SOJUSZ MATEK TO ZNAK, ŻE COŚ SIĘ DZIEJE

28 5 5
                                    


W międzyczasie Basia próbowała uspokoić małą Martynkę, której zaczął się właśnie festiwal kolek. Kobieta była zmęczona, bo mała absolutnie niczym nie dawała się spacyfikować. No chyba, że ramionami taty, ale Kuba był przecież w pracy. Prawie się już poddawała, gdy usłyszała dzwonek do drzwi. Spojrzała przez wizjer. Oto pojawiła się Waleria Vick w obecności...Wiesławy Góry. Otworzyła zaskoczona tym zestawem.

- Dzień dobry, ja taka nie odświeżona, ale próbuję uspokoić córeczkę, a ona jest bardzo uparta – zaczęła tłumaczyć się Basia.

- My właśnie w tej sprawie – odparła zdecydowanie Wiesława – Jestem tu w celach edukacyjnych
i wsparcia.

- To znaczy?? – zdziwiła się młoda ratowniczka.

- To znaczy, że idziesz ze mną do SPA, na rytuały, a Wiesia ogarnie już wszystko, czego potrzebuje Wasza córka. – odparła delikatnie mama dwóch lekarzy.

- Ale...ona będzie płakać – powiedziała Basia, ale już była zabrana przez Walerię do jej samochodu. Wiesława tylko pomachała jej na pożegnanie.

- No, moja panno – orzekła do małej Martynki – Chyba musimy porozmawiać jak kobieta z kobietą...

Baśka tymczasem została zawieziona najpierw do fryzjera, który skrócił jej nieco końcówki włosów. Tak o jakieś 3-4 cm. A potem już przejęła ją Olga, która wzięła ją do świetnego SPA w którym Basia po raz pierwszy od dawna nie myślała o tym, że bolą ją piersi, że jest zmęczona, że nie ma czasu kiedy się porządnie umyć. Teraz leżała i delektowała się masażem w pianie. Cały rytuał zaczęła od sauny. Olga zaś leżała pod maską z alg i wodorostów. Wyglądała na niesamowicie zrelaksowaną. Do tego jeszcze masaż stóp.

- Dziękuję Pani – powiedziała zafrasowana młoda mama.

- Cóż, moja synowa przychodzi tu regularnie – odparła lekko pani Nowak – Bielińska. – Gabriel nawet jeśli miałby coś przeciwko temu, to i tak nie miałby nic do gadania. Poza tym, to wspaniały chłopak i tak by się zgodził aby matka jego dzieci była zrelaksowana.

- No tak, Gabryś jest sympatyczny. Ale Kuba również o mnie dba... - powiedziała dziewczyna.

- Tak, ale za rzadko mu na to pozwalasz. To był jego pomysł i do mnie zwrócił się z tą prośbą. Nie wiedział jak ugryźć temat. – powiedziała Olga.

- I dlatego wysłał do mnie panią Wiesię i mamę Wiktora i Benia? – odpowiedziała pytaniem Basia.

- Cóż, mnie mogłabyś próbować odmówić, krygować się – rzuciła lekko Olga – Ale tym dwóm nikt się nie oprze. Zawsze jeszcze pozostawała Elżbieta w obwodzie.

- No tak, słynna Elżbieta – zaśmiała się Basia. Poddała się w końcu cudownemu uczuciu relaksu
i masażowi.

- Będziesz tu wpadać regularnie, ale zajmie się już tobą Mania. – oświadczyła bez tonu sprzeciwu Olga.

- Mania? – uniosła brwi w zdziwieniu

- A co, nie wiesz, jak ma na imię Twoja teściowa? – zdziwiła się Olga. Jeden z plastrów ogórka smętnie wisiał jej na policzku po czym spadł finalnie na podłogę.

- No tak, Maria – odparła zafascynowana Basia. – My rzadko rozmawiamy...

