Dla wszystkich skrzywdzonych przez drugiego człowieka, którzy sądzą, że nie ma dla nich ratunku.
Zawsze. Znajdziesz. Pomoc.
Szybka informacja: Jestem świadoma, że w Stanach są inne jednostki miary itp., ale dla Waszej i dla swojej wygody pisałam wszystko w w takich jednostkach, jakie są u nas c:
Miłego czytania ♥
2012
Wirginia
Zacinał deszcz.
Starłem krople wody z czoła i uderzyłem dwukrotnie pięścią w drzwi. Zrobiłem krok w bok, by schować się pod zbyt wysuniętymi starymi dachówkami. Spojrzałem za siebie, na przygasający dzień, który powoli ukrywał kiepską szutrową drogę. Oderwałem wzrok od tarczy zegarka, słysząc zza drzwi czyiś głos.
– Kto tam?
– Ja – odparłem.
Minęło parę sekund ciszy.
– Kto? – dopytał ktoś skonsternowany.
– Ja. – Osoba po drugiej stronie ściany ponownie zamilkła. – Wills, do cholery. Otwieraj.
Facet w okamgnieniu pozbył się kłódki i otworzył drzwi na oścież.
Wilgotna plama na ścianie to pierwsze co zobaczyłem, wchodząc do podniszczonego budynku. Drugim obiektem mojego zainteresowania stała się leżąca na ziemi półnaga dziewczyna. Przekręciłem głowę, wpatrując się w jej posiniaczoną, bladą skórę na przedramionach. Na czubku głowy dostrzegłem zaschniętą krew.
– Nowy? – spytałem do chłopaka zamykającego drzwi.
Ten wzruszył ramionami.
– Zaraz kogoś zawołam.
– Od kiedy to zarzynacie własny towar, co?
– Nie do mnie te pytania – odparł chłodno, kierując się do wąskiego, słabo oświetlonego korytarza.
Uśmiechnąłem się pod nosem.
Podszedłem bez zastanowienia do zwłok i ukucnąwszy, przewróciłem dziewczynę na plecy. Jej ciągle otwarte oczy przysporzyły mnie o grymas obrzydzenia. Starałem się jej za bardzo nie dotykać, dlatego dosyć szybko wyciągnąłem z jej uszu srebrne kolczyki. Jeśli miały jakąś wartość, ta wkrótce wyląduje w mojej kieszeni. Przewróciłem trupa z powrotem do ściany i wróciłem do wcześniejszego miejsca. Oparłszy się o zimne cegły, nadstawiłem uszy na kobiecy krzyk. Pieprznęły drzwi, po których nastąpił kolejny wrzask. Wyprostowałem się, widząc wylatującą z korytarza wysoką dziewczynę. Nie zwlekając, wyszedłem jej na wprost. Do szatynki, która miała szaleństwo w oczach, moja obecność, stojąca na jej trasie biegnącej do drzwi, dotarła za późno. Wbiła się w moją klatkę piersiową jak strzała.
Głęboko zaczerpnęła powietrza. Dziewczyna spojrzała płochliwie w moje oczy. Byłem pewny, że za sekundę użyje całej siły, żeby zepchnąć mnie ze swojej drogi i dotrzeć do niezamkniętych na kłódkę drzwi. Szarpnąłem jej prawym nadgarstkiem. Zacisnąłem palce na chudym przegubie tak mocno, że zanim postawiła krok do przodu, skrzywiła się z bólu.
Kiedy uniosłem wzrok, zobaczyłem, że wpatruje się we mnie ten młody gówniarz. Machnąłem do niego ręką i chyba zrozumiał, że miał się nie wpierdalać. Zawrócił niepewnie i zniknął w korytarzu.
Twarz dygoczącej przede mną szatynki sporadycznie pokrywały białe plamy. Na jednej z nich, tuż przy kąciku oczu, ukazała się łza, która dopełniła obraz nędzy i rozpaczy. Podniósłszy rękę, przyłożyłem opuszkę kciuka do czoła, na którym widniało kilka blizn po młodzieńczych krostach. Przesuwałem palec wzdłuż linii jednej z plam sięgających po samą skroń. Założyłem kosmyk jej cienkich włosów za ucho. Poczułem, jak wypuszcza z płuc garstkę powietrza.

CZYTASZ
MAXIMILLIAN
Mystery / ThrillerMax Wills, kiedy skończył piętnaście lat, uciekł z domu przez gniewnego i niekochającego ojca. Droga z przykrego dzieciństwa poprowadziła go do ścieżki pełnej krwawych przestępstw. Gdy pewnego razu natrafia na Laurę, podobnie psychicznie poturbowaną...