Tymczasem Gabryś czuł, że to wszystko mu się śni, lecz gdy usłyszał głos Huberta nad sobą, to już wiedział, że koszmar stał się rzeczywistością. Było mu zimno. No cóż, poranki wrześniowe bywają dość rześkie. Byli w jakimś lesie, ale nie potrafił określić gdzie. Trochę ciężko mu się oddychało, bo jadąc tutaj był skrępowany – ręce miał związane z tyłu, a teraz starał się między jednym a drugim uderzeniem chronić głowę i też nie miał możliwości dobrego wzięcia oddechu. Poza tym poczuł w pewnym momencie, że chyba poszło mu jedno z żeber i prawdopodobnie niedługo pojawi się odma.
- Co zamierzasz ze mną zrobić? – parsknął do dawnego stażysty. Krew leciała mu z nosa i ucha.
- Nie wiem – powiedział z uśmiechem młodszy z chłopaków dając mu kolejnego kopniaka w żebra. Hubert żałował, że nie miał prętu, to mógłby jeszcze lepiej zabawić się z tym wścibskim gnojkiem. Niestety musiał polegać na sile swoich mięśni. Choć akurat później ten konkretny mięsień chyba go zawiódł z braku używania. – Liczyłem, że umrzesz. Nie udało się. Liczyłem, że się nie wybudzisz. To też się nie udało. Liczyłem, że będziesz miał w pamięci dziury, ale to też nie wyszło. Co mam z Tobą zrobić? – Hubert złapał ratownika i cisnął go z powrotem do bagażnika. - Cóż. Zawiozę cię, gdzie nikt cię nie znajdzie a ty będziesz powoli umierał. No, ale najpierw utracisz zmysły.
- To ci się nigdy nie uda – powiedział Nowy, ale znów otoczyła go ciemność.
CZYTASZ
Razem trochę raźniej, co nie? czyli Przyjaźń.... w wersji na 1, 2 odcinki
ContoZdystansowany od znajomych z pracy, Nowy pada ofiarą porwania przez swojego dawnego oponenta. Na skutek przeżyć dokonuje zmian w swoim życiu. Krótkie opowiadanie, bo ma tylko ok 45-50 tyś znaków (chyba razem z myślnikami), które mogłoby być powiązan...