✘loszka

6.5K 479 97
                                    

Lena. Tylko to jedno słowo odbijało się echem w moim umyśle, gdy choćby na chwilę próbowałem skupić się na czymś innym. Od wczorajszego incydentu z diabelskim młynem towarzyszy mi to niepokojące uczucie, rozlegające się w okolicach mojego serca.

Jak to możliwe, że pieprzona Lena była w stanie przyćmiewać mi praktycznie wszystko? Nie mogłem jeść, nie mogłem spać.

Nie zainteresowanym spojrzeniem objąłem kanapki na moim talerzu, które leżą już tak bezbronnie od trzydziestu minut. Ugh to musi się skończyć, ona nie może mi zaśmiecać umysłu, bo to mnie wykończy!

Wykorzystując nieobecność matki w mieszkaniu, szybko ubrałem moją ramoneskę, której zapachy były pomieszane; moje perfumy z perfumami Leny stanowiły przyjemną dla nosa kombinację. Zwinąłem z szafki kluczyki od mojego Ferrari i tak szybko, jak to możliwe popędziłem do drzwi wyjściowych. Zakluczyłem je, a klucz od mieszkania schowałem pod wycieraczką - tendencja, którą odziedziczyłem po rodzicielce, dlatego nie powinna mieć trudności ze znalezieniem klucza. 

Samochód wydał znajomy dźwięk odblokowania zamków, gdy biegłem przez chodnik próbując nie upuścić pęku kluczy do jazdy. Wkroczyłem do ciepłego wnętrza i zatarłem dłonie. 

Było tylko jedno miejsce i tylko jedna osoba, która potrafiła uporządkować moje myśli i nastawić mnie do pionu. 

Droga wydawała się być dłuższa niż zazwyczaj, a wszystko to zapewne za sprawą stresu, doprowadzającego mnie na skraj. W końcu dojechałam pod wyznaczony sobie wcześniej i adres  popędziłem jak huragan do przeciętnego domu. 

-Liam!- wrzasnąłem, bez zaproszenia wbijając do środka. Jak zwykle drzwi były otwarte. Cudem, że dom uniknął włamywaczy. 

Mój przyjaciel po wezwaniu go pojawił się chwilę później w przedpokoju ubrany w szlafrok. Był chyba zbyt zaspany, żeby zrobić gniewną minę, co było widać po rozkojarzonym zmarszczeniu czoło. 

-Co tu robisz o tej godzinie?- jęknął i przetarł dłonią twarz, jakby nie mógł uwierzyć, że przyszedłem tak wcześnie. 

-Jest dziesiąta, większość ludzi o tej godzinie biega po mieście.- odparłem zdejmując buty. 

-Ale nie ja.- zrobił kwaśną minę.- Czego chcesz?- rzucił i powędrował do salonu, gdzie usiadł na kanapie. 

-Potrzebuję pomocy.- odparłem i zająłem moje stałe miejsce na fotelu obok niego.

Oczy Payne'a zwęziły się, przez co teraz patrzył na mnie z małych szparek. 

-Znowu potrzebujesz kasy? Ściga cię policja, a ty nie wiesz gdzie się schować? Podpadłeś najgroźniejszemu gangowi w Londynie za wkroczenie na ich teren i teraz szukasz rady, co z tym zrobić?- podawał przykłady problemów z kamiennym wyrazem twarzy. 

-Nie.- zaoponowałem lakonicznie, nie wiedząc skąd wysnuł pomysł z gangiem.- Chciałem porozmawiać o Lenie. 

Liam wyrzucił ręce do góry w geście kapitulacji. 

-Wyciągasz mnie z łóżka po to, by pogadać o twojej loszce!?- obruszył się.

-To nie jest moja loszka.- mruknąłem niechętnie. 

Po chwili do pomieszczenia wkroczyła Sophia, która również miała na sobie szlafrok jednak z innego materiału. 

-Musicie się tak drzeć?- zrobiła zbolałą minę, po czym zniknęła, wchodząc od innego pokoju. 

Liam i Sophia pogodzili się ze sobą dwa dni po kłótni. Wtedy to Sophia wróciła do Payne'a z walizkami i zapłakanymi oczami, lamentując jak to bardzo za nim tęskniła, jak bardzo przeprasza. Liam też doznał rozpadu emocjonalnego, bo również zaniósł się szlochem. Reasumując ich kryzys był tylko przejściową burzą w całym związku. 

Liam oparł brodę na ręce i wlepił we mnie niezadowolone spojrzenie. 

-Dobra, powiedz o co chodzi.- westchnął. 

-Wiem, że uznasz mnie za totalnie popieprzonego, ale od kilku dni nie jestem w stanie o niej przestać myśleć. Co chwila mam ją przed oczami, a non stop towarzyszy temu dziwne uczucie w sercu, które od wczoraj się tylko pogłębiło.- powiedziałem ze zrezygnowaną twarzą.- Liam pomóż mi się z tego wyleczyć, ja tego dłużej nie zniosę!

Liam przez dłuższą chwile poddawał się intensywnym rozmyśleniom, pocierając przy tym swoją brodę okraszoną kilkudniowym zarostem. 

-Zabujałeś się, tego się nie da wyleczyć.- stwierdził z monotonią. 

-Niemożliwe.- przywaliłem sobie z otwartej ręki w czoło.-To jest niemożliwe. 

-Daj spokój to nie ebola.- burknął Liam.- Ale przyznam ci się, że się nie spodziewałem tego po tobie.

-Co mam robić?- spytałem z bezsilnością.

-Nie wiem, możesz iść do klubu i wyrwać sobie jakąś panienkę na jedną noc. Szybko zapomnisz o sprawie.- poradził szatyn. 

Zamrugałem kilkakrotnie oczami, oczekując bardziej kreatywnej odpowiedzi. 

-Bzdety.- dołączyła do nas Sophia z kubkiem kawy w ręce, z którym przed chwilą opuściła kuchnię.- To co właśnie powiedziałeś to oznaka totalnego kretynizmu i płytkości.- wywróciła oczami i powiodła spojrzeniem na mnie.- Według mnie powinieneś jej powiedzieć o tym co czujesz. Może się okazać, że wydziela podobne uczucie. 

-Ale co jeżeli ja tego uczucia nie chcę?- żachnąłem się. 

-Zależy ci na niej?- zignorowała moje pytanie. 

-Nie wiem, może trochę.- mruknąłem. 

-Ugh, musisz się nauczyć jełopie wyrażać własne uczucia.- zakomenderowała.- Opowiedz o niej. 

Wciągnąłem głęboko powietrze. 

-Cóż, ma blond włosy, które zazwyczaj zostawia rozpuszczone, piękne, niebieskie oczy, od których tak trudno jest się oderwać i wspaniały uśmiech, który potrafi oczarować każdego.- mówiłem jakbym został wprowadzony w hipnozę, a Liam i Sophia wpatrywali się we mnie z sugestywnymi uśmiechami. 

Zmarszczyłem brwi. 

-No co?

-Gówno.- rzuciła Sophia odstawiając kubek.- Teraz masz się wynosić z tego domu i biec prosto do Leny, by wyznać jej co do niej czujesz, bo inaczej stracisz swoją szansę na nieprzemijające szczęście.- szatynka wstała i pokazała swoim smukłym palcem korytarz. 

-Masz rację.- mruknąłem, tym samym epatując tą wypowiedzią samego siebie.- Powinienem jej powiedzieć co czuję. Dziękuję wam!- uściskałem Sophię najmocniej jak się dało, po czym niespodziewanie pocałowałem Liama w policzek, co najwyraźniej go zszokowało tak samo jak mnie. 

-Stary, bez takich.- wzdrygnął się chłopak, gdy ścierał moją ślinę ze swojego policzka.

Biegłem do wyjścia mając postawiony nowy cel - powiedzieć Lenie o swoich uczuciach z nadzieją, że nie wyśmieje mnie na progu.

DAWAJ ZAYN, BIEGNIJ PO MIŁOŚĆ! </3 

p.s. pamiętajcie, że kocham robić komplikacje :))))

mature♨ z.m. ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz