-Lena?- przyciszony, męski głos rozbrzmiał przy moim uchu, co wywołało u mnie pomruk niezadowolenia. No bez jaj, ja chcę spać!- Kochanie.- znowu to samo tylko, że do namolnego szeptania mi w ucho dołączyło się głaskanie mojej głowy.
-Czego?- wydusiłam ospale, cały czas wtulona w tors Malika. Tak, dokładnie, całą noc spędziłam leżąc na nagrzanym ciele Zayna,którego ręka spoczywała na moich plecach. Teraz palce tej ręki kreśliły jakieś nieforemne, krzywe kształty na moich plecach; nie powiem, było to przyjemne, ale przeszkadzało mi w spaniu.
-Seksu.- jęknął Zayn, a jego klatka piersiowa wibrowała pod wpływem spazm śmiechu.- Seks z rana jak śmietana, kotku, od razu twój dzień stanie się lepszy.
-Od śmietany wolę spanie na twojej klacie.- rzuciłam w jego tors, wzdychając ciężko.
Brunet zadrżał pod wpływem wypuszczonego przeze mnie powietrza w jego nagą skórę.
-Cóż, ja nie dostałem śmietany to ty też nic nie dostaniesz.- cmoknął czule mój policzek i delikatnie usytuował mnie na drugiej stronie łóżka. Cudem oboje się na nim mieściliśmy, dlatego jeden nieprzemyślany ruch i leżałabym na twardej podłodze.
Jęknęłam z niezadowoleniem, podnosząc głowę i patrząc się na Zayna zamglonym spojrzeniem, które jeszcze się nie przystosowało do widoku. Moje włosy była dosłownie na mojej twarzy, dlatego domyślałam się, że na głowie musiałam mieć poważny obłęd.
-Nienawidzę cię.- mruknęłam,strzepując kłębki włosów do tyłu.
-To mamy problem, bo ja cię kocham.- Zayn nachylił się nade mną i, ujmując mój podbródek w swoje palce, pocałował mnie czule i namiętnie w usta. Był zbyt senna by oddać pocałunek zgodnie z jego oczekiwaniami.- Nawet jeżeli twój poranny oddech przypomina zabójczą mieszankę gówna z siarką.
Pokręciłam głową z niedowierzaniem i opadłam z powrotem na materac.
-Dzisiaj mama wyprawia urodziny.- oświadczył Zayn zakładając na siebie koszulkę.- Przyjedzie rodzina, która jak tylko cię zobaczy natychmiast mi ciebie zabierze, dlatego tak szybko jak to będzie możliwe, emigrujemy z tego domu.
-Zayn, ale może ja chcę posiedzieć z twoją rodziną.- odparłam odgarniając wszystkie włosy i związując je gumką, którą miałam na nadgarstku; na ręce miałam odciśnięty, zaczerwieniony ślad.
-Ale ja nie chcę z nimi siedzieć.- powiedział z przytłoczeniem.- Są irytujący.
-To twoja rodzina Zayn.
-Nie lubię ich, okay?- powiedział przeczesując dłonią włosy.- Zawsze coś do mnie mają.- burknął nieprzyjaźnie.- Za każdym razem gdy mnie widzą, muszą powiedzieć coś obraźliwego na mój temat, nieważne co by to było. Zawsze muszę słuchać śpiewki, jakim to jestem zdemoralizowanym gnojkiem albo, że jak mnie widzą to zastanawiają się czy policja mnie czasem nie szuka.
-Nikt z tego domu nie mieszał cię z błotem.- uniosłam brew ku górze, krzyżując ręce na piersi.
-Bo oni jako jedyni mnie kochają i akceptują.- wzruszył ramionami.- Reszta najchętniej by mnie wydziedziczyła, ale wiesz co?- rzucił, a jego głos był przesiąknięty furią. Ta sytuacja robi się coraz bardzie napięta.- Ja już ich wydziedziczyłem i nie chcę ich widzieć na oczy.
Westchnęłam ciężko i podeszłam do niego wolnym krokiem. Automatycznie owinęłam swoimi rękoma jego talię i przycisnęłam głowę do jego spazmatycznie poruszającego się torsu. Malik trochę się wahał nim postanowił również mnie objąć.
-Zmieńmy temat, bo twoja żyła na szyi wygląda, jakby zaraz miała pęknąć.- mruknęłam.
Zayn uśmiechnął się eterycznie.
-Jak dobrze, że cię mam.
-Nawet nie wiesz jak bardzo, Malik.
* * *
W momencie gdy poszłam wziąć prysznic, Zayn - ubrany i w ogóle zszedł na dół do reszty domowników, którzy - wnioskując po odgłosach zaciętych dyskusji- krzątali się już po piętrze.
Trochę chyba zbyt późno zorientowałam się, że z mojej przebitej kobiecości poleciała krew. ( Nie wiem, czy warto napomknąć, że bolało). Dopiero gdy weszłam do łazienki i zdjęłam z siebie ubrania, zarejestrowałam szkarłatne smugi w okolicach strefy intymnej. Krew był skrzepnięta, jednak bardziej obawiałam się faktu, że całą noc leżałam na Maliku.
Nie przyglądałam mu się zbytnio, jednak co jeśli go utytłałam? A w sumie, zasłużył.
Odświeżona i ubrana w świeże ubrania dołączyłam do Malików, których znalazłam siedzących w jadalni. Wszyscy byli zajęci śniadaniem do momentu, w którym podłoga zaskrzypiała pod moimi stopami, wtedy to cała familia posłała mi zainteresowane spojrzenie.
Mam się czuć zaatakowana czy zaszczycona uwagą?
-Lena siadaj, właśnie jemy śniadanie.- Trisha uśmiechnęła się do mnie i gestem ręki wskazała wolne miejsca przy stole.
Okazało się, że wszystkie miejsca obok Zayna były zajęte przez Safee i ojca Zayna. Z zawiedzioną miną podążałam do wolnego krzesła między babcią Zayna, a Trishą jednak Zayn postanowił zabrać głos w tej sprawie.
-Safaa, przesiądź się.- zwrócił się do młodszej siostry.
-Sam się przesiądź śmierdzielu.- żachnęła się z naburmuszeniem.
-Ni chuja, won z tego miejsca.
-Mamo, Zayn przeklina!
-Ty sama przeklinasz mały kurwiu.
Scena kłócącego się rodzeństwa była przekomiczna, naprawdę, pozazdrościć mi tylko, że to oglądałam.
W końcu pan Malik, po dłuższym masowaniu skroni, postanowił przejąć inicjatywę.
-Safaa przesiądź się.- zarządził po dłuższym rozważaniu.
-Dobra.- fuknęła i zabrała swój talerz.- Idę do pokoju, nie mam zamiaru tu z wami siedzieć.- odwróciła się na pięcie i z gracją się wymeldowała z pokoju.
-Siadaj.- polecił Zayn klepiąc wolne krzesło. Zauważyłam, że ma na sobie czarne rurki z celowymi dziurami na kolanach i prążkowany, męski sweter.- To dziecko przechodzi okres nastoletniego buntu, nie przejmuj się.
Niepewnie usiadłam obok niego. Okay, czułam się źle, że biedna Safaa musiała z mojego powodu się przesiadać.
- Ty też go przechodziłeś.- zaczęła staruszka z miłym uśmiechem. Nie przypominała ani trochę tej wczorajszej kobiety,która byłaby zdolna chować w swojej szufladzie butelkę alkoholu.- Kiedy byłeś w jej wieku wcale nie zachowywałeś się inaczej.
-Za to teraz zachowuje się jak kobieta z rocznym okresem.- powiedziałam złośliwie, czego następnie pożałowałam, bo Malik w charakterze odwetu postanowił łapami wjechać na moje udo.
Ha, całe szczęście miałam dżinsy! Brawo, ja.
-Zayn!- matka Zayna pojawiła się w jadalni z parą jego szarych, za ciasnych dresów w dłoni.- Powiesz mi co czerwona plama robi na twoich spodniach?
Zayn zaniemówił zerkając na mnie; w jego spojrzeniu widziałam zaskoczenie.
-No to teraz wiemy skąd to zachowanie, wnuczku.- staruszku mrugnęła do niego porozumiewawczo popijając swoją czarną kawę.
-BABCIU.
I JAK? ;') CIESZCIE SIĘ PÓKI MOŻECIE
rączki aż mnie świerzbią do stworzenia dramy
i tak też zrobię
BUAHAHAHA
ale na razie napawajcie się ich spokojem
xoxoxoxo
![](https://img.wattpad.com/cover/25623124-288-k243526.jpg)
CZYTASZ
mature♨ z.m. ✅
FanfictionLena irytuje Zayna, Zayn irytuje Lenę - Oboje są sąsiadami, którzy robią pranie w tym samym miejscu