DOCHODZENIE DO PRAWDY NIE ZAWSZE MA SENS

53 5 2
                                    

Tymczasem Beniamin chodził po gabinecie w tę i z powrotem. Wiktor, Artur i Alek siedzieli i zastanawiali się, co tu robią. W końcu Vick spojrzał na brata i zadał mu trudne pytanie, które nękało go od dłuższego czasu:

- Wiktor, czy człowiek może wskutek jednej chwili zmienić się o 180 stopni?

- Masz na myśli brawurową akcję, Nowego? – zapytał się Artur. Banach wpatrywał się dalej w przestrzeń – Możliwe, że wraca do zdrowia.

- Jeszcze wczoraj myśleliście, że może będzie potrzebny mu szpital...a teraz? Jego umysł działał na najwyższych obrotach. Podobno jego ruchy przy usuwaniu tej przeszkody były niesamowicie precyzyjne. – powiedział Vick. – To niemożliwe.

- Możliwe – powiedział dotąd milczący Wiktor – Po pierwsze, Szymon nad nim pracuje od dłuższego czasu. Przypominam, że to już kilka miesięcy. To w zasadzie już ponad pół roku. Po drugie, najwyraźniej potrzebował impulsu do działań. Może też dlatego był w stanie zadziałać, bo miał kogoś komu ufał?

- A nam nie ufa? – zdziwił się Beniamin. – Bielińskiemu ufa, a mi, czy Arturowi nie?

- To bardziej skomplikowane niż myślisz – powiedział Artur popijając Earl Greya – Tu się nałożyło wiele czynników związanych z przeszłością chłopaka. Na szczęście jego ojciec działa i udało mu się doprowadzić go do stanu w którym go widziałeś w parku. To jest ciągła walka o jutro.

- Będzie mógł jeździć karetką, ale jako ratownik? – zastanawiał się zmartwiony Vick.

- Jak nie spróbuje, to się nie dowiemy – powiedział Wiktor – Poza tym nie wpuszczę go do karetki, dopóki nie będę pewny, że będzie w stanie nosić pacjentów. Dalej regeneruje mięśnie w brzuchu. Trochę go pocięli podczas tych operacji. Ma nadal rehabilitację na ten obszar i...jeszcze będzie ją miał.

- Narkoza, leki przeciwbólowe też mają swoje skutki uboczne. Czuł się wyobcowany, jak przyszedł do domu ojca i potrzebował po prostu spokoju, by to wszystko poukładać w sobie – westchnął Alek.

- Widziałem go po procesie w domu Rafała – powiedział zamyślony Wiktor. Nie chciał wracać do widoku Nowego, który krzyczał i kulił się z bólu a potem był stabilizowany najpierw przez ojca a potem już na łóżku pasami lekarskimi – On nadal ma lęki i jeszcze z tym walczy. Ma komu ufać? Ma. My możemy go tylko wspierać. Gdy będzie chciał wrócić do pracy, to stanie przed komisją, która oceni jego stan zdrowia. I zezwoli mu na powrót do pracy. Albo wydłuży świadczenie rehabilitacyjne. I wtedy zdecydują, co dalej.

- To nie będzie łatwe – westchnął Artur – Ale biorąc pod uwagę, ile już osiągnął...

- To może niech spróbuje na razie pomagać na SOR-ze? – rzucił Beniamin– Jako wolontariusz? Nasi pacjenci mogliby skorzystać z jego doświadczeń.

- Na razie niech po prostu wychodzi do ludzi – powiedział Artur.

- Ja z nim już jestem umówiony – powiedział Alek – Kuba też będzie z Basią. No i Britney z moją Lucynką. Także obstawę medyczną będzie miał. Janek też dołączy z tą swoją Anitką, czy jak jej tam. Zwykły wypad do kina a potem na piłkarzyki.

- Dobry pomysł – powiedział Wiktor. Zobaczył, że Zosia dzwoni. – Przepraszam, muszę wyjść.

Wiktor wyszedł, a pozostali lekarze żywiołowo rozmawiali z Alkiem. Temat dyskusji już dotyczył pacjentów, wyjazdów. Banach przeprowadzał trudną rozmowę z Zosią, która powiedziała, że chce wiedzieć, co u Nowego. Lekarz zapytał się, czy Luigi ją skrzywdził, bo jeśli tak, to będzie miał z nim
i Vickiem do czynienia. Dziewczyna zaprzeczyła. Powiedziała po prostu, że zdała sobie sprawę, że tamtym zerwaniem mogła skrzywdzić Gabrysia. I czuje do niego jakiś sentyment.

- Zosiu, proszę zapomnij o nim. Przynajmniej na razie potrzebuje spokoju. – orzekł Banach. Chciał chronić go przed własną córką.

- Co się stało? – zapytała się dziewczyna – Ani ty, ani Anna nie mówicie mi nic na jego temat. Macie te same głosy i miny jak wtedy, gdy Tomek chorował a ja uparłam się na ten ślub.

- Dobrze, chcesz znać prawdę? Gabryś w tamtym roku został napadnięty przez pacjenta i omal nie umarł. A to wszystko przez naszego stażystę, który zamknął mu drzwi karetki. Przed nosem. Wszystko, byle tylko się nie wydało, że to on kradł leki. A Nowy to wykrył i pierwotnie chciał, może naiwnie, aby chłopak wykazał się cywilną odwagą i się przyznał Martynie. Potem po wyjściu ze szpitala i powrocie do pracy stopniowo odsuwał się od nas, bo tracił zaufanie. Jakby nie patrzeć miał ku temu powody – ciągnął swój wywód lekarz – I został porwany we wrześniu. Przez tego samego stażystę. Jest pod opieką ojca, który dba aby jego potrzeby były zaspokojone.

- A co z tym stażystą? Poniósł jakąś karę? – westchnęła ciężko Zosia. Nie sądziła, że jej dawnego chłopaka mogło spotkać aż tyle złego w ostatnim czasie. – Wiesz tato, chyba minął rok od ugodzenia. Jak jest
z nim faktycznie? Mogę jakoś pomóc?

- Ja jestem na miejscu i działam – powiedział lekarz – Z dnia na dzień jest coraz lepiej, ale zdarzają się też gorsze chwile. Dlatego proszę abyś nie kontaktowała się z nim. Musi dojść do siebie. Mówię to jako lekarz, który ma też nad nim pieczę.

- Dobrze – westchnęła ciężko dziewczyna.

- Poza tym oboje dobrze wiemy, że powód zerwania z nim idealnie sam ci podsunął tą pechową nocą
u Niny. Nie wracajmy do tego, bo to sprawi mu większy ból – orzekł Banach stanowczo.

Wiktor uważał, że rozdrapanie rany pod tytułem„wieczór kawalerski Góry" raczej nie pomoże młodemu ratownikowi w powrocie doformy. Tym bardziej, że doskonale znał powód zerwania relacji Zosia-Nowy. Luigipojawił się jakoś tak krótko przed wieczorem Artura...A Nowy ma szansę naszczęśliwy związek
z Julią Kowalczyk. Tym bardziej, że dziewczyna się starała aby Gabryś na nowonabrał do niej zaufania. Wiedział od Alka, że całowali się w parku Kapera. Takjak dwójka kochających się ludzi. I zakochanych. Banach wiedział też, że ZosięNowy już od jakiegoś czasu pożegnał w swoim sercu stąd wolał ją trzymać
z dala od niego. Po tym zdarzeniu w Parku Kapera Nowy dzień po dniu czuł sięcoraz pewniej i lepiej. Zdecydował się jednak pojechać na turnus, któryzałatwił mu ojciec. Dwa miesiące w innym środowisku
o dziwo mu pomoły. Britney pojechała z nim jako opiekun medyczny choć w sumiewzajemnie się sobą opiekowali. Zaraz po powrocie stanął przed komisją z uwagina długi czas przebywania na zwolnieniu lekarskim a później świadczeniu.Przeszedł ją pomyślnie. Widać było, że długa przerwa pomogła mu wrócić dorównowagi, choć dalej mieszkał z ojcem. Rafał był dość ostrożny w okazywaniuentuzjazmu w tym wszystkim. Wolał trzymać rękę na przysłowiowym pulsie

Razem trochę raźniej, co nie? czyli Przyjaźń.... w wersji na 1, 2 odcinkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz