*Ola*
Dzisiaj mieliśmy wyprowadzać się do domu gdzie mieszkaliśmy wcześniej.
Widziałam jak wszystkim było przykro a zwłaszcza Nikiemu.
Cała wine bierze na siebie bo on mnie namawiał aby tu przyjechac.
Ale było mi tu dobrze jak nigdy nigdzie..nie jego wina, że ten chory człowiek nas prześladował.
-Gotowi?- zapytałam a wszystkie oary oczu spojrzały na mnie kiwając głową na tak.
Cały dom zostawiliśmy pod opieką pewnej ubogiej rodziny.
Wszystko zapłacone, kupione...W locie do domu myślałam, że będzie mi już trochę łatwiej...ale nie, było gorzej. Czułam się jak egoistka.
-Kochanie.- objął mnie Niki.- nie masz prawa tak myśleć.
Nie jesteś egoistką, robisz to dla naszego dobra i jesteśmy wdzięczni, że tak o nas dbasz.
-Skąd wiesz o czym myślałam? -powiedziałam prawie bezgłośnie przez szlochanie.-Niki starł moje łzy i pocałował w czoło na znak bezpieczeństwa.
-Znam Cię już pare lat.
-Kocham cię.-wtuliłam się w chłopaka i zasnęłam po pewnym czasie.
-Ja ciebie też.Gdy tylko weszliśmy do domu mogłam powiedzieć jedno.
Tęskniłam za tym.
Ledwo się rozpakowaliśmy i po tej męczącej drodze poszliśmy spać.
Hejo ;* przepraszam, że taki kijowy i, krótki ale brak weny doskwiera i telefon nadal się nie nadaje...mówiłam, że na mamy długo nie pociągne.