Rozdział 20

71 9 1
                                    

- Tato! Pomyśl lepiej! - śmiała się Kornelia w gabinecie Lorda z wioski 'Ziemi. - Dawce nie można zabić!

Mężczyzna zrobił kapryśną minę, po czym energicznie w stanął:

- Wszystkich można zabić! Chciałabyś, żeby...

- Tato, ogarnij się. - odparła znużona dziewczyna. - Przecież podobno w wiosce 'Ognia nie przebudzono jeszcze mocy. Więc jak oni by mieli nas zaatakować...?

- To ty pomyśl. Za pierwszym przebudzeniu, moc dawcy rozprzestrzenia się najwięcej, więc...

Przerwał. Zauważył jak córka trzyma się prawą ręką za czoło, szyderczo się śmiejąc.

- Co cię tak bawi!

- ..."Rozprzestrzenia"? - powiedziała z ironią. - Po pierwsze: pomiędzy tamtą wioską, a naszą jest daleki dystans. Po drugie: moc się nie rozprzestrzenia. Jedynie, to po własnej wiosce.

- Ah, tak? - kłócił się dalej z nią Irek. - A nie pamiętasz, jak ty po raz pierwszy przebudziłaś swoją moc? Wielu ludzi zginęło przez ciebie!

- Ale to było na granicach wioski! W końcu...

- Zamilcz! - warknął na nią ostrym głosem. - Chyba zapomniałaś, że przed przebudzeniem, dawca tej mocy jest tylko zwykłym człowiekiem?

- No właśnie! Więc...

Przerwała. Zauważyła jak mężczyzna podnosi palec do góry,  wmawiając jej, żeby była cicho. Odwróciła głowę, by nie musiała patrzeć na swojego ojca. Była bardzo zła na niego. On oczywiście zawsze "wie najlepiej".

- Zrobisz swoje zadanie, bez dyskusji. Nie możemy dalej czekać!

- A jak nie?

- Opuścisz wioskę.

- Nie możesz mi tego zrobisz! Jestem przecież jej dawcą!

- Ale to mnie nie obchodzi. Masz wybór. Co wybierasz?

Wzdrygnęła. Nienawidziła gdy jej groził. Słyszała, że reszta Lordów uważa, że to właśnie on jest najbardziej uparty ze wszystkich. Wiedziała, że on może naprawdę ją wyrzucić z wioski. Westchnęła.

- Dobra. Wygrałeś. Pójdę tam.

- To się cieszę.

Nagle do pokoju wszedł strażnik.

- Czcigodny Lordzie! - powiedział. - Oddział gotowy.

- Świetnie. Zaatakujemy wioskę z zaskoczenia. - spojrzał na Kornelię. - A ty wiesz co masz robić?

Skinęła głową, po czym podeszła do drzwi.

- Ile dni zajmie na dotarcie do Wioski Żywiołu Ognia? - zapytał Lord.

- Polecimy samolotem. Zajmie nam to dwa dni.

- Dobrze. Zabierz ją - wskazał na Kornelię, która stała za Henkiem. - do oddziału i możecie już opuszczać wioskę.

- Dobrze.

Strażnik otworzył drzwi, po czym wyszedł z Kornelią.

Moc OgniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz