lex chodziła tam i z powrotem po kuchennych płytkach z trzęsącymi się dłońmi, próbując rozwiązać to i w jaki sposób miała zamiar wyjaśnić to co zrobiła lukowi.
dylan, jej chłopak, bezmyślnie stukał palcami w blat i obserwował jego panikującą dziewczynę na temat jej najlepszego przyjaciela, którego spotkał tylko kilka razy. wiedział, że luke go nie lubił, ale osobiście, nie obchodziło go to.
"kochanie, możesz przez sekundę przestać panikować?" spytał, wyraźnie zirytowany tym w jaki sposób się zachowywała.
"wiesz," zaczęła, wskazując palcem na niego, "to wszystko twoja wina! ty- nienawidzę cię tak bardzo teraz, on będzie mnie nienawidził!"
"nie wiń mnie za wszystko, kiedy to był twój pomysł!"
lex przestała się ruszać, ukryła twarz w swoich dłoniach i wypuściła sfrustrowany jęk. jej twarz złagodniała i westchnęła, "przepraszam, po prostu się martwię, że on mnie wyrzuci czy coś."
dylan otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale lex uprzedziła go, "i skłamaliśmy mu o byciu aresztowanym przez narkotyki, no niby, ale on tak mnie znienawidzi."
"kochanie po prostu musisz się uspokoić, jestem pewny, że wszystko będzie okay. mam na myśli, spotkałem tego faceta kilka razy, ale nie wygląda jakby miał być zbyt zdenerwowany o coś jak to?"
"co masz na myśli mówiąc coś jak to? masz jakikolwiek pojęcie co od niego wzięliśmy?" zadrwiła, brutalnie odpychając swojego chłopaka od siebie.
jej twarz zamarła, gdy usłyszała boleśnie powolne kliknięcie otwierających się drzwi i spojrzała w kierunku dylana z szeroko otwartymi oczami, "trzeba mu powiedzieć."
"lex! jesteś w domu?" luke zawołał z korytarza, ale zaraz pojawił się w drzwiach od kuchni.
wyraz jego twarzy zmienił się, kiedy zobaczył jej chłopaka obok niej, "oh, hej." wymamrotał, rzucając klucze na wysepkę. wciąż ubrany był w strój roboczy, na którym widniały brązowe plamy po kawie, a jego włosy lekko opadły w dół. otworzył wiszącą szafkę i wyciągnął szklankę, przytrzymując ją pod kranem.
chłopak lex trącił ją lekko do przodu, a luke odwrócił się, biorąc łyk wody i opierając biodra o blat, "coś nie tak? oboje wyglądacie na dziwnych."
"uh- chcesz usiąść?" lex spytała nerwowo, skręcając i odkręcając swoje palce.
"co się stało?" luke spytał z niepokojem, kładąc szklankę ostrożnie na blacie, "co się dzieje?"
"ja- my musimy coś wyznać."
luke przytaknął, aby kontynuowała, "pamiętasz kiedy przyszedłeś, żeby zabrać nas z komisariatu?"
"tak?"
"więc uh- nie byliśmy tam przez narkotyki, byliśmy tam, ponieważ dylan uderzył kogoś i został złapany."
"okay? dlaczego mi to mówisz?" luke spytał, można było wyczuć zmieszanie w jego słowach.
"ponieważ ten facet, którego uderzył jest kimś, kto miał oddać pieniądze za branie towaru od niego."
"i?"
"my tak jakby.. użyliśmy twoich pieniędzy odłożonych na uniwersytet, żeby zapłacić?"
"wy zrobiliście co?"
tym razem dylan podskoczył i w końcu zdecydował się odezwać, "zrozum, to była moja wina, okay? związałem się z niewłaściwymi ludźmi i wciągnąłem w to lex, a później potrzebowaliśmy pieniędzy i żaden z nas ich nie miał, ale ty tak." skończył, uśmiechając się do luke'a.
luke i lex spojrzeli na niego w niedowierzaniu, a oczy lex rozszerzyły się. luke chwycił blat tak mocno, że jego knykcie przybrały porcelanowy odcień, "czy wy rozumiecie jak bardzo pracowałem, żeby zapłacić za swoją edukację? rozumiecie jak bardzo potrzebowałem tych pieniędzy? to był powód, dlaczego wciąż jestem w tym kraju, a nie w domu! wplątaliście się w czarne interesy, nie ja, więc jak śmieliście ukraść moje pieniądze! skoro absolutnie nie macie problemu ze zdobywaniem pieniędzy, sugeruję, abyście oddali mi każdy pojedynczy pens z tych pięciu tysięcy."
"luke-" lex zaczęła, ale luke szybko jej przerwał.
"a ty! ile razy mówiłem ci, żebyś nie zadawała się z nim? ile razy mówiłem ci, że on jest złą osobą? ile razy mówiłem ci, żebyś z nim zerwała? ile razy mnie ignorowałaś? spójrz dokąd cię to zaprowadziło! nienawidzę cię."
"nie- nie, ty nie nienawidzisz mnie." lex wyjąkała, nieco przerażona, że nigdy nie widziała luke'a w takim stanie.
"tak, nienawidzę, lepiej więcej nic do mnie nie mów, wszystko przez niego! już nawet cię nie znam."
luke podniósł swoje klucze z wysepki kuchennej i schował telefon do kieszeni, idąc prosto do drzwi, lex szybko chwyciła jego nadgarstek, "gdzie idziesz?"
"mam zamiar zostać z michaelem."
"luke przepraszam."
luke zadrwił, zdejmując dłoń ze swojego nadgarstka, "nie, nieprawda. wiedziałaś, że potrzebowałem tych pieniędzy i wyraźnie nie miałaś problemu z przyjściem i zabraniem ich."
lex podążyła za lukiem z kuchni, a jej klatka piersiowa napięła się. przypuszczała, że to on wyrzuci ją, a nie, że on sam odejdzie. "czy ty w ogóle wiesz, gdzie mieszka michael?"
"on jest moim chłopakiem, oczywiście, że wiem gdzie on mieszka."
"czy on- czy z nim okay?"
luke powiedział lex o diagnozie michaela, za pozwoleniem michaela oczywiście, ale ona nie powiedziała nic o tym od tamtego czasu. "tak samo dobrze jak było, przestań zmieniać temat i proszę zejdź mi z drogi."
lex westchnęła pokonana i odsunęła się na bok. luke nacisnął na klamkę od drzwi i szybko wyszedł na zewnątrz, trzaskając za sobą drzwiami i wyciągnął telefon, podczas gdy schodził w dół po schodach, wybierając numer michaela.
"luke? dlaczego budzisz mnie tak wcześnie?" wycieńczony głos powiedział po drugiej stronie.
"jest piętnasta, michael." luke zaśmiał się nieco, doprawdy nie był w nastroju do śmiania. "ubierz się, idę do ciebie, żeby zatrzymać się na noc, przyniosę jedzenie."
"naprawdę jesteś najlepszym chłopakiem."
CZYTASZ
caffeine • muke PL
Fanfictionkiedy arogancki chłopak prosi o czarną kawę, chłopaka, który nienawidzi swojej pracy, sprawy zaczynają się zmieniać tłumaczenie pracy: @mukesreid otrzymałam zgodę