ROZPRAWA CZYLI TEN SIĘ ŚMIEJE, KTO SIĘ ŚMIEJE OSTATNI CZ2

38 4 0
                                    

Brak reakcji zaniepokoił ich. Nie wiedzieli, co robić. To znaczy mogli mu podać leki i odstawić na oddział, ale tu chodziło o to aby chłopak nie czuł się znów pozostawiony sam w sobie. Ojciec Gabrysia został
w sądzie. Miał do niego podejście w tym lesie, to może by teraz też im by pomógł. Gabriel chwycił się parapetu nieoczekiwanie i dźwignął się na nogi. Oparł się o ścianę na razie. Nadal milczał. Obaj lekarze mieli wzmożoną uwagę, ale nie reagowali. Obserwowali tylko Nowaka. Chłopak w końcu westchnął
i przemówił.

- Zabierzcie mnie do domu mojego taty. Nie chcę być kłuty, prześwietlany na wszystkie strony. Potrzebuję...bezpiecznego miejsca. Tam w sądzie byłem na granicy paniki i resztką sił powstrzymałem się od bardziej spektakularnych efektów dla sądu. Nie zniósłbym tych nagłówków... - mówiąc to nie patrzył na nich. Głowę miał spuszczoną a głos przygaszony.

- Jak tylko dostaniemy wyniki twojej morfologii i biochemii, to wypisujemy Cię do domu – powiedział Artur rzeczowo. – Jeśli ktoś będzie oponował, to wyjaśnię mu to dobitnie. Ty jednak musisz obiecać, że dalej będziesz dbać o siebie i będziesz walczył. Potrzebujemy Cię tutaj w pracy. Jako Gabriela Nowaka. Wspaniałego przyjaciela, którego zawiedliśmy – w oczach chłopaka pojawiły się łzy. Wiktor na razie wolał nie podchodzić do niego, bo nie wiedział jak się ten młody człowiek zachowa. Czy nie wpadnie
w panikę – I o którego walczymy. Udowodnimy, że jesteśmy godni Twojego zaufania. A ewentualnymi nagłówkami to się nie przejmuj – powiedział młodszy z lekarzy – Najwyraźniej nie wszyscy są tak zdolni, by robić coś wartościowego w życiu. Chcemy abyś wrócił do nas.

- A gdzie jest ojciec? Chyba jest dość późno. – powiedział ratownik. Próbował skupić myśli na czymś.

- Faktycznie, zrobiło się późno – orzekł Wiktor – Poczekamy na niego.

- Ale w bazie – powiedział Nowy. Wiktor skinął głową. W duchu zastanawiał się, czy to dobry pomysł. Artur podzielał jego myśli, ale uznali, że Nowy powinien faktycznie odwiedzić Bazę. Może to mu pomoże?

W tym momencie weszła Wanda z wynikami.

- No to wychodzisz do domu, Gabryś – powiedziała ciepło kobieta – Serce jak dzwon. Podwyższone ciśnienie było wywołane okolicznościami o których wszyscy wiemy. Nerki i jelita w porządku. Chłopaki Cię odwiozą – powiedziała patrząc to na Wiktora, to na Artura.

- Ja mam dyżur -powiedział pochmurnie Góra rozkładając ręce. Też wolałby zająć się Nowakiem. Niech on dorwie w ręce tego Huberta. A pacjenci niech lepiej będą dziś grzeczni... - Na razie poczekamy na Rafała.

Wchodząc do bazy Nowy poczuł się bezpiecznie. Niestety była pusta, bo większość była na wezwaniach, albo dopiero mieli przybyć na nockę. Wiktorowi ulżyło, bo nie wiedział, jak w tej sytuacji chłopak, by zareagował na pytania, które mogły poczekać. Nowy usiadł w socjalnym na kanapie. Rozglądał się po pomieszczeniu a potem ułożył się na niej wygodnie. Zasnął, a Wiktor go tylko przykrył kocem, który leżał zwinięty na kanapie. Potrzebował tego i najwyraźniej obaj lekarze to widzieli. Potrzebował jakiegoś punktu zaczepienia.

- Nawet dobrze to zniósł – powiedział w przestrzeń Góra – Badania, pobranie krwi. Wiem, jak nienawidzi igieł.

- Nie wiem jak ty, ale ja się o niego martwię. Jak nigdy dotąd... - powiedział ciężko Wiktor – Za dużo przeszedł i teraz ten proces.

- Jednak jak widzisz, poczuł zew. Nie pozwolimy, aby znów się czuł sam. Nie popełnię drugi raz tego samego błędu... - powiedział ciężko Artur – Wszystko zależy, co będzie się działo dalej. Szymon, jak wróci z tej konferencji, to sam zadecyduje co z nim zrobić. Może pobyt na oddziale mu pomoże – Artur sam w to osobiście nie wierzył. Zobaczył na wyświetlaczu, że telefon dzwoni. Ojciec Nowaka - O Rafał dzwoni. Kuba, popilnuj kolegi. Śpi po prostu – zaczepił Szczęsnego, który właśnie przyjechał na nocny dyżur.

Razem trochę raźniej, co nie? czyli Przyjaźń.... w wersji na 1, 2 odcinkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz