-Przepraszam pana, gdzie ona pobiegła?-Nie mogłem jej znaleźć.
-Niestety dopiero przyszedłem!
Wybiegłem z rezydencji, prawie przewracając kelnera.
Gdzie mogła pójść? CHOLERA!!!
-Park przy torach!-To jedyna myśl, która przychodziła mi do głowy. Z drugiej strony, możliwie najgorsza.
(Park)
-JESTEŚ! - Nie mogłem opisać mojego szczęścia kiedy zobaczyłem, że nic jej nie jest.
-Nie zbliżaj się, bo skocze.
-Joka! Nie żartuj sobie ze mnie.- Gdyby to zrobiła....Moje serce zaczęło bić szybciej. Zrobiło mi się zimno.
-Nie żartuje. Wole umrzeć niż wyjść za ciebie za mąż.
-Zdaje sobie sprawę, że cię skrzywdziłem, ale myślałem..
-Ty chyba za dużo myślisz, co?! Wiesz jak się wtedy czułam!
-Jo..
-STÓJ TAM BARANIE!- Z oczu nadal ciekły jej łzy.
-Joka proszę daj sobie wytłumaczyć!
-NIE MA CO TŁUMACZYĆ. ZNISZCZYŁEŚ MNIE, TAK JAK CHCIAŁEŚ. ODEJDŹ.
Nie miałem zamiaru odejść. Trzymała w ręce strzykawkę z czerwoną substancją.
-Dziś ostatni zastrzyk prawda?!
-GÓWNO CIĘ TO OBCHODZI!
Popatrzyła na zegarek. Potem zamaszystym ruchem wbiła igłę do żyły.
Wymieniliśmy się spojrzeniami. Cały zesztywniałem. Nie mogłem się ruszyć. To tak, jakbym sam na sobie zastosował łamacz kostek.
Chwile potem zaczęła lecieć do tyłu prosto pod samochód. Ostatnia dawka zawiodła.!?
Miałem chwilę, żeby podbiec.
Zdałem sobie sprawę.
Jej mama uratowała mnie, żebym kiedyś mógł uratować ją. Dziś jest ten dzień.
Przytuliłem ją. Potem zapadła głucha cisza.
I Pustka.
***
Nadszedł ten moment, że muszę powiedzieć.....A zresztą. Podoba się?
Kto wczoraj widział Blue Moon. Księżyc ślicznie wyglądał.
CZYTASZ
WOJNA ABSOLUTÓW
FanficKażdy ma swoją słabą stronę. Nawet Akashi Sejiuro. Czy oko Imperatora może przegrać? "Czy też tak czasem macie, że robicie coś odruchowo a potem tego żałujecie?" Dla tych, którzy sięgną, żeby to przeczytać: Miłego czytania.