Fragment duszy smoka - XIX

443 44 17
                                    

Po długiej rozmowie i planowaniu zastanowiłem się gdzie teraz przebywa Cole. Żałuję, ze nie spytałem ich o to, powiedzieliby mi. Siedziałem wpatrzony w stalaktyty zwisające z sufitu bazy. Znudzony tym podziwianiem skał ruszyłem do pokoju Jay'a. Na obecny czas mieszkamy wspólnie. Otworzyłem drzwi, przede mną przeleciał Jay, śpieszy się gdzieś? Zamknąłem pospiesznie za sobą drzwi i spoglądałem na szatyna biegającego w kółko po pokoju.

- Em... Jay, coś się stało? - powoli podszedłem do jego łóżka i szybko usiadłem wymijając Jay'a.

Chłopak nie ustawał w biegu, ciągle czegoś szukał...

- Muszę przygotować się na wyprawę... Przy okazji, myślałeś może o pożarze? - grzebał w kufrze niedaleko szafy.

Pokoje chłopaków były identyczne, lecz różniły się barwami i małymi szczegółami na przykład biurkiem czy szafą. Jay oczywiście miał lazurowy pokój, cały on.

- Marcel słuchasz mnie? - zmęczony podszedł do mnie, nie chciałem go zbytnio słuchać.

- Czy możesz powtórzyć? - uśmiechnąłem się szeroko.

- Ogień, spalony las, puszcza, dym, wiadomo ci coś o tym? - znów podbiegł do kufra nurkując w nim.

- Nie, o niczym nie wiem... Sam byłem zdziwiony gdy go widziałem... - musiałem skłamać, niczego na razie nie podejrzewają, to dobrze... Niestety prędzej czy później dowiedzą się o wszystkim.

- Wracając z wyprawy po pierwszy surowiec widzieliśmy ten las... Co prawda lecieliśmy na smokach, nie wyglądał dość ciekawie! - krzyknął ze schowaną głową, śmiesznie to wyglądało.

- On spłonął, ale jak... - udawałem, że rozmyślam.

- Zupełnie niczego nie widziałeś? Byłeś tutaj cały dzień, na pewno dotarł do ciebie ostrzegawczy... - podejrzliwie wrócił do mnie.

Muszę mu przyznać, że ma rację. Słyszałem alarm i widziałem na ekranie płomienie, ale bałem się cokolwiek zrobić...

- Słuchasz mnie, czy nie? - potrząsał mną mocno wybudzając z rozmyśleń.

- Tak, tak... - zatonąłem w myślach.

- A już myślałem, że nie... - uśmiechnięty pakował torbę.

- To ja może... pójdę do Zane'a? - zaproponowałem.

- Spoko, młody! - wrzasnął po czym wyszedłem.

Wróciłem do głównego pomieszczenia, o dziwo Zane był tam.

- Zane, co robisz? - podszedłem do androida.

- Przygotowuję się do wyprawy - powiedział spokojnie.

- A jakiej, bo zapomniałem spytać Jay'a...

- Musimy zdobyć fragment Smoczej Duszy, a przy okazji... Widziałeś może Kai'a? - poczułem zimny dreszcz na plecach.

- Nie... Może jest w swoim pokoju - wydałem go nieświadomie, o rany, będzie lanie!

- Poszukasz go? Jeśli jest w swoim pokoju zawołaj go do mnie... - uśmiechnięty pakował białą torbę treningową.

- No... pewnie, że... tak! - sztucznie uśmiechnąłem się i ruszyłem do pokoju Kai'a.

Tym razem zapukałem, wszedłem za zgodą Kai'a. Muszę sobie zapamiętać żeby zawsze pukać do drzwi...

- Kai, mamy problem... - stałem w progu, spuściłem głowę.

- Co znowu przeskrobałeś? - poirytowany zerknął na mnie gdy uniosłem podbródek.

- Powiedziałem Zane'owi gdzie jesteś i on teraz kazał cię przyprowadzić... - podrapałem się po karku.

❝Meadow❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz