Wystraszony odskoczyłem od niej. Spoglądała zdumiona na mój strój, obserwowała go z uwagą.
- Jay, czy ty masz na sobie strój... Ninja? - powiedziała radośnie zbliżając się do mnie, zaczęła gładzić materiał na moich rękach.
- Tak... W czym problem? - zaciekawiony zerknąłem na rozbawioną dziewczynę, nie mogę się przyzwyczaić do jej oczu...
- Kiedyś mój tata opowiadał mi o Ninja, dokładnie jak byłam mała. Zawsze marzyłam żeby zobaczyć tych tajemniczych wojowników. - spojrzałem przez ramie dziewczyny przypominając sobie o artefakcie, po który tu przybyliśmy.
- Zaczekaj tu chwilę...
Ruszyłem po przedmiot leżący na trawie, chwyciłem ubrudzony krwią kieł i owinąłem go starannie w papier. Szybko włożyłem go do torby wracając do rozmowy z Riley.
- Nigdy nie mówiłeś, że jesteś Ninja! - zaśmiała się, chyba nie widziała tego kła, bo natychmiast przykułby jej uwagę.
- Wiesz, to długa historia i jakoś nie miałem czasu wyjaśnić... Nie tylko ja jestem taki "nadzwyczajny", inni też są wyszkoleni, oczywiście lepiej ode mnie... - spoglądałem radosny na niebo.
- Naprawdę? Cała wasza czwórka trenowała? Przepraszam, ale tak się cieszę, że cię widzę... - uśmiechnęła się szeroko.
- Nie tylko ty masz takie samopoczucie... Ja mam tak od urodzenia - zaśmialiśmy się wspólnie.
Po chwili przypomniałem sobie o Zane'ie, on tu przecież nadal jest!
- Zabierzmy się stąd lepiej, za dużo tu smoków...
- Masz rację, nie mam zamiaru patrzeć na kolejne zwierzęta ogromnych rozmiarów... - mrugnęła oczkiem.
- Zgoda... Zane! - krzyknąłem na cały las, może przesadziłem...
- Też tu jest, jak wspaniale! - wrzasnęła, szybko zakryłem jej usta dłonią.
- On nie wie, że tu jesteś... - szepnąłem gdy zza krzaków wybiegł blondyn, którego wołałem.
- Jay, jesteś cały? Czekaj... czy to Marlis? - utworzył w dłoniach kryształy lodu, szybko zasłoniłem Riley.
- Zane, to Riley! - krzyknąłem patrząc na niego.
- Skąd mam być pewny, może przejęła nad tobą kontrolę? - powiedział zbliżając się do nas.
- Jeśli musisz wiedzieć, przeskanuj nas... - z jego dłoni wystrzelił niebieski laser, po chwili przeskanował nas dokładnie kilka razy, dla pewności.
- Żadnych wyników... Jay odsuń się od niej! - wrzasnął po czym odepchnął mnie rzucając o podłoże.
Leżałem przerażony tak samo jak Riley, pobiegła za mnie chowając się przed nim. Zane spojrzał na nas z grozą w oczach, co mu jest...
- Riley, uciekaj stąd... - szepnąłem do ucha dziewczyny, skinęła głową.
Zane podchodził ostrożnie, dziewczyna pobiegła jak strzała w las kryjąc się za krzewami. Zdezorientowany android spojrzał na miejsce, w którym zniknęła. Skierował spojrzenie na mnie, cofnąłem się gdy poczułem dreszcze...
- Z-zane... Spokojnie, to ja... Nie jestem przez nikogo kontrolowany... - nadal wściekły zbliżał się, nie wiedziałem co mam robić.
- Mogę cię zapewnić, że ci wierzę... - uśmiechnął się łamiąc cały gniew, on wraca do siebie!
- Wszystko w porządku? - spytałem dla pewności.
Chwycił mój nadgarstek i podniósł mnie sprawnie z ziemi. Staliśmy chwilę patrząc na siebie z dawnym uśmiechem, chyba się uspokoił. Pewny siebie wtuliłem się w jego tytanowy tors, jak dawniej... Dobrze mieć go przy sobie jako przyjaciela, a nie wroga... Nie zamierzał nawet ze mną walczyć, wiedziałem, że wszystko jest już w porządku.
CZYTASZ
❝Meadow❞
Fanfiction"Cała łąka obsypana jest kwiatami, wszystko kwitnie, a jedynie kilka kwiatów obumiera. Pytanie, dlaczego?". Bohaterka nie ma niczego szczególnego czym mogłaby wyróżnić się z tłumu. Prowadzi zwykły tryb życia, podobnie jak wszyscy. Od pewnego czasu c...