Po zajęciach pojechali do rodziców Gabriela. Tak się złożyło, że Rafał miał urodziny, więc organizowali małe przyjęcie. Nowy przyszedł z żoną i dziećmi, zaś Janek przyprowadził...doktor Lisicką Młodszą. Najwyraźniej mieli dobre tempo, skoro zdecydował się na przyprowadzenie jej na kolację rodzinną. Jagoda od razu polubiła się z Britney. Miały pełno tematów do omówienia. Żaneta z Olgą dołączyły do młodych dziewczyn, zaś Nowak został z bratem, ojcem i ojczymem. Dzieci już na progu przejęła Elżbieta. Zaniosła je do pokoju zabaw – był tam materac w kształcie ośmiokąta ograniczony barierkami. Nad dziećmi wisiały różne misie i pozytywki. W tle leciała muzyka składająca się to z szumu morza, to
z odgłosów lasu. Pokój zabaw przylegał do jej włości oraz kuchni.- No tato, wszystkiego Najlepszego. Zdrowia, zadowolenia z potomków i szczęścia – chłopaki po kolei składali życzenia seniorowi.
- Chłopcy, ja nie jestem jeszcze taki stary – odparł nonszalancko Rafał, który widział, że chłopaki ostrożnie go przytulają.
- Oczywiście tato – odparł Gabriel – Ale przeszedłeś ostatnio przez nas obu tyle, że to musiało trochę się na tobie odbić.
- No już, Nowak. Nie rozklejaj się. – powiedział Albert – Każdy z nas ma trochę za sobą, ale i wiele pięknych chwil przed sobą. Swoją drogą, żałujemy z Olgą, że wcześniej nie odświeżyliśmy swoich kontaktów...
- Może miałbym rodzeństwo od strony matki – parsknął Nowy na co Albert omal się nie zakrztusił popijaną whisky. Ojciec Gabrysia poklepał Bielińskiego po plecach życzliwie i po chwili lekarz już mógł normalnie oddychać. Zmrużył oczy, bo szykował zemstę na pasierbie. Dziś wyjątkowo sobie na nią pozwolił, podobnie jak Rafał. – Twoja Pani doktorowa widzę w pełnej krasie. Mam nadzieję, że Cię nie skrzywdzi, bo będzie mieć ze mną do czynienia.
- Dzięki, brat. Dam sobie radę. Poza tym...jej brat powiedział mi to samo... Zmówiliście się, czy co? – zdziwił się Janek.
- Ja rzadko jeżdżę z Lisickim – westchnął Nowy – Wolą mnie dawać Banachowi, często na SOR. Ewentualnie z Arturem...
- No tak – powiedział zafrasowany Janek. Nie wiedział, co powiedzieć na to traktowanie jego brata jak ratownika specjalnej kategorii, ale biorąc pod uwagę jego przeżycia z ostatnich lat, to nawet się nie dziwił tej swoistej kontroli rodzicielskiej. Mogło być dużo gorzej, tym bardziej, że po procesie Huberta było z nim naprawdę źle. – Ale za to liczę na jakąś dużą wigilię. Wiecie, rodzina nasza, rodzina Jagody...
- I rodzina Benia – powiedział Nowy popijając piwo bezalkoholowe o smaku malinowym. Odkąd miał dzieci wolał nie pić alkoholu za bardzo. Owszem, swoje na własnym weselu wypił, choć też niedużo. Pamiętał jeszcze „zieloną wróżkę" Wiesławy Góry i wolał właśnie być ostrożny w tym kierunku. A i nie chciał aby Bronka się czuła jakoś niekomfortowo. Sama nie mogła pić z uwagi na to, że karmiła piersią – No to będzie poważne przedsięwzięcie. Dojdą Banachowie...I Zosia.
- Mam wrażenie, że czujesz do niej żal, że z Tobą zerwała? – zapytał się go brat. Rafał posłał nieodgadnione spojrzenie Albertowi. Sam wiedział, co zrobiła żona Luigiego Gabrielowi.
- Ciągle wypytywała się Wiktora o moje samopoczucie podczas mojej choroby. Jakby chciała uspokoić sumienie? Wiktor w końcu kazał jej zostawić mnie w spokoju. – zastanawiał się Nowy. Janek badawczo przyglądał się bratu – Swoją drogą, to szybko się pocieszyła po naszym rozstaniu.
- Wiesz, nie musisz z nią rozmawiać, ale coś mi się wydaje, że właśnie Wiktor poleci do córki, by tu nie przyjeżdżała. – wzruszył ramionami Albert – Ale Beniamin będzie, to nie będzie się czuł wystawiony na żer klanu Lisickich.
CZYTASZ
Razem trochę raźniej, co nie? czyli Przyjaźń.... w wersji na 1, 2 odcinki
Short StoryZdystansowany od znajomych z pracy, Nowy pada ofiarą porwania przez swojego dawnego oponenta. Na skutek przeżyć dokonuje zmian w swoim życiu. Krótkie opowiadanie, bo ma tylko ok 45-50 tyś znaków (chyba razem z myślnikami), które mogłoby być powiązan...