Na moich kolanach siedziała Mia, z chusteczką w dłoni. Biedna, całą noc nie spała. Ja zresztą też nie. Obecnie byłyśmy w przychodni i czekałyśmy na naszą kolej. Dziewczynka prawie zasypiała mi w ramionach.
- Długo jeszcze?- jej cichy głos ledwo przebił się przez gwar tego miejsca.
- Nie wiem, skarbie.- i w tym momencie z gabinetu wyszła starsza kobieta z małym chłopcem na rękach. Nareszcie.
Wymieniłam z pediatrą słowa przywitania i przedstawiłam mężczyźnie sytuację. Ściągnęłam Mii bluzkę i położyłam dziewczynkę na kozetce. Odsunęłam się na bok, aby nie przeszkadzać lekarzowi.
- Wygląda na zwykłe przeziębienie. Ile córka waży?- zapytał, zapisując coś na recepcie.
- Około piętnastu kilo.
- Dobrze. Przepiszę leki i powinno być w porządku, ale proszę za tydzień przyjść na kontrolę.- mówił, kiedy ja akurat skończyłam ubierać Mię.- Miłego dnia.- uśmiechnął się do mnie.
- Do widzenia.- rzuciłam na odchodne.
Na szczęście apteka znajdowała się naprzeciwko przychodni, więc od razu ruszyłam w jej kierunku. Przed nami była tylko jedna osoba, dlatego nie musiałyśmy długo czekać. Dałam kobiecie receptę, współczując jej, że musi odczytywać bazgroły. Zawsze się zastanawiałam, czemu lekarze tak brzydko piszą? Mogłabym obstawiać, że się spieszą i chcą jak najszybciej wykonać swoją pracę. No cóż, i tak to nie moja rola, żeby się tym męczyć. Na ladzie pojawił się pełny woreczek przeróżnych leków. A miało to być zwykłe przeziębienie... Dałam odpowiednią sumę, wzięłam za rączkę Mię i wyszłam. I właśnie zaczynam żałować, że oszukałam Caluma, co do naszego dziecka. Zgadnijcie, kto idzie po drugiej stronie ulicy i właśnie mnie zauważył, i zaczyna machać ręką. Świetnie.
- Lily!- krzyknął, kiedy zmieniłam kierunek, oddalając się od niego.- Czekaj, kurwa. Stój!
- O co ci chodzi? Spieszę się, Cal.- spojrzałam na niego wymownie.
- Kto to jest?- zignorował mnie i wskazał na kruszynkę, na moich rękach. Myśl Lily, myśl.- Okłamałaś mnie?! Ona jest moja, prawda?
Cholera, muszę grać na zwłokę.
- Ciszej, mała śpi.- oznajmiłam spokojnym głosem.- Mówiłam już, poroniłam. To nie jest nasze dziecko.
- W takim razie, niby czyje? Ona jest nawet podobna do Ciebie.- jego głos dalej był podniesiony, ale już nie zwracał uwagi przechodni.
- Pamiętasz Mariannę?- skinął głową. Marianna to moja znajoma za czasów liceum. Dobrze się dogadywałyśmy, ale kiedy wyjechałam, to straciłam z nią kontakt.- Tak się składa, że musiała na jakiś czas wyjechać, w sprawach osobistych i nie chciała brać ze sobą małej, aby nie męczyć jej podróżą. I poprosiła mnie o pomoc. Poza tym od zawsze byłyśmy do siebie podobne.- dokończyłam opowieść.
Nawet nie wiedziałam, że umiem tak kłamać. Wmawiam sobie, że robię to w słusznej sprawie. Że próbuję chronić Mię, ale to cholerne łgarstwo. Prawda jest taka, że boję się swoich uczuć. W głębi serca dalej coś czuję do Cal'a, ale chcę trzymać go z dala od siebie, bo wiem, że coś odpierdoli.
- Uznajmy, że ci wierzę.- przybliżył się do mnie nieznacznie.- Ale jeśli ty kłamiesz i utrudniasz mi widzenia z córką to...
- To co?- przerwałam mu.
- To gorzko pożałujesz...
_____________
Mam mieszane uczucia, co do tego rozdziału 😫😵😲
Jeśli czytasz, napisz w komentarzu, czy się podoba 😎
CZYTASZ
Daddy ll C.H
Random• Daddy • gdzie ona zachodzi w ciążę, a jej chłopak zostawia ją i musi radzić sobie sama. Najwyższe notowania: #21 w Losowo ( 04.07.16 ) #15 w Losowo ( 15.07.16 ) #7 w Losowo ( 18.07.16 )