Bezsumienny potwór - XV

448 43 24
                                    

*Kiarra*

Cieszę się, że sprawa z Riley jest już opanowana. Jednak coś czuję, że jest z nią nie tak... Inaczej się zachowuje, bardziej... sarkastycznie. Cały czas używa sarkazmu, teraz stoi i rozmawia o czymś z chłopakami, ja siedzę na kanapie i patrzę w podłogę. Rozmyślam co teraz będzie z Cole'm. Pixal wyjaśniła mi cały plan polegający na tym aby przywrócić mu ciało. Trudny orzech do zgryzienia, niestety nikt inny mu nie pomoże... tylko my. Potrzebujemy kilku rzeczy aby się udało. Zane polecił mi poszukanie odpowiedniej dla mnie osoby, z którą mogę wyruszyć by zdobyć pierwszy surowiec. Zadecydowałam, że Riley na pewno się zgodzi. Reszta już wie co zamierzamy, też pomogą. Wstałam i podeszłam do dziewczyny.

- Em... Riley, mogę na słówko? - zapytałam szeptem dziewczynę.

- No pewnie... - odeszłyśmy od rozmawiających chłopców. - Pytaj o co zechcesz!

- Musimy o czymś porozmawiać... - zerknęłam w jej szaroniebieskie oczy.

- Mów zatem, jeśli to ważne...

- Zamierzamy przywrócić stare ciało Cole'owi, potrzebuję twojej pomocy żeby zdobyć pierwszy składnik... To jak, mogę liczyć na twoją pomoc? - pośpiesznie zapytałam.

Lekko zdziwiona spojrzała na mnie, nie rozumiałam jej reakcji, myślałam, że się ucieszy.

- Potrzebujemy Wilczej Rossy, magicznej rośliny, która rośnie tutaj w pobliżu...

- Z... Chęcią pomogę ci ją znaleźć! - wykrzyknęła uradowana.

Spojrzała na siebie i uśmiechnęła się do mnie szeroko.

- Lecz w takim stanie nie przydam ci się na nic...

- Spokojnie, załatwię to! - chwyciłam dziewczynę za skute dłonie.

Skierowałyśmy się do pokoju chłopaków, pomknęłyśmy do łazienki.

- Riley, ty tutaj doprowadź się do normalnego stanu a ja zaraz przyjdę... - nie zdążyłam przekroczyć progu, przyjaciółka zawołała mnie pośpiesznie.

- Jak? Mam na rękach i szyi metalowe bransolety, które trochę są ciężkie... - nie pomyślałam o tym, chwyciłam ją za łańcuch łączący zabezpieczenia i pobiegłyśmy do pokoju Zane'a.

Grzebałam w szufladkach warsztatu androida, musiałam znaleźć jakieś obcęgi lub coś innego co otworzy kajdany. Tymczasem Riley oglądała pokój Zane'a, szukała czegoś... Przez moją głowę przeszła dziwna myśl... a jeśli to nie Riley? Jej zachowanie wszystko potwierdza, lecz nie jestem do końca tego pewna. Muszę zamienić z kimś kilka słów odnośnie naszej tajemniczej osoby. Nie będę tego trzymała sama dla siebie, ktoś musi o tym wiedzieć... Wcześniej była taka bardziej przygnębiona, a teraz nie martwi się o nikogo ani nie tęskniła za nami. Teraz zapomniała o całym świecie i nawet o najważniejszej osobie w jej życiu, o... znalazłam! Metalowe, solidne obcęgi powinny załatwić sprawę.

- Zaraz będziesz wolna, proszę nie ruszaj teraz rękami ani szyją... - podeszłam do Riley.

Zbliżyłam obcęgi do stalowej obroży na jej szyi, tutaj trzeba niesamowitego skupienia. Umiejscowiłam narzędzie w odpowiednim miejscu i z całej siły przygniatałam gumowe rączki narzędzia. Po chwili obroża strzeliła rozdzielając się na dwie części, zdjęłam ją delikatnie i odłożyłam na stół. Wzięłam się za kajdany, z nimi szybko mi poszło. Odłożyłam wszystko na stół warsztatu Zane'a, na pewno je do czegoś wykorzysta. Spojrzałam na Riley, nawet nie drgnęła gdy otwierałam wszystkie zabezpieczenia. Ziewała tylko z nudów spoglądając po ścianach pokoju. Coś z nią jest nie tak, nie mogę ukrywać prawdy, inni muszą wiedzieć...

❝Meadow❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz