-Miałaś naprawdę duże szczęście, Lena.- burknął Zayn pchając mnie na wózku do wnętrza mieszkania.
Mój niefortunny upadek na schodach - zwieńczony lekkim wstrząśnieniem mózgu- doprowadził do tego, że złamałam nogę i rękę ; nie wspominając już o częściach ciała, które nabawiły się jedynie siniaków. Jako, że obie kończyny miałam oprawione w biały gips przez najbliższy miesiąc jestem zmuszona poruszać się na wózku inwalidzkim, bo nie ma innej opcji poruszania się dla mnie.
Ugh, że też ten obcas musiał się złamać!
Malik, który był świadkiem mojej tragedii bez namysłu przewiózł mnie do szpitala (ostatnio bywam tam częstym gościem, naprawdę). Oczywiście chłopak był tak bardzo przejęty moim stanem, że nie zamierzał opuszczać mnie choćby na krok, nawet na to, żeby się nieco odświeżyć i przebrać w czyste ubrania.
Westchnęłam ciężko;potworny ból nadal przewiercał mi biedną czaszkę.
-Ta, wstrząśnienie mózgu, złamany obcas i dwie kości to naprawdę duże szczęście.- uśmiechnęłam się do niego sztucznie. Jednak ten uśmiech tak szybko jak się pojawił, tak zniknął, gdy tylko moja zdrowa noga zderzyła się z framugą drzwi. Pisnęłam głośno, łapiąc się ciasno za kolano, które doświadczyło nieprzyjemnego bólu. Automatycznie zgromiłam bruneta spojrzeniem.- Chcesz mi złamać drugą nogę Malik!?
-Ej! Ciesz się, że nie zostawiłem cię tam na dole zdaną tylko na siebie.- prychnął.- Powinnaś docenić to, że jak idiota wspinałem się tyle pięter na górę z tobą i tym pierdolonym wózkiem. Było blisko żebym podzielił twój los.
-Nie moja wina, że nie ma tu windy!- obruszyłam się, czując jak ból narasta w głowie od naszych głośnych tonacji.
-Nie, ale mogłabyś mniej ważyć.- mruknął kierując się ze mną na wózku w stronę salonu. Wózek trzeszczał przy jego popychaniu częściej, niż można było to sobie wyobrazić. Te powtarzające się dźwięki były istną torturą dla moich uszu. Zaczynałam wątpić w to, czy przeżyję ten miesiąc.
-A ty mógłbyś zacząć chodzić na siłkę.- odbiłam piłeczkę z głosem ociekającym ostentacją. Malik wywrócił oczami i poszedł zamknąć drzwi od mieszkania.
-Chodziłem!- krzyknął z przedpokoju.
-W takim razie radzę ci tam wrócić.- pokręciłam głową.
-Pójdę wszędzie, byleby jak najdalej od twojego marudzenia.- burknął. Przejechał smukłą dłonią po twarzy, która była blada jakby przed chwilą została zamoczona w mleku. Sińce pod oczami były wyraźnym dowodem na to, że podjął się zrezygnowania ze snu przez okres mojego pobytu w szpitalu.
-Pamiętaj, że masz dług do spłacenia.- skrzyżowałam ręce na piersi.
-Jaki dług?- zdziwił się.
-Za to, że udawałam twoją dziewczynę przed matką.- uświadomiłam go z rosnącym uśmiechem.
-Jezu Lena. Bez tego i tak bym tu z tobą siedział.- ponownie wywrócił oczami, tym bardziej z większą irytacją niż wcześniej.
-Bo co? Bo bałbyś się, ze cię od razu będę zdradzać z kim popadnie?- warknęłam chyba trochę za ostro.
Nie musiałam tłumaczyć Zaynowi do czego nawiązuje moja wypowiedź.
-Po pierwsze nie, nie dlatego.- zaznaczył z poważnym wyrazem twarzy.- Po drugie nigdy nie ma się do kogoś sto procent zaufania, Lena.
-A, czyli będziesz mi urządzał awantury o każde moje wyjście z kimś znajomym?- spytałam oburzona. Takie podejście do związku ten człowiek zamierza mieć?
-Lena nie chcę się kłócić.- westchnął ze zmęczeniem.
Uklęknął przede mną. Teraz to ja patrzyłam na niego z góry i miałam idealny widok na jego piękne oczy, które mogłyby mi zastąpić całe niebo. Ugh, jak to jest, że w jednej chwili potrafisz się niewyobrażalnie złościć na faceta, a w drugiej dosłownie miękniesz pod jego wpływem?
-Strasznie mi na tobie zależy, naprawdę. Jestem w pierwszym poważnym związku i cieszę się, że to właśnie z tobą, ale musisz zrozumieć, że łatwo robię się zazdrosny.- przygryzł dolną wargę.- Nie chcę cię stracić, bo jesteś dla mnie najważniejsza Lena.- podniósł się odrobinę tak, żeby nasze czoła się ze sobą stykały.
Wciągnęłam głęboko powietrze tym samym pozbywając się całego gniewu, który był w stanie rozsadzić mi kości.
-Mi na tobie też zależy.- obwieściłam, co sprawiło, że kąciki jego ust uniosły się subtelnie w górę.- Ale to nie zmienia faktu, że zachowałeś się jak typowy dupek.
Kiwnął głową ze zrozumieniem, jednak to wyglądało tak, jakby każda reprymenda jakiej mu udzielę spływała po nim jak woda spod prysznica.
-I nie sprawi, że zerwę kontakty z Gavinem.- zaznaczyłam stanowczo. Widziałam jak cały się spina.- Zayn to jest tylko mój przyjaciel. TYLKO.- ostatnie słowo powtórzyłam z dużym naciskiem żeby to w jakiś sposób do niego dotarło.
-Nie jestem do niego przekonany Lena.- oświadczył z nutą pogardy.- Niedawno próbował cię poderwać, wątpię żeby tak szybko przeszły mu uczucia do ciebie.
-Na pewno przeszły.- powiedziałam.
-Na pewno nie.- pokręcił głową.- A wiesz dlaczego?- uniósł brwi.
-Dlaczego?
-Bo ciebie się nie da nie kochać.- uśmiechnął się na wpół szelmowsko na wpół nieśmiało i ucałował moje czoło. Mojemu ciału tak się to spodobało, że wewnętrznie zaczęło błagać o więcej.- A ja jako twój najukochańszy i najprzystojniejszy chłopak zrobię ci najlepszą kolację pod słońcem.- odparł i złożył krótki pocałunek na moich wargach.
-Tak to powiedziałeś jakbym miała tabuny chłopaków, Zayn.- zauważyłam z zaskoczeniem.
Brunet wykrzywił usta w szerokim uśmiechu, po czym powiedział żartobliwie:
-Nigdy nie wiadomo co przede mną ukrywasz, Pamberly.
Nie obrazicie się chyba jak wam trzasnę kilka rozdziałów pod rząd c'nie? ;')

CZYTASZ
mature♨ z.m. ✅
FanficLena irytuje Zayna, Zayn irytuje Lenę - Oboje są sąsiadami, którzy robią pranie w tym samym miejscu