Nie odwzajemniałem uścisku, nie miałem takiego zamiaru. Nie znam go do końca, ale czuję się przy nim... inaczej? Bardziej... bezpieczniej? Ściskał mocno mój tors, jedyne co próbowałem okazywać to niepewność. Wszystkie emocje chowałem w sobie, a co jeśli on tylko się za takiego podaje? W końcu nie wytrzymałem narastającego bólu odrywając się od niego. Spoglądał na mnie zmartwionymi oczami, nie mogłem zrozumieć żadnego przekazu. Spuścił głowę ze szlochem, zamrugałem parę razy przechylając głowę, niczego przecież nie pamiętam! Te rudawe włosy, piegi na nosie i policzkach, lazurowe tęczówki... nie możliwe, że go nie znam! Kojarzy mi się z moim... ale on... nie, Jay? Chwyciłem szybko za jego podbródek unosząc go szybko. Spoglądałem na jego twarz z uwagą, musi być pewien szczegół, który pamiętam! Wpatrywałem się intensywnie w oczy chłopaka, coś do mnie docierało... jego prawa brew była przecięta. Coś mi świta, zaczynam sobie przypominać... znowu nic! A jeśli jest moim wrogiem? Nie wykluczam tego przypuszczenia...
- Cole! Przecież jesteśmy przyjaciółmi! - ryknął przez płacz, zdezorientowany patrzyłem mu w oczy.
- Potwierdziłbym gdyby tak naprawdę było, ale nie... - krzyknąłem, nagle wszystko do mnie dotarło.
To moje... życie? Ja, jestem... lubiany? Troszczą się o mnie? Ten chłopak... szatyn z lazurowymi oczami. Brunet z... piwnymi tęczówkami... był też android! Moment... oni są moją... rodziną? Przypomniałem sobie! Były też dziewczyny! Skylor, Pixal, Nya, Seliel... przeszłość wróciła, spojrzałem na płaczącego rudzielca, coś mi mówi ten kolor...
- Jay! - rzuciłem mu się w ramiona szlochając z lekkim uśmiechem na twarzy.
Chciałem niedawno popełnić samobójstwo, a teraz? Nie wiem sam, dlaczego akurat śmierć? Już pamiętam... jestem Ninja, mam wspaniałych przyjaciół i... zakochałem się... zraniłem tą dziewczynę! Z moich ust zniknęła radość, na jej miejsce wzniósł się smutek. Szybko odepchnąłem od siebie Jay'a chowając się w kolanach. Delikatny dotyk spoczął na mej głowie. Żałuję, że sobie o wszystkim przypomniałem! Chwilowa radość, nagle przygnębienie i potrzeba cierpienia! Teraz nie zapanuję nad emocjami, to koniec. Teraz co zrobię, tylko przyśpieszy mój zgon... Podniosłem się gwałtownie podbiegając do obalonej szafki, grzebałem w niej chwile, szybko wyrzucałem kolejne rzeczy stojące na przeszkodzie. Znalazłem, chwyciłem narzędzie i prędko podwinąłem czarną koszulkę na wysokości klatki piersiowej. Obróciłem się na pięcie w stronę Jay'a wzdychając nerwowo, muszę coś sobie zrobić! Zbliżyłem narzędzie do miejsca, w którym było mnóstwo cięć. Przerażony chłopak zaczął ponownie szlochać, podbiegł łapiąc mnie za dłoń. Spoglądał mi w oczy ze strachem, jakiego nigdy nie widziałem. Cały zaczął się trząść, rozpłakał się ściskając mój nadgarstek. Jego oczy przepełnione były łzami, nie reagowałem na żadne gesty chłopaka.
- Cole... od-dłóż t-to... - szepnął - Nie rób nic głupiego! - krzyknął.
Po chwili do moich uszu dotarł dźwięk wyważonych drzwi. Spojrzałem w tamtą stronę obracając tylko głowę. W drzwiach stała reszta mojej rodziny, zdziwiłem się na ich widok.
- Cole! - wrzasnął Zane podbiegając - Co ty chcesz zrobić? - przerażony chwycił mnie za drugi nadgarstek blokując go.
Kolejny podbiegł do mnie Kai, zwinnym ruchem wyrwał mi nóż z ręki. Stałem zdenerwowany spoglądając na nich.
- Wy nic nie rozumiecie, ja muszę to zrobić! - zacząłem się szarpać.
- Na pewno da się coś z tym zrobić, zaufaj nam! Żaden z nas nie chce stracić brata, uspokój się Cole! - krzyknął Kai trzymając naostrzony sztylet w drżącej dłoni.
Próbowałem wyrwać się z ich uścisku. Wiem, że mam moce i nadludzką siłę, ale obiecałem sobie od pewnego czasu, że nigdy nie użyje żywiołu przeciwko moim braciom. Szarpałem ramionami, lecz oni zaciskali dłonie mocniej. Wzdychałem zmordowany, ich jest trzech, a ja... jestem sam! Przez chwilę odpuściłem, mogę przecież załatwić to inaczej...
CZYTASZ
❝Meadow❞
Fanfiction"Cała łąka obsypana jest kwiatami, wszystko kwitnie, a jedynie kilka kwiatów obumiera. Pytanie, dlaczego?". Bohaterka nie ma niczego szczególnego czym mogłaby wyróżnić się z tłumu. Prowadzi zwykły tryb życia, podobnie jak wszyscy. Od pewnego czasu c...