Czerwony, niebieski i biały - III

1.2K 83 8
                                    

Leżałam w łóżku pod ciepłą pościelą. Jasne promienie słońca padające na moją twarz po krótkim czasie obudziły mnie ze snu. Otworzyłam oczy, w całym pokoju było jasno. Wyskoczyłam z łóżka i podeszłam do okna po czym otworzyłam je na oścież. Na dworze był przepięknie, te wszystkie krzewy, kwiaty, rośliny i drzewa wyglądał wprost przecudnie. Fontanna położona niedaleko bramy tętniła życiem. Rozlewające strumyki wody odbijały promienie słońca na zdobioną kostkę posiadłości. Dzień zapowiadał się wspaniale, powolnym krokiem ruszyłam w stronę szafy z ubraniami. Otworzyłam delikatnie czarne drzwi i zaczęłam się rozglądać za idealnym strojem. Zdecydowana wyciągnęłam szarą bluzkę z czarnymi napisami i niebieskie short'y z małymi rozdarciami na kieszeniach. Po przebraniu się, wyszłam z pokoju zostawiając otwarte okno. Wstąpiłam też do łazienki żeby uczesać włosy. Zeszłam schodami do salonu i poszłam do kuchni. Jak codziennego sobotniego poranka zastałam tam wuja z kawą i gazetą.

- Hej wujku! - pocałowałam mężczyznę w szlafroku w policzek i ruszyłam w stronę lodówki.

- Witaj słonko, wyspałaś się w nocy? - zerknął spod gazety na mnie.

- Tak, tak. Dzisiaj jest piękna pogoda... prawda? - przeglądałam uważnie półki z jedzeniem, "nic nie ma do jedzenia". Podeszłam do blatu obok kuchenki, tosty... Wróciłam do lodówki po ketchup.

- Ach tak, wspaniała. Widzę, że przez tą pogodę poprawił ci się humor. - odstawił gazetę na stół.

- Dzisiaj jest wspaniały dzień... - westchnęłam radośnie wracając do talerza z tostami.

- A to dlaczego? - podejrzliwie zapytał, ale się wkopałam! Nagle przestałam lać ketchup na tosty, musiałam odpowiedzieć.

- Bo... Idę z Marcelem i Kiarrą na zakupy do centrum handlowego. - po szybkiej odpowiedzi zdałam sobie sprawę z tego co palnęłam.

- Razem z Marcelem Na zakupy? - podszedł zdumiony.

- Tak. On będzie pomagał nam wybierać ubrania. - szybko dodałam, uśmiechając się w duchu.

- Riley dobrze wiemy, że Marcel nie zna się na modzie. - zerknął mi przez ramię.

- Zna się, zna! Nie bój się, wiem co mówię. - podeszłam z talerzem do stołu i usiadłam z wujem.

W milczeniu przyglądaliśmy się sobie. Jedząc kanapki zauważyłam rozmyślającego wujka patrzącego na mnie z niepewnością. Po skończonym śniadaniu zerknęłam na kuchenny zegar, godzina 9.00. Czyli mogę spokojnie wychodzić, poszłam do korytarza. Teraz najgorsze, sportowe buty czy glany... Było dość ciepło więc założyłam sportowe, po zasznurowaniu butów wyszłam z budynku. Przekraczając bramę posiadłości zastanawiałam się kim są jego przyjaciele. Jacy są, jak wyglądają i skąd pochodzą. Chwilę później znalazłam się w centrum miasta, usiadłam na zacienionej ławce. Długo nie czekałam, po drugiej stronie ulicy, chodnikiem szła grupka chłopaków. Domyśliłam się, że to oni. Cole szedł ostatni z grupy, zdziwiłam się... A więc kto prowadził? Potem zerknęłam na przód, pierwszy radośnie kroczył niski szatyn a zaraz za nim wysoki brunet i nieco wyższy blondyn. Podniosłam się podekscytowana z ławki, byłam dość ciekawa ich zachowania na mój widok. Przeszli szybko po pasach na moją stronę drogi. Pierwszy z uśmiechem podbiegł do mnie szatyn.

- Siemka, Riley! - stał przede mną.

Chłopak jest niski, lecz nieco wyższy ode mnie... O jakieś 4 cm. Szczupły chłopak ubrany był w niebieską rozsuwaną bluzę, białą koszulkę na ramiączkach i ciemno niebieskie spodnie. Jego rudawe, krótkie włosy świetnie komponują się z lazurowymi oczami. Przyglądając się bliżej jego twarzy zauważyłam, przeciętą prawą brew wystającą spod grzywki. Wyglądał na sympatycznego...

❝Meadow❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz