6. "Mia"

13.5K 523 23
                                    

Dochodziły do mnie głosy kilku osób, a mimo to nie umiałam się dobudzić. Czułam się jakby za mgłą, ale wreszcie zmusiłam swoje powieki, aby się otworzyły. Pierwsze, co zobaczyłam to moją mamę, która siedziała obok łóżka i wesoło się do mnie uśmiechała. Zwróciłam głowę w stronę drzwi przez, które wszedł jakiś mężczyzna.
- Witam, jak się pani miewa?- odezwał się.- Jestem kardiologiem w tutejszym szpitalu. W trakcie porodu wystąpiły komplikacje, a mianowicie pani serce odmówiło współpracy, ale mamy już wszystko pod kontrolą.- spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Co z dzieckiem?- mój głos wydawał się strasznie skrzeczący.
- Maluch ma się całkiem dobrze, ale dlatego, że to dopiero początek 32 tygodnia, byliśmy zmuszeni dać ją do inkubatora. Obie jesteście w dobrych rękach.
- Mogę ją zobaczyć?
- Obawiam się, że przez najbliższe kilka dni nie będzie to możliwe, ale proszę się nie martwić. Dziadek przy niej czuwa.- tym razem wymienił porozumiewawcze spojrzenia z mamą. Proszę odpoczywać, gdyby coś się działo, niech pani woła.- po tych słowach wyszedł, lekko trzaskając drzwiami. Spojrzałam na kobietę siedzącą obok mnie, która trzymała mnie za rękę.
- Widziałaś ją? Jaka ona jest?- patrzyłam wyczekijąco na rodzicielkę.
- Śliczna, podobna do ciebie. Ciemnobrązowe włosy, mały nosek i pulchniutkie usteczka, ale oczy. Oczy ciemne jak węgiel. Cudowna.- powiedziała cicho.
- Cudowna po mamusi.- zaśmiałyśmy się cicho.
- Jak się czujesz? Przynieść ci coś? Albo poprawić poduszkę?- cała mama, zawsze pomocna.
- Nie trzeba, dzięki. Tata naprawdę siedzi przy małej?
- Nawet nie gadaj. Siedzi i biadoli trzy po trzy. Śpiewa kołysanki, opowiada te swoje nudne historie rodzinne, a jak chciałam spędzić trochę czasu z moją wnuczką to mnie wygonił.- wymamrotała, a ja parsknęłam śmiechem. Nagle do sali weszła pielęgniarka.
- Godziny odwiedzin kończą się za dziesięć minut. Proszę przyjść do córki jutro.- oznajmiła i wyszła.
- Och no dobrze, skarbie, to ja przyjdę jutro z samego rana.- pocałowała mnie w czoło.- Śpij dobrze.

Trzy dni później
To właśnie za chwilę nadejdzie ten moment. Moment, w którym pierwszy raz zobaczę moją córeczkę. Ubłagałam lekarzy, żeby pozwolili mi ją zobaczyć. Podeszłam pod salę i zajrzałam przez szybę. Zastanawiam się, która jest moja. W środku było na oko dwadzieścia małych łóżeczek.
Zapukałam do gabinetu, a po chwili w progu pojawiła się wysoka, młoda kobieta, która miała koka na głowie.
- W czym mogę pomóc?
- Ja przyszłam do dziecka.
- Nazwisko?
- Collins.- zaczęła wystukiwać coś na klawiaturze starego komputera. Po chwili wstała i powiedziała, abym za nią poszła. Stanęła przy łóżku, które znajdowało się w najdalszym kącie sali i wskazała ręką na nie, zostawiając mnie samą. Po cichu pokonałam odcinek znajdujący się do inkubatora i zajrzałam do niego. Spoglądały na mnie dwa czarne jak smoła oczka. I wtedy mój świat się zatrzymał. Nie mogłam uwierzyć, że ta malutka istotka jest moja. Była owinięta w różowy kocyk, a na rączkę założyli jej identyfikator. Patrzyłam na nią, ona na mnie. Cichutko stuknęłam w szybę, a ona na ten gest się roześmiała się, pokazując brak zębów. Nie wytrzymałam, po moich policzkach spłynęły łzy szczęścia.
- Witaj na świecie, Mia.

Daddy ll C.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz