Razem z chłopakami z Teiko śmialiśmy się aż do końca wizytowania. Przychodzili do mnie codzienni. Nie pamiętałem jak to jest się uśmiechać razem z nimi. Jednak było mi smutno, że Joki tu nie ma. Nie mogłem się w pełni skupić. Była w snach. Myślałem o niej cały czas.
Przed oczami miałem jej nadgarstki zawinięte w bandaże. To moja wina. Powinienem się opanować zanim to się stało.
Chciałem, żeby była bezpieczna. Tylko po co? Kim tak naprawdę ona dla mnie jest? Może to przez to, że ją skrzywdziłem i ruszyło mnie sumienie. Czy ja w ogóle mam sumienie?!
Kiedy wypisali mnie ze szpitala umówiłem się z chłopakami, że przyjdziemy do Seirin zagrać mecz.
-Przepraszam, muszę się spieszyć. Po meczu pójdziemy razem na lody dobrze?
- Wybaczam. – Powiedział Kuroko.
-Śpiesz się do tej dziuni, żeby nie zwiała.- Aomine jak zwykle ten sam.
Murasakibara przytaknął jedząc kolejny batonik. Reszta się uśmiechnęła i rozeszliśmy się w dwie różne strony.
***
Zjadłabym batonika. ;P Kto ze mną? ^^
CZYTASZ
WOJNA ABSOLUTÓW
FanfictionKażdy ma swoją słabą stronę. Nawet Akashi Sejiuro. Czy oko Imperatora może przegrać? "Czy też tak czasem macie, że robicie coś odruchowo a potem tego żałujecie?" Dla tych, którzy sięgną, żeby to przeczytać: Miłego czytania.