Zagadka Jego Wysokości...

524 43 4
                                    

~Rose~
Zaczęłam się zastanawiać.

Dlaczego mnie tu wysłali??? Czemu akurat mnie to spotkało??
Czym sobie na to zasłużyłam???

Poszłam do łazienki. Wzięłam zimny prysznic.
Potem w ręczniku do swojego pokoju.
Bez zastanowienia padłam zmęczona na łóżko.

- No co moje oczy widzą??

Usiadłam w ułamku sekundy.
- Co ty tu robisz??? Nie nauczyli cię, że nie wchodzi się do czyjegoś pokoju bez pukania???!!-krzyknęłam przerażona.
- Czegoś uczyli... Ale nie koniecznie tego.
- Przyznaj się!!

- Wiesz, że masz ładne nogi.-powiedział po dłuższej chwili.

Zarumieniłam się.
- Nie odwracaj kota ogonem!!-krzyknęłam.
- Nie denerwuj się Suniu, bo złość piękności szkodzi.-powiedział z uśmiechem.
- Ty się o mnie nie martw.
- Powinnaś się cieszyć, że tu jestem.
- A tak właściwie to po coś tu przylazł??-spytałam.
- Że co?? Mówiłaś coś??

„Super" tu też mnie mają w gdzieś...

- Po co tu przyszedłeś??-powtórzyłam spokojnie.
- W odwiedziny.
- Nie kłam. Szczerze po co przyszedłeś..
- Zobaczyć, czy masz już swoją koszulę nocną.
- Co ma znaczyć „już". Gadaj.
- Nic ważnego. Suniu.
- Laito. Zacząłeś to skończ.
- Nic.

Jak nie spokojnie... To sposobem wyciągnę z niego o co chodzi z tym „masz już koszulę".

- Laito...-zaczęłam.
- Słucham Suniu...
- Chcesz leżeć poobijany na podłodze tak, jak rano???-spytałam.
- Nie muszę...-uśmiechnął się.

- Laito, a mógłbyś mi wytłumaczyć swoje słowa???-zapytałam.
- Nie... Ale mógłbym pomoc ci w poszukiwaniu twojej koszuli nocnej.-powiedział.
- Ciekawe. Skąd wiesz, że chcę znaleźć swoją koszulę...
- Bo jesteś w ręczniku, ponieważ nie wiesz co Ayato i ja zrobiliśmy z twoim ubraniem. Uppsss
- Wygadałeś się...-zaklaskałam uradowana.

Próbowałam się uspokoić. Z żadnym z nich nie można spokojnie i normalnie porozmawiać.

- Gadaj co wiesz i się wynoś stąd!!!-powiedziałam stanowczo.
- A co będę miał z tego jak ci powiem??-spytał z uśmiechem.
- Całe i zdrowe kości.-powiedziałam.
- Niech ci będzie słoneczko. Zaprowadzę cię do pomysłodawcy.
- A kto jest tą osobą??-zapytałam.
- Dowiesz się w swoim czasie.

Złapał moją rękę. Wyszliśmy z mojego pokoju i udaliśmy się na parter po schodach.

- Braciszku. Już jestem!!-krzyknął.

„Braciszku" ???? O co came on???

Zza kolumny wyszedł Ayato.
Na jego ustach widniał szyderczy uśmiech.
Przyglądał mi się uważnie. Wydawałoby się, że człowieka (dokładnie dziewczyny) na oczy nie widział.

- Co się tak gapisz?!!! Człowieka nie widziałeś??!!-spytałam zdenerwowana.
- Widziałem.-stwierdził Ayato.

- A oto nasz pomysłodawca.-uśmiechnął się Laito.
- To Ayato wymyślił tą kradzież mojej koszuli???-wrzasnęłam.
- Nie kradzież. On sobie tego nie przywłaszczył.
- Dobra jak zwał tak zwał... A teraz oddawaj moje ubranie.
- Nie...

Odwrócił się w stronę Laito.
- Po coś ją tu przyprowadził??
- Szuka swojej koszuli, którą schowałeś. Więc powiedz gdzie jest.-uśmiechnął się Laito.

Kaszlnęłam, aby zwrócić ich uwagę na siebie...

- Ej... Ja tu stoję w ręczniku, więc ruszcie te swoje tyłki i oddajcie moje ubranie!!-krzyknęłam.
- A jak nie oddany ci tej koszuli to co nam zrobisz??-spytał Ayato.
- Znacznę wrzeszczeć najgłośniej jak to możliwe.-uśmiechnęłam się.
- To akurat będzie melodia dla moich uszu...
- To was uderzę tak mocno, że się przewrócicie.

- Zamknijcie te mordy!!!
- Co??
-Eee...??
- Tch...

Wszyscy odwróciliśmy się do tyłu.
Przy schodach stał Subaru.

- Dlaczego ona jest w samym ręczniku???-spytał nerwowo.
- Ja nwm...
- Ani ja...
- Laito powiedział, że Ayato schował gdzieś moje ubranie. Wiec tu przyszłam po swoją własność.-wytłumaczyłam.

Spojrzał na bliźniaków.
- Oddajcie jej to ubranie... Ja chcę spać... Jeśli jej nie oddacie tego, to wam gnaty połamię i zedrę z was skórę za zakłócanie ciszy sennej.-powiedział.
-Dobra...-stwierdził ze smutkiem Ayato.

Ayato poszedł za kolumnę.

Po chwili wrócił. Trzymał ręce z tyłu.
Coś chyba miał ze sobą, jednak nie wiedziałam co...

Subaru sobie poszedł.

- Odprowadzę cię. Możesz czuć się zaszczycona.-powiedział Ayato.
- A moja koszula??-spytałam.
- Wszystko w swoim czasie.

Odprowadził mnie pod pokój. Weszliśmy do środka.
- A teraz oddawaj moją koszulę!!-krzyknęłam.

- Chwila Chichinashi. Najpierw musisz zgadnąć w której ręce ona jest.
Jeśli zgadniesz to ją dostaniesz z powrotem.
- A jeśli nie zgadnę... To co wtedy??-spytałam.
- To...-zamyślił się na moment.
- To co..??

- Dasz się pocałować.-powiedział po dłuższym namyśle.
- Nigdy!!!-krzyknęłam.
- To jak będzie?? Chcesz tą koszulę czy nie??
- Dobra. Zgadzam się na takie warunki.-stwierdziłam.

~Ayato~
Ona tego nie zgadnie. To jest nie możliwe. Musiałaby... Nie... Nie ma możliwości tego zgadnąć... Wtedy ja wygram i pozwoli się pocałować...

Stałem na przeciwko Rose i wpatrywałem się w jej oczy. Było widać, że jest załamana takim obrotem sprawy. I dobrze...
Niech nie myśli, że będzie się jej tu spokojnie mieszkać.

Uprzykszę jej cały pobyt w tej rezydencji. Pożałuje swoich narodzin i przyjazdu tutaj.

Postaram się, żeby to był najgorszy czas w jej (teraz już krótkim) życiu. Pożałuje wszystkiego.

Będzie błagać o pozwolenie na opuszczenie rezydencji.

~Rose~
Czułam się jak w pułapce. Jeśli nie zgadnę to on mnie pocałuje i nie odda mojej koszuli.
Jeśli zgadnę....

Co ja wogóle myślę.... Nie ma możliwości na odgadnięcie tego.

- To strzelaj... Chichinashi.-powiedział.
- To będzie....
*********†★★★★†********************†★★★†***********

Oto rozdział.

Mam do was malutkie pytanko.

Jak myślicie, czy Rose odgadnie zagadkę Ore-samy?? Czy polegnie wtedy on pocałuje i nie odzyska swojego ubrania??

Odpowiedzi napiszcie w komentarzach.

Komentujcie i gwiazdkujcie •.•
Pozdrawiam.
Do następnego :) ;) :D


Diabolik Lovers. Wampirza KsiężniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz