Wtedy zrozumiałam wszystko, zaskoczona spoglądałam na ich uśmiechnięte twarze, wiedziałam ich największą tajemnicę...
- To było piękne! - w ich stronę krzyknęła Kiarra.
- Wiadomo! - Jay podbiegł do dziewczyny.
Nie wyobrażałam sobie jakim cudem można dostać od życia taki dar. Oni są Władcami Żywiołów, nadal nie mogę w to uwierzyć...
- Chłopcy, dlaczego wy posiadacie takie moce? - spytałam gdy podeszli do nas.
- Riley, odziedziczyliśmy je... Pochodzimy z tej krainy, tutaj wszystko jest inne... - oznajmił łagodnie Zane, spojrzałam na Cole'a.
- To cały wasz sekret? Wybaczcie, nie powinnam pytać... nie odpowiadajcie - zrobiło mi się głupio.
- Nie do końca... - smutny Kai szturchnął Cole'a, zerknął na przyjaciela i wymieniali między sobą spojrzenia.
- Z tego co wiem to Kai jest Mistrzem Ognia, Zane Mistrzem Lodu, Jay Mistrzem Błyskawic a Cole Mistrzem Ziemi... - wyliczałam zamyślona.
- Riley, to nie wszystko co powinnaś wiedzieć... - Cole odwrócił się do nas tyłem, zasmucony.
Jay podszedł do niego, słyszałam jakieś szepty lecz nie były one zrozumiałe. Spojrzałam na Marcela, stał zdenerwowany. Dlaczego on się tak zachowuje? Z zamyśleń wyrwał mnie Zane.
- Riley, zgodzisz się porozmawiać na osobności? - złapał za moje ramiona.
- O czym... - zerknęłam w jego błękitne oczy.
Identyczne tęczówki ma mój wujek, nie wiem gdzie teraz przebywa, czy żyje... Mam nadzieję, że nic mu nie jest.
- Cole musi ci coś wyznać, zaprowadzę cie do niego - zerknął przed siebie, on na prawdę jest bardzo wysoki.
- Nie dzięki, nie ma takiej... - wyminęłam przyjaciela, nie było go tutaj. - ... potrzeby
Zaskoczona rozglądałam się po plaży, reszta siedziała przy ognisku oprócz Marcela.
- Jednak, zgodzisz się? - uśmiechnięty zatriumfował.
Kiwnęłam głową i zostawiliśmy grupkę przy ognisku. Przyjaciele zniknęli nam z oczu, Zane zaczął pierwszy.
- Riley, Cole jest dość... Jakby to powiedzieć... - szukał dobrego określenia.
Zrozumiałam co chciał powiedzieć...
- Inny niż wy? - poczułam narastającą złość.
Jak oni mogą tak o nim mówić! Riley, opanuj się, już wszystko dobrze...
- Coś w tym stylu, lecz nie do końca - z oddali zobaczyłam Cole'a siedzącego na skałach, rozmyślał obserwując morze.
- Wiem co zamierzasz mi powiedzieć... Ja już może pójdę sama, dobrze? - zatrzymałam się przed Zane'm.
- No... Zgoda, uważaj na niego... - zaniepokojony zawrócił.
O co mu chodzi? Stałam poddenerwowana w miejscu, bałam się do niego podejść po słowach Zane'a. Czułam, że zaraz wybuchnę strachem i ucieknę stąd. Odetchnęłam rześkim powietrzem i ruszyłam w jego stronę. Przestraszona wpatrywałam się w morze stawiając kolejne kroki. W końcu stałam za skałami, chwiejnym krokiem podeszłam blisko chłopaka. Wyciągnęłam dłoń i delikatnie przesunęłam ją po jego szyi. Odwrócił się przygnębiony.
- Usiądź... - dotknął skały, na której siedział.
Powoli usiadłam obok niego, znowu zapanowała cisza. Spoglądałam co chwilę na jego twarz.
CZYTASZ
❝Meadow❞
Fanfiction"Cała łąka obsypana jest kwiatami, wszystko kwitnie, a jedynie kilka kwiatów obumiera. Pytanie, dlaczego?". Bohaterka nie ma niczego szczególnego czym mogłaby wyróżnić się z tłumu. Prowadzi zwykły tryb życia, podobnie jak wszyscy. Od pewnego czasu c...