- No właśnie, Mańka się zastanawiała, czy się jej nie boisz. – Olga podniosła się na podgrzewanym fotelu w tym całym SPA - Odpowiedziałam jej, że nie, ale bardzo chciałaś być „supermamą" i bałaś się prosić o pomoc – odparła łagodnie Olga – Najwyraźniej czasem po prostu warto. Nie musisz być idealna. Nie wszystko trzeba ogarniać. Ile ja nie ogarniałam, gdy Gabriel był malutki a moi rodzice byli w sanatorium, albo nie zawsze mogli się nim zająć. I co? I daliśmy radę. Ty masz łatwiej, bo masz Kubę, wiec wyluzuj i korzystaj z życia kochana.

- Dobrze, Pani Olgo – odparła delikatnie ratowniczka.

- Mhm... - mruknęła.

Odświeżona i zadowolona Basia szła przez galerię handlową. Miała też zupełnie inny ubiór niż ten, który wybierała poza dyżurami. Może i była matką dwójki dzieci, ale teraz wyglądała szałowo. Wyszedł ku niej...Kuba z bukietem róż.

- Dzień dobry, czy da się Pani zaprosić na randkę? Mam zamówiony stolik – powiedział klękając przed nią.

- Ale ja nie wiem, co mój mąż na to – odparła kokieteryjnie Basia.

- Myślę, że mąż nie będzie miał za złe, a wręcz będzie zachwycony. No chodź – powiedział Kuba łapiąc żonę za rękę.

Zabrał ją do restauracji a potem poszli na spacer na bulwary. Oczywiście Basia miała cudowny płaszcz, który chronił ją przed zimnem, choć to ramię męża bardziej chroniło ją od całego zła świata. Wspólnie z Kubą patrzyli na gwiazdy na niebie i nie przypuszczali, co się działo w ich domu. A właśnie w ich domu działy się ciekawe sceny. Oto bowiem Beniamin Vick wraz z żoną próbowali przekonać Martynkę do spania. Jak tylko Basia wyszła, to Wiesława wykonała telefon do Vicka i powiedziała:

- Zapraszam, Panie doktorze. Proszę się wdrażać w obowiązki rodzicielskie – ton generalski wręcz przeraził dawnego chirurga plastycznego.

- Dobrze – odparł zaniepokojony Beniamin. Wraz z nim weszła Wanda, która już powoli odczuwała dolegliwości ciążowe, a teraz musiała zmierzyć się z Martynką Szczęsną.

Po jakichś dwóch godzinach dwójka lekarzy była wykończona. Ewidentnie Martyna dała czadu, czym rozbawiła swojego ojca oraz matkę. Basia namiętnie wchodziła w interakcję z Kubą, który z kolei walczył z zamkiem. Tadzik z kolei doglądał siostry i machał jej przed noskiem zabawką. Posyłał przy tym spojrzenia politowania dwójce lekarzy.

- No doprawdy, ile można na Was czekać? – zdziwił się chłopak – Mamo, ładnie wyglądasz. Robiłaś coś z włosami?

- Prawdziwy facet – roześmiała się Basia i potargała włosy pierworodnemu – Tak kochanie, byliśmy na randce z Kubą i...tylko się pocałowaliśmy.

- A ble... - mruknął chłopiec – Cieszę się, że mama jest z Tobą szczęśliwa. I cieszę się, że nikt się nie wtrąca. Tata ma tę swoją Kasie...

- Co racja, to racja – powiedział Kuba – Ale ty młody człowieku powinieneś już być w łóżku.

- A Martyna sama zaśnie? – uniósł brew jej starszy brat – Pokonała dwójkę lekarzy, to może nie pokona brata.

- Tadzik, idź spać – zadecydowała Basia. Uprzednio jednak okryła parę Vick-Lisicka kocem w Barbie.
To był prezent od Britney i Nowego z okazji urodzin Baśki kilka miesięcy temu. Zamówili jej specjalnie w firmie robiącej takie gadżety.

- Ale mnie brzuch boli. Klasówka będzie musiała poczekać – widząc jednak u ojczyma pt: Inaczej zaraz porozmawiamy, czym prędzej uciekł.

Razem trochę raźniej, co nie? czyli Przyjaźń.... w wersji na 1, 2 odcinkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz