Jesteś walnięty...

381 36 1
                                    

~Ayato~
Co ja mam zrobić, żeby nikt jej nie dotykał??? Mam na myśli Laito i resztę mojej rodziny.
Oni są kretynami i nie rozumieją uczuć.

Sam tego nie rozumiem, ale stram się to poznać.

Czytając ten fragment poczułem coś dziwnego. Żadna książka tak mnie nie wciągła. Jeszcze nie czytałem „Romeo i Julii".

- Ayato...

Spojrzałem w stronę łóżka.
Zauważyłem, że Rose siedzi na łóżku. Podpierała rękami.

Podszedłem do niej. Usiadłem na łóżku.

- Po raz kolejny dałam się ugryźć komu innemu.-powiedziała między łzami.
- To nie twoja wina.-uśmiechnąłem się.

~Rose~
Chyba już nigdy nigdzie nie pójdę z Laito.

Ayato objął mnie i przytulił do siebie. Zmięłam jego koszulę, a on zaczął rozczesywać moje włosy. Wtuliłam się w niego.

- Taka sadystka, a płacze jak zwykła małolata.-wyszeptał.
- A ty nigdy nie płaczesz?-spytałam.
- Tylko wtedy, kiedy nikt mnie nie widzi.-powiedział.
- J-ja przepraszam. To jest silniejsze ode mnie.-wymamrotałam wycierając łzy.

Położył dłoń na moim policzku. Wytarł resztę moich łez.

Później oparł kciuk o moją dolną wargę.
Wpił się w moje usta.
Ja powstrzymałam płacz.

Kiedy odsunął się ode mnie, spojrzał mi w oczy.

- Mam dla ciebie dobrą radę...-zaczął.
- Wiem mam się nauczyć całować.-dokończyłam.
- Skąd wiesz co chciałem powiedzieć?-spytał ze zdziwieniem w oczach.
- Zawsze to powtarzasz więc się już domyśliłam.-uśmiechnęłam się.
- Jakaś ty pamiętliwa.-zaśmiał się.
- Może dał byś mi już spokój?
- Zapomnij kolczasty kwiatku.

Co za...

- Daj mi spokój! Nie chce mi się z tobą rozmawiać!-krzyknęłam.
- A to dlaczego?-spytał.
- Bo nie można z tobą normalnie rozmawiać i jeszcze mnie przezywasz!
- Oj nie przesadzaj. To jest pieszczotliwa nazwa.

Przyciągnął mnie do siebie i rozpuścił moje włosy.

- Ayato daj mi spokój chcę mieć czas dla siebie i tylko dla siebie.-powiedziałam.
- Przecież chcę ten czas spędzić z tobą.
- Ale ja marzę, by chwilę pobyć sama.
- Dobra posiedź sobie w samotności.-stwierdził.

Potem wyszedł z pokoju i mogłam w spokoju czytać swoją książkę.

Jednak po kilku minutach przestałam czytać. Wzięłam książkę i wyszłam z pokoju.

Poszłam do biblioteki, bo myślę, że tam jest odpowiednia atmosfera na czytanie.
Weszłam tam i usiadłam w fotelu, który stał niedaleko okna.

Wróciłam do lektury. Nic do mnie nie docierało z świata zewnętrznego.
Byłam zajęta czytaniem.

- Czyli tak wygląda twoje spędzanie czasu w samotności.-usłyszałam.
- Jestem zajęta nie widać. Nie przeszkadzaj mi.-powiedziałam.
- Chodź tu.
- Spadaj.
- Powiedziałem chodź tutaj.
- Masz dwie zdrowe nogi to możesz podejść. Korona ci z głowy nie spadnie.-stwierdziłam.

Poczułam ból nadgarstka i wstałam momentalnie.

- Nie wyraźnie mówię, czy ty jesteś tępa?-spytał.
- Po 1. Nie jestem służącą. Po 2. Nie rób z siebie takiej ważnej osobistości. Po 3. Puszczaj moją rękę. Po 4. Pierwsza wersja jest bardziej prawdopodobna.-wymieniłam.

Zaciągnął mnie miedzy jakieś regały i z dużą siłą popchnął.
Uderzyłam głową dokładnie skronią o ścianę i od razu zsunęłam się na kolana.

- Jesteś walnięty?! Czy co?!-wrzasnęłam wściekła.
- Przepraszaj mnie.-rozkazał.
- Niby za co?-spytałam.
- Za swoje zachowanie.-powiedział.
- Możesz sobie pomarzyć.-warknęłam.

Złapał mój nadgarstek i podniósł z podłogi. Oparł mnie o ścianę z ogromną siłą.

- Pożałujesz swojego zachowania.-powiedział.
Po mojej twarzy spłynęły łzy.
- Żałujesz już?-spytał.
- Nie.-szepnęłam.
- To zaraz zaczniesz.-ryknął.

Odsłonił moją szyję, a potem wgryzł się w nią.
Wrzasnęłam z bólu. To okropne. Żałowałam tego, że z nim w ogóle rozmawiałam.

Odepchnęłam go od siebie po kilku długich minutach.

- Żałujesz, że ze mną nie porozmawiałaś tylko wzięłaś się za książkę?-spytał.
- Żałuję, że w ogóle się do ciebie odezwałam!-krzyknęłam.
- Na prawdę?-niedowierzał.
- Tak!-wrzasnęłam.

Odbiegłam do niego, wzięłam książkę i zaczęłam iść w kierunku wyjścia.

- Zatrzymaj się!-usłyszałam.
Podbiegłam do drzwi i złapałam za klamkę.

Jednak znowu zostałam przyparta, tylko tym razem do drzwi.

- Mówiłaś o krótkiej chwili, a nie o godzinie!-ryknął.
- Odpierwiastkuj się ode mnie!-wrzasnęłam.

Wgryzł się w moją szyję. Teraz nawet nie pisnęłam.

- Poznaj dobroć Jego Wysokości Wspaniałego Ayato.-wyszeptał.

Chwycił mnie i wziął na ręce. Wyniósł mnie z biblioteki i szedł w kierunku mojego pokoju.

Gdy tam dotarł razem ze mną wziął zamach i rzucił mnie na łóżko.

- Ała! Czy ty myślisz, że jestem plecakiem lub workiem z ziemniakami?!-wrzasnęłam.
- Nie. Jesteś moją ofiarą i to wystarczy!-krzyknął.
- Nie jestem żadną ofiarą! Zwłaszcza twoją!
- Jesteś i mogę z tobą robić co tylko zechcę.-powiedział.

Dość! Wystarczy już tego! On jest... Nie powiem tego, bo nie używam wulgaryzmów.

Podszedł do mnie i usiadł na moim łóżku. Zdenerwowało mnie to jeszcze bardziej, ale nie dałam tego po sobie poznać.

- Wyjdź stąd!-krzyknęłam.
- Dlaczego?-spytał zbliżając się do mnie.
- Bo tego sobie życzę!
- A to nie jest koncert życzeń książkomanko.-powiedział.

Po kilku sekundach był już przy mnie.
- Jeśli mnie ugryziesz to pożałujesz.-zagroziłam.
- Myślisz, że się ciebie boję?-spytał kpiąco.

Zamachnęłam się ręką i chciałam go uderzyć, ale...

On złapał ją i wgryzł się w nią. Nie krzyczałam, nie jeknęłam i nie pisnęłam.

Przestał jednak szybko.

- Chyba ręka cię nie boli jak nią gryzę.-powiedział wycierając usta ręką.
- No i co?!-spytałam.
- Zobaczymy teraz.-uśmiechnął się.

Przybliżył się i spojrzał na moją głowę.

- Masz ranę na czole i przy łuku brwiowym.-stwierdził.
- Co ty nie powiesz...

Pchnął mnie i upadłam na poduszkę. On sam schylił się nade mną i wgryzł się w moją szyję.

Po chwili zaczęłam tracić przytomność. Odsunął się ode mnie.

- Pamiętaj do kogo należysz i z kim masz spędzać swój czas.-powiedział stając w drzwiach.
Po tych słowach wyszedł...
*********†★★★★†********************†★★★†***********

Wreszcie -_-
Już myślałam, że nie skończę tego rozdziału.

Nie będę przedłużać.

Komentujcie...

Pozdrawiam •.•
Do następnego :) ;) :D

Diabolik Lovers. Wampirza KsiężniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz