Obłąkane marzenie - XXIII

523 36 21
                                    

*Riley*

Leżałam na czymś miękkim, a w pomieszczeniu panowało przyjemne ciepło. Czułam się jak u siebie w domu, jak dawniej. Liczyłam, że to był tylko sen o tych wszystkich nieszczęściach i wymiarach, musiałam jednak upewnić się czy mam rację. Otworzyłam powoli oczy, pierwsze co zauważyłam to ognistoczerwony sufit pokoju, domyśliłam się, że to nie mógł być sen. Podniosłam się powoli patrolując miejsce po chwili zauważyłam czyjąś obecność. Na krześle niedaleko mnie siedział wysoki brunet, lekko zaskoczona widokiem przyjaciela wbiłam w niego wzrok. Usnął na siedząco, a jego głowa zwisała pomiędzy nogami. Wystarczyła tylko chwila aby chłopak spadł i obudził się ze snu. Nie dałam sobie tej radości z przebudzenia go, nadal zastanawiałam się jak tu trafiłam. Wszystko jest tak skomplikowane, głównie moje życie jest zagmatwane. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, najpierw ucieczka, a teraz nagły powrót? Tylko jak ja mam tutaj tymczasowo przebywać z zdrajcą? Złamać serce jest łatwiej niż poskładać je z powrotem. Miłość od pierwszego wejrzenia... kto wierzy w takie brednie? Ja, wierzyłam. Teraz jednak nie wierzę, nie liczę na żadne pocieszenie. Od zawsze niechciana, niekochana, nawet teraz! Co z tego, że patrzy na mnie i potrafi uderzyć głową w ścianę, bo nie patrzy przed siebie tylko na dziewczynę swoich snów? Nic, to tylko zauroczenie. Co z tego, że nie potrafi serdecznie uśmiechnąć się do mnie bez wypowiedzianego wcześniej nieświadomego głupstwa? Nic, to nadal zauroczenie, nic więcej. Nie jestem przekonana do swoich uczuć, kiedyś one były silniejsze, a teraz? Słabną z sekundy na sekundę. Nie czuję potrzeby bliskości jego osoby, jest mi on obojętny. Wybaczyć? Uciec? Zranić? Porzucić? Nie jestem pewna swojego wyboru. Podkuliłam kolana pod brodę i owinęłam je ramionami, co mam zrobić? Dręczące pytania nie pozwalają mi na podjęcie decyzji, w końcu muszę to skończyć!

- Wstałaś już, wszystko z tobą dobrze? - szybko spojrzałam na Kai'a, przesiadł się obok mnie.

- Nie, jest źle i to bardzo źle! - odwróciłam od niego wzrok.

- Chciałabyś porozmawiać? Wiem, że tego potrzebujesz - rzekł obejmując mnie ramieniem.

- Nie mogę, to zbyt osobista sprawa, a zresztą wy jesteście dla siebie jak bracia i mówicie sobie wszystko, więc lepiej nie... - jęknęłam uwalniając samotną łzę.

- Ja nie mogę ci obiecać, że będę milczał, ale przynajmniej spróbuję, zgoda? - pogładził mnie po plecach, natychmiastowo poczułam ciepły dreszcz - On i tak się o tym kiedyś dowie...

- Nie mam innego wyjścia, muszę ci powiedzieć? - spytałam ocierając policzek, skinął głową.

- Jeśli nie chcesz opowiadać całości, zrozumiem to... - dopowiedział.

- Chodzi o Cole'a, widać, że on coś do mnie czuje... Ja z początku byłam w nim zakochana na zabój, ale z czasem ta... miłość... osłabła... - dusiłam przez łzy.

Rozpłakałam się na dobre, brunet wiedząc jak temu zaradzić objął mnie mocno. Zacisnęłam na nim dłonie tuląc się do jego torsu. Nie wiem jak mam sobie radzić, otacza mnie tyle przyjaciół, a ciągle czuję się samotna, jak to jest możliwe? Brakuje mi... rodziny? Trwaliśmy chwilę w mocnym uścisku po czym odpuściłam. Spoglądałam zapłakana na niezagojone oparzenia chłopaka w okolicach szyi.

- Ja... rozumiem, byłem kiedyś w takiej sytuacji - jego słowa wezbrały we mnie ciekawość.

- Wiem, że się długo nie znamy... ale kiedy to się wydarzyło?

- Dobre kilkanaście lat temu, zakochałem się w dziewczynie o imieniu Skylor, nie trwało to długo, bo z czasem zacząłem wątpić w jakąkolwiek nadzieję, że jej się podobam... - westchnął smucąc się w ułamku sekundy.

❝Meadow❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz