy jego nerki, zakażenie, a potem powolne otwieranie się na otoczenie. Proces, który spowodował regres postępów do tego stopnia, że ojciec był skłonny podjąć pewne kroki. Na szczęście jego brat zaczął stopniowo dochodzić do formy i teraz nawet chwila słabości gwarantowała mu oparcie otoczenia. Na szczęście dzieci i żona także gwarantowały jego bratu szczęście i poczucie bezpieczeństwa. I oby tak pozostało. On sam jednak był zdecydowany na wszystko, by zapewnić Gabrielowi bezpieczeństwo. Zwłaszcza, że Sławek i Hubert już raczej nie stanowili zagrożenia.
- Zauważyli, tylko za późno – powiedział do siebie Janek. Leżąca w jego łóżku Jagoda ziewnęła przez sen i spojrzała nieprzytomnie na chłopaka.
- A ty, co? Wilkołak? – zdziwiła się dziewczyna.
- Patrząc na moje perypetie związane z krwią to bardziej wampir – powiedział delikatnie Janek. – Może panią pokąsam?
- Kto wie – zaczęła się śmiać, ale po chwili spoważniała – O czym myślałeś?
- Wspominałem pewne spotkanie z bratem. Wiesz zanim go porwano. – odpowiedział Janek. – Może gdyby ojciec zdążył go umieścić w szpitalu...
- Nie wiesz, co by było „gdyby". – odparła łagodnie dziewczyna – Poza tym Twój brat już doszedł do siebie, a to najważniejsze. – spojrzenie Janka wskazywało, że ma pewne ALE na końcu języka. –
A zresztą, moja mama to ceniony lekarz. Chętnie mu pomoże w razie potrzeby. Na razie nie ma się czym martwić.- Obyś miała rację – mruknął Janek, a po chwili zaatakował swoją dziewczynę łaskotkami – Nie boisz się, że to idzie za szybko?
- A chcesz zwolnić? – zapytała się Jagoda podpierając się łokciami. Loki spadły jej na twarz, które ona zdmuchnęła.
- Nieeee – parsknął w jej brzuch i zaczął obsypywać ją pocałunkami. Cóż, ojciec wyłuszczył mu lata temu Ars Armandi. Jego starszy brat dopiero podczas procesu zapoznawania się z Rafała zaczął też poznawać sposoby na skuteczne uwiedzenie kobiety.
CZYTASZ
Razem trochę raźniej, co nie? czyli Przyjaźń.... w wersji na 1, 2 odcinki
Короткий рассказZdystansowany od znajomych z pracy, Nowy pada ofiarą porwania przez swojego dawnego oponenta. Na skutek przeżyć dokonuje zmian w swoim życiu. Krótkie opowiadanie, bo ma tylko ok 45-50 tyś znaków (chyba razem z myślnikami), które mogłoby być powiązan...