0.7 - burn

4.8K 413 511
                                    


luke szedł do pracy następnego dnia, jego ramiona osunęły się, a plecy zgarbiły. nie spał dużo poprzedniej nocy, leżał i zastanawiał się co było tak ważne dla michaela, że tak uciekł, czy było to coś, co on zrobił? czuł się co najmniej jak gówno. wiedział już, że czuł się trochę przywiązany do michaela ze względu na to jak zareagował na jego wyjście z powodu jego własnych problemów

lex zauważyła nastrój luke'a, nie skomentowała tego, ani nawet nie spytała co się stało. luke chciał poczuć trochę pocieszenia z jej strony, będąc w sumie jego najlepszą przyjaciółką, ale ona pokazała się dzisiaj rano i rozwodziła się tylko nad kolacją ze swoim chłopakiem, który zabrał ją na nią wczoraj wieczorem. 

na nastawienie luke'a wydawało się, że wpływa także miejsce pracy, klienci wyśmiali jego brak entuzjazmu lub umiejętności komunikowania się, wymamrotał im ceny i uderzył ich napoje naprzeciwko nich, nie troszcząc się o popatrzenie im w oczy, obowiązkiem lex było sprzątanie i próbowała dostać zmianę luke'a za niego, więc on nie denerwowałby już więcej klientów, ale luke był uparty i odmówił, kontynuując wykonywanie swojej pracy.

"kurwa!" luke przeklął, gdy wrząca ciecz wylała się na jego rękę i włożył ją do zlewu w desperacji, potrzebując zimnej wody, która przejechała po jego oparzeniu.

"ostrożnie." znajomy głos zachichotał za nim, odwrócił się, aby zobaczyć michaela z rozbawionym uśmieszkiem na jego twarzy, który spowodował u luke drwinę, odwracając się, aby opatrzyć oparzenie. włosy michaela miały teraz wyblakły niebieski kolor i luke nie mógł się powstrzymać, ale pozwolił sobie wyobrazić to w swoim umyśle, jak jego palce przejeżdżają po zaczerwienieniu na jego skórze. podskoczył, kiedy poczuł rękę na jego plecach i oddech wydychany przez michaela, który wypełnia jego zmysły. "gdzie jest apteczka?"

"na dnie szuflady, dlaczego pytasz?"

michael uśmiechnął się, oddalił dłoń od ciała luke'a i pogrzebał w zaśmieconej szufladzie, którą opisał luke, a luke patrzył w zdumieniu, gdy chłopak wymamrotał bluźnierstwa pod nosem. kiedy jakoś skutecznie znalazł apteczkę, wziął rękę luke'a, która nie była oparzona i popchnął go na zaplecze, mając nadzieję, że lex nie miała nic przeciwko temu. luke oparł się biurko, a michael położył apteczkę obok niego. chwycił biodra luke'a, doprowadzając jego bicie serca do natychmiastowego przyspieszenia. wymamrotał słowo "wskocz." i luke zrobił to co powiedział, wskakując na powierzchnię, a ręce michaela zaczęły się piąć i przeniosły się z jego bioder na uda. pochylił się nad nim i wyjął żel na oparzenia i bandaż z apteczki i wrócił stając twarzą w twarz z lukiem. 

"potrafię sam o siebie zadbać, nie jestem dzieckiem.." luke zamarł, oglądając jak michael kliknął i otworzył żel.

"wiem, że nie jesteś, pomagam." luke nie mógł powstrzymać uśmiechu, który wkradł się na jego twarz.

michael trysnął trochę chłodzącego żelu na swoje palce, a następnie chwycił rękę luke'a, podczas gdy oczy luke obserwowały go uważnie. rozsmarował żel po zewnętrznej stronie jego dłoni i zauważył gęsią skórkę, która ciągnęła się po całej długości ręki do ramienia. michael rozpruł bandaż swoimi zębami i zdjął agrafkę, która trzymała go razem, umiejscowił go płasko na żelu i owinął go wokół jego dłoni, kilkakrotnie, wokół jego kciuka do jego nadgarstka i zabezpieczył go jeszcze raz agrafką. 

"dzięki." luke wymamrotał, odmawiając spojrzenia na michaela. zagiął ręce i pozwolił im odpocząć bezpiecznie na kolanie. "nie miałeś być tutaj z powrotem." 

michael wzruszył ramionami, zamykając apteczkę, "wiem, ale pomyślałem, że mógłbym ci pomóc z oparzeniem." 

"naprawdę nie musiałeś, zaufaj mi."

"luke," michael westchnął, pozwalając jednej dłoni spocząć na jego udzie- sprawiając, że luke wypuścił gwałtownie oddech- a drugą kładąc na powierzchni biurka, był blisko luke'a, ale wciąż był mały dystans pomiędzy nimi, "co się dzieje?" 

"dlaczego wyszedłeś wczoraj wieczorem?"

palce michaela postukały po udzie luke'a, a jego oczy skupione były tylko na jego własnej dłoni, nie mógłby powiedzieć mu prawdy, przynajmniej nie teraz. "mój przyjaciel, alex, potrzebował pomocy."

"z czym?" luke pytał dalej, jego ręka poruszyła drugą, która znajdowała się na jego udzie, decydując się, aby zostawić ją przy sobie. michael zauważył to i mały uśmieszek wkradł się na jego twarz, wcześniej myśląc o następnej odpowiedzi. "potrzebował pojechać do szpitala."

"oh." luke przytaknął, czując się teraz głupio, wciąż myślał o wszystkim lub tak przypuszczał. "przepraszam." wreszcie podniósł wzrok, aby złapać ten michaela, a twarz michaela posmutniała, kiedy zauważył, że w oczach luke'a zaczęły tworzyć się łzy. 

"hej.." michael zachichotał lekko, kładąc jedną dłoń na twarzy luke'a, a drugą chwycił jego rękę. "dlaczego płaczesz?"

luke pociągnął nosem i użył swojej wolnej ręki, aby wytrzeć nos i oczy, "j-ja myślałem, że zrobiłem coś źle." michael zmarszczył brwi patrząc na chłopaka naprzeciwko niego i złapał mocniej jego dłoń, twarz luke'a natychmiast przybrała czerwony kolor, spuścił wzrok na ich dłonie splecione razem i spojrzał z powrotem na michaela, który patrzył się bezpośrednio na niego.

"przecież jestem tutaj teraz, tak? to coś oznacza." michael wyszeptał, zdejmując dłoń z twarzy luke'a.

"tak." luke wydyszał, jego oczy wodziły między oczami michaela a jego ustami i zmiana w oddechu michaela była wystarczająca, aby pokazać lukowi, że wie o czym on myśli.

"michael- czy mogę.."

"tak."

luke nie myślał nawet, nie myślał o fakcie, że był na swojej zmianie lub, że lex mogłaby tutaj wejść, lub, że ludzie czekali na niego przy ladzie, nie myślał o fakcie, że był wściekły na chłopaka naprzeciwko niego chwilę wcześniej, jedyną rzeczą, o której myślał było to, co dokładnie robił. jego dłoń trzymała koszulę michaela i przyciągnął go bliżej, aby wyeliminować przestrzeń między nimi.

michael nie wykonał pierwszego ruchu, luke rozumiał, że jak zakładał on po prostu nigdy nie całował wcześniej chłopaka, ale po upływie kilku sekund, wywarł presję, oddając pocałunek tak samo chcąc i potrzebując.

ręka luke'a powędrowała na szyję michaela i splótł palce na końcach jego włosów, michael stanął między nogami luke'a, który wciąż siedział na biurku, jego dłonie znajdowały się na policzkach luke'a, gdy jego biodra nie były obecnie dostępne do uchwytu. oboje byli zrelaksowani, gdy poczuli rosnące i znajome uczucie, gdy zachowali umiarkowaną przestrzeń, luke nigdy nie czuł się tak całując kogoś wcześniej i nie mógł poradzić na rumieniec, który powstał na jego policzkach.

oboje odepchnęli się od siebie w tym samym czasie, kiedy ich oddechy były nierówne i chwiejne, prawie dyszeli. usta michaela były opuchnięte i luke był pewny, że jego były w takim samym stanie. usta michaela były lekko otwarte, jak gdyby nie mógł wydusić z siebie żadnego słowa.

"wow," luke wydusił, powoli luzując jego ręce na szyi michaela. michael zachichotał delikatnie i ponownie oparł dłonie o uda luke'a.

"naprawdę powinieneś wrócić do pracy." wyszeptał, bawiąc się luźnym łańcuszkiem na czarnych jeansach luke'a.

"naprawdę nie chcę."

michael rozejrzał się za siebie i popatrzył na drzwi, widząc, że nikogo tam nie było.

"okay." przytaknął, śmiejąc się nieco przed przyłożeniem ust na usta blondyna jeszcze raz.









caffeine • muke PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz