Zayn zaparkował auto krzywo na podjeździe jakiegoś domu, po czym jak poparzony wyskoczył z samochodu, co i ja zrobiłam po jego dłuższym poganianiu. Nawet nie zaprzątałam sobie głowy zamknięciem samochodu, bo sprintem biegł przez trawnik, aż do wejścia przeciętnej wielkości domu.
-Świetnie.- mruknęłam próbując się nie przewrócić w trakcie biegania w kapciach, które co chwila zjeżdżały mi ze stóp. Jeden z papci zsunął się z mojej nogi, jednak zignorowałam to.
Wbiegłam do pomieszczenia chwilę po Zaynie, a to co tam zastałam prawie że zmiotło mnie z nóg.
Szatyn ze wzrostem podobnym do Mulata doszczętnie niszczył co popadło. Poduszki z sofy piętrzyły się tuż pod nogami, a pióra wysypane były wokół nich na podłodze. Fotele leżały w różnych pozycjach przewrócone tyłem oparcia do paneli, a w telewizorze tkwił kij bejsbolowy, którego koniec wystawał po drugiej stronie. Ogólnie, to panował tutaj najprawdziwszy galimatias, który zwieńczały odłamki szkła z ekranu telewizora i potłuczonych butelek po alkoholu. Gdzieniegdzie dało się dostrzec mokre plamy wylanej domniemanej cieczy.
Brunet stał obok mnie jak wmurowany, jednak po chwili ocknął się z transu i ruszył na pomoc przyjacielowi, który rozbijał o ścianę kolejną butelkę.
-Liam do kurwy nędzy!- wrzasnął Zayn i złapał szatyna za ramiona, po czym potrząsnął nim porządnie.- Co się stało?- spytał, gdy pobieżnie kontaktujący chłopak spojrzał na niego.
-Spaprałem sobie życie!- krzyknął, a łzy samowolnie zaczęły spływać po jego policzkach.- Jestem totalnym kretynem, Malik! Jak mogłem to zrobić...- w dokończeniu zdania przerwał mu dłoń Zayna, która z plaśnięciem wylądowała na mokrym od płaczu policzku Liama. Szatyn popatrzył na niego w tępieniu.
-Otrząśnij się idioto!- krzyknął i ponownie nim potrząsnął.- A teraz powiedz powoli co się stało.- nakazał już bardziej opanowanym tonem. Czułam się dziwnie, że musiałam się temu przyglądać stojąc jednocześnie jak słup soli.
-Ona mnie zostawiła!- lamentował Liam, gdy opadł na podłoże.- Pokłóciłem się z Sophią o to, że jestem pod jej ciągłym dyktando i że nie pozwala mi nawet prowadzić życia z innymi osobami i wtedy ona na to, że skoro tak bardzo chcę przestrzeni i swobody to mi ją może oddać. Potem powiedziała, że życzy mi powodzenia i wyszła na dobre!- oświadczył, czemu przypatrywałam się z ukłuciem żalu. Malik posłał mi znaczące spojrzenie i przeniósł wzrok z powrotem na rozpadającego się emocjonalnie Liama.- Malik ona to źle odebrała, ja nie chciałem by mnie zostawiała. Nie dam sobie rady bez niej! Nawet nie umiem obsługiwać żelazka!
Tyle bólu i łez na jednym obrazku. Ugh, zaraz sama się zaleję łzami jak będę musiała dłużej na to patrzeć!
-Oj, stary.- brunet westchnął i potarł ręką swoją twarz, która nie wyrażała żadnych emocji. Było widać, że jest bezradny wobec całej sprawy.
-Mam zwidy, czy właśnie mam przed oczami tego elfa z Władcy Pierścieni?- wybełkotał szatyn, patrząc na mnie z rozdziawionymi ustami.
Podrapałam się po karku nie wiedząc jak się zachować. Wcale nie wyglądałam jak elf!
-Koniecznie musisz się położyć stary.- burknął Zayn pomagając Liamowi się podnieść na odmawiające posłuszeństwa nogi. Szatyn chybotał się na boki, przez co Zayn miał problemy w utrzymaniu go.- Elfie, pomóż!- jęknął Zayn.
Pokiwałam głową i ruszyłam na pomoc Mulatowi. Starałam się omijać rozbite szkło, jednak moja stopa odziana jedynie w cienką skarpetkę niechybnie nadepnęła na ostry kawałek, co spowodowało u mnie spazmy bólu w okolicach pięty. Odskoczyłam raptownie i upadłam na tyłek. Zayn pokręcił głową i zaczął niemo modlić się w duchu.
-Zaraz wracam.- burknął Malik z trudem prowadząc Liama wzdłuż pokoju.- Nie ruszaj się!
-Dzięki za radę Zayn! Jesteś super przyjacielem!- wrzasnęłam do niego gdy powlókł się z Liamem korytarzem, a następnie zniknął za drzwiami w jednym z pokoi. Spojrzałam na moją stopę, którą przeszywało strapienie. Szkarłatna plama zdążyła się utworzyć na mojej białej skarpetce.
Zayn dobre dziesięć minut zmagał się z Liamem w innym pokoju, a ja pomimo dystansu między pomieszczeniami nadal słyszałam bełkoty i lamenty chłopaka. W końcu zobaczyłam jak Mulat wyszedł z pokoju, a jego twarz wyrażała więcej niż bezsilność.
-Myślałem, że mi pomożesz, a tymczasem mi dokładasz.- odparł z melancholijnym uśmiechem, po czym podniósł mnie z ziemi i wziął na ręce, które okazały się być jeszcze silniejsze niż się wydawało.
-W tym moja rola, Maleńki.- wyszczerzyłam się, gdy tak niósł mnie na rękach do- jak się później okazało- łazienki. Mulat posadził mnie na szafce obok zlewu i zaczął przegrzebywać dolne szuflady.
-Będę musiał zostać u Liama na noc, by go przypilnować, kto wie co mu odstrzeli do głowy.- odparł biorąc do ręki pudełko z napisem apteczka. Wydobył z niej kilka bandaży i butelkę wody utlenionej.- Mam nadzieję, że nie masz grzybicy.
-Mam nadzieję, że znasz się na wyjmowaniu szkła, bo w tym momencie to doświadczenie jest najbardziej potrzebne.- odparłam, gdy ściągał brudną skarpetkę z mojej stopy. Skrzywił się przy jej odrzucaniu i zmierzył moją stopę podejrzliwym spojrzeniem.- Nie wygląda to dobrze.- stwierdził, przygryzłszy wargę.- Dżizas tyle krwi...- burknął nagle robiąc się biały jak ściana.
-Zayn!- krzyknęłam.
-Kurwa Lena nie wrzeszcz mi do ucha!- skarcił mnie.
-Kurwa Zayn, coś z tym trzeba zrobić!
-Ej to ty nie uważałaś!- wybraniał się.
-To ty mnie tu ściągnąłeś!- sprzedałam mu kuksańca w bok.
-Dobra, dobra.- uniósł ręce w geście kapitulacji.- Jutro pojadę z tobą do lekarza.
-Zayn nie można z tym zwlekać, co jeśli wda się zakażenie?
-Najwyżej odetną ci nogę i nauczysz się żyć z jedną.- wzruszył ramionami, a wtedy uderzyłam go drugi raz w ramię, tylko jeszcze mocniej.- Przestań mnie bić, dobra? Nie mogę go zostawić samego Lena, tak bym już był w połowie drogi do szpitala.
Westchnęłam ciężko.
-To daj telefon, zadzwonię do Gavina, by ze mną pojechał.- podsunęłam po chwili namysłu.
Zayn zacisnął szczękę i oparł się o zlew. Nad czym on rozważał, powiedział coś nad czym należy się namyślać?
-To niech Gavin przyjedzie tutaj.- odparł Mulat; w jego oczach czaiły się ogniki.
-A czemu nie może mnie zawieść?
-Cholera jasna, bo ja to zrobię.- syknął. Czym on się tak zdenerwował?- A teraz podaj mi numer do tego pizdusia plastusia, bo do jutra będziemy tu siedzieć.
CZYTASZ
mature♨ z.m. ✅
FanfictionLena irytuje Zayna, Zayn irytuje Lenę - Oboje są sąsiadami, którzy robią pranie w tym samym miejscu