11. "Znowu Ty?"

11K 411 20
                                    

- Kochanie, musisz to zażyć. Chcesz wyzdrowieć czy nie?- od godziny próbuje przekonać Mię do wzięcia antybiotyku.- To jest naprawdę dobre.- Głupszej rzeczy nie mogłam powiedzieć.

- Kłamiesz!- w jej oczach pojawiły się łzy. Tak zawsze chciała wzbudzić we mnie litość. I często się to udawało, ale nie tym razem.

- No dawaj, rybko. Przyniosę ci babeczkę z kawiarni.- uśmiechnęłam się chytrze.

- Dwie.- skubana. Na jej ustach wypłynął niewinny uśmiech.

- Taka ilość cukru nie jes...- jej wzrok był bezkompromisowy.- Niech będzie, ale bierz już.- wyciągnęłam rękę z lekarstwem w stronę mojego diabełka.

Jej zachowanie przypomina moje, kiedy byłam w jej wieku. Mia podeszła do domku dla lalek, który był już nieco naruszony i wzięła do ręki Katie, swoją ulubioną zabawkę.
Przyglądałam się dziewczynce i zaczęłam przypominać sobie moje dzieciństwo. Dzieciństwo, które było wolne od większych problemów. Czasem chciałabym wrócić do tamtych czasów. Zero trosk, zero strachu przed jutrem. Wzięłam do ręki telefon, aby sprawdzić godzinę. 10:17. Za godzinę muszę być w pracy, a za chwilę przyjdzie moja mama, żeby się zając Mią. I jak na zawołanie po mieszkaniu rozległ się dzwonek. Wpuściłam rodzicielkę do domu.

- Nie uwierzysz kogo widziałam!- zaciekawiła mnie.

- Kogo?!

- Caluma! Widziałam go dzisiaj, gdy wychodził ze spożywczaka na rogu.- westchnęłam.- Wiedziałaś!

- Mamo, może i tak, ale co to zmienia?

- Kochanie, ja po prostu nie chcę, żebyś po raz kolejny wpadła jak śliwka w kompot.

- Ja i on to skończony rozdział. Obiecuję.- przyrzekłam, będąc pewna swoich słów.

- Skoro tak uważasz, nie będę Ci prawić morałów, ale czuje, że ten chłopak jeszcze nieźle namiesza w waszym życiu.-

- Pożyjemy, zobaczymy. Dobra, ja się będę zbierać.

Mama poszła przywitać się z wnuczką, a ja poszłam się szykować. Czarne, obcisłe spodnie ładnie podkreślały moją pupę, natomiast różowa bluzka opinała pełne piersi. Pomimo ciąży, wróciłam do swojej figury, z czego bardzo się cieszę. Nałożyłam na ramiona cienką narzutkę i wyszłam z domu.

Trzy godziny później

- Poproszę latte, piękna.- odezwał się szorstki głos.

- Dwa funty.- położyłam przed mężczyzną kawę i kątem oka mu się przyjrzałam. Kruczoczarne włosy, mocne rysy i niebieskie oczy, w których można by się zatracić. Przypominał mi kogoś, ale nie wiedziałam kogo.

- Jak masz na imię, piękna?

- Nie wydaje mi się, żeby to było potrzebne Panu do szczęścia.- uśmiechnęłam się sztucznie.

- Widać, że mnie nie znasz.- cichy śmiech rozległ się po kawiarni, a ludzie siedzący przy najbliższych stolikach rzucili nam zdegustowane spojrzenie.

- Kiedy przeszliśmy na "ty"?

- Teraz. Jestem Enzo.- wyciągnął dłoń.

- Nie odpuścisz, co?- pokręcił głową z lekkim uśmiechem.- Lily.

- Miło poznać, piękna.- uchwycił moją dłoń, mocno potrząsając.

Na samym początku wydawało mi się, że to typ bad boya, ale myliłam się. Rozmawialiśmy już od jakichś trzydziestu i sporo się o nim dowiedziałam przez ten czas. Przyjechał razem z przyrodnim bratem w sprawach służbowych, na jakieś pół roku. Miał trzydzieści lat, choć na tyle nie wyglądał i pochodził z Włoch. W rzeczywistości był całkiem fajnym gościem, a do tego strasznie uroczym. Przed oczami mignęła mi ciemna czupryna.

- O, idzie. Przedstawię Ci go.- nic nie rozumiałam.

- Co? Kogo?

Do kawiarni wkroczył mój był z szerokim uśmiechem na twarzy.

- Siema, stary.- powitali się tym typowym męskim uściskiem dłoni.- Chodź, poznasz kogoś. Ta ślicznotka, o tam, to Lily- Cal spojrzał się na mnie przeszywającym wzrokiem.- A ta ciota, to Calum- mój brat.- O cholera.

----------------------
Tak na początek dziękuję wszystkim, którzy czytają to opowiadanie 😀😀😀 dzięki wam dobiliśmy 1 tyś wyświetleń i blisko 200 gwiazdek!!!!!!!!
Piszcie w komentarzach, czy się podoba 😎
Za błędy przepraszam 🙏

Daddy ll C.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz