Rozdział 32

48 5 0
                                    

W wiosce 'Ognia zaczęto wyrzucać spalone ciała wrogów, a mieszkańców, próbowano jeszcze uratować. Trzy oddziały eskortujące więźniów, dzieci i kobiety, wrócili do wioski.

- Co tu się stało? - zapytała Dalia, będąca wśród nich.

- Nie wiem. - odrzekł Filip, który szedł obok niej. - Poza tym nigdzie nie widziałem Menmy.

- Ja też nie. Musiałby być w tym eskorcie, tak jak my.

Nagle dziewczyna podeszła do mężczyzny, który ich musiał pilnować.

- A wie pan gdzie on mógłby być?

- Kto?

- Menma Len.

Tamten zrobił poważną minę, a zarazem zaciekawioną.

- Nie było go przy was?

Zaprzeczyła, po czym mężczyzna przyspieszył kroku. Dzieci zrobiły to samo.

Znaleźli się koło Lorda, Oli i nieprzytomnego Leny'ego.

Filip z Dalią obserwowali leżącego mężczyznę. Zauważyli na jego czole kontury deltoidu. Pomyśleli, że to jest ten znak, jaki posiada dawca. Poza tym niemożliwe, żeby tamten miał nim być, gdyż był za stary, a przecież wiadomo, że ich wioska powstała kilka lat temu. Na wszelki wypadek, Dalia podeszła do zamyślonego Lorda, po czym zapytała:

- Lordzie? A on jest tym dawcą mocy? - wskazała na Leny'ego.

- Nie. A dlaczego pytasz?

- Kiedyś na lekcji historii, była mowa o dawcach, mocach i wioskach! Słyszałam także, że dawca posiada znak i zgaduje, że to ten. - pokazała palcem na draśnięcie w czoło.

- Serio? No cóż. Na prawdę, to on nie jest dawcą mocy, tylko zabrał bezpośrednio tę moc od prawdziwego. Mimo iż, tamten nie przebudził jej, więc także mógł zostać pokrzywdzony. Ten mężczyzna jeszcze się trzyma, gdyż powinna go spotkać kara śmierci.

- A kto jest tym prawdziwym dawcą ognia? - wtrącił się Filip.

,,Cóż... - myślał Lorik. - iż obiecałem bronić jego tożsamości, to teraz nie mam jak stąd uciec. Co robić? Co robić?"

W końcu stanął na odwagę i postanowił wyznać im prawdę.

- Menma Len.

Wszyscy słyszący to, pojmali szok. Ola i opiekun, i wszystkie dzieci za nim, włączając to Dalię, i Filipa.

- Jak to?! - wrzasnęła dziewczyna. - Widziałam przecież, że każdy go pomija. Więc jakim cudem...?

- Bo to dawca. - przerwał Lorik, przykładając dłoń na jej barku. - Ale nie traktujcie go tak samo jak dorośli. - dodał. - Bo wtedy się zbuntuje i może wszystkich zabić.

Dzieci wystraszyły się jego słów. Ola nic nie mówiła, trzymając dłonie na ustach, tak mocno, jakby już nigdy w życiu nie chciała nic powiedzieć. Nie mogła uwierzyć, że Lord złamał swój własny zakaz.

- Gdzie jest Menma? - rzekł Filip, podchodząc bliżej.

- Został zakładnikiem przez córkę mojego brata. Ale mnie ciekawi jedno. - spojrzał na swój amulet. - Jak go znam, celem Irka było zabicie Menmy, lecz on nadal żyje.

- A gdzie jest?

- Tego to nie wiem. Ale za pewne daleko od wioski.

- Ale wróci?

- Miejmy nadzieję, że tak.

Moc OgniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz