Rozdział 31

4K 168 31
                                    

Louis jest mały przez parę następnych dni. Ale jest dalej w swojej przestrzeni niż zazwyczaj. Harry opiekuje się nim tak jak zawsze to robi.

- Gdzie jest mój mały chłopczyk? - Harry uśmiecha się, trzymając dłonie na swoich oczach. Uwalniając je zaczyna łaskotać Louisa. - Tutaj jest! Peekaboo!

Louis chichocze i wierci się z daleka od palców swojego tatusia, łapiąc jeden swoją malutką rączką. Harry ogląda go, zmieszany tym jak bardzo jest zainteresowany kciukiem, nim Louis otwiera swoją buzię i wkłada kciuka do swoich warg. Zasysa lekko kciuka Harry'ego, Harry całuje go w czoło i podnosi go bez wyciągania palca z jego ust.

Louis trzyma się ciasno dłoni Harry'ego, aby się upewnić, że jego tatuś nie zabierze mu nowej zabawki.

~*~

Harry kładzie go na łóżku, odpinając powoli jego onesie, nim ssie malinki na jego brzuszku. Louis piszczy i pociąga Harry'ego za włosy, aby go zatrzymać.

- Czy to łaskocze, dziecinko? - Harry chichocze, ściągając cały kombinezon. - Myślę, że nadszedł czas kąpieli dla Lou.

Ściąga mokrą pieluszkę i podnosi go, zanosząc go do łazienki, gdzie już przygotował kąpiel dla swojego chłopca. Nie jest wysoko, więc pozwala Louisowi w niej siedzieć, jedną rękę ma na jego plecach, aby utrzymać go w pozycji pionowej, a drugą myje Louisa. Kiedy Harry musi polać wodą włosy Louisa, Louis zaczyna płakać, kopać i krzyczeć. A Harry po prostu go trzyma, myjąc jego włosy, mówiąc mu, że wszystko jest w porządku i że to tylko woda. Kiedy Harry zaczyna masować łopatkę Louisa, Louis uspokaja się, topiąc się pod jego dotykiem.

- Dobry chłopiec, Lou, robisz to świetnie. Wiem, czas kąpieli nie jest przyjemny - zgadza się Harry, kiedy Louis patrzy na niego z załzawionymi oczami i trzęsącą się wargą. Louis skomle, kiedy Harry powraca dłonią do jego włosów i próbuje je zaczesać. Harry chichocze, przechylając głowę Louisa tak, aby mydło nie dostało się do jego oczu.

Kiedy jest cały czysty, Harry wyciera go ręcznikiem i owija go ciasno, zanosząc go z powrotem do ich sypialni. Zabiera talk ze sobą i każe Louisowi się odwrócić, więc może popudrować jego pupę.

Następnie zakłada czystą pieluszkę na biodra Louisa i bierze dziecięce body, bez nogawek i bez rękawów, ponieważ Louis się przegrzewa, kiedy śpi w pieluszce. Całuje głowę Louisa i przykrywa go kocem.

- Zostajesz tutaj, a tatuś pójdzie po butelkę.

Szybko przyszykowuje mu butelkę i wraca do Louisa, który wciąż leży na łóżku, wpatrując się w sufit.

- W porządku, prezesie, chodź tu.

Ustawia Louisa tak, by leżał na jego podołku, podtrzymując jego głowę ramieniem. Harry testuje zawartość butelki przy jego wargach. Louis łapczywie bierze to w swoje usta, ssąc szybko, aby dostać ciepłe mleko.

- Hej - chichocze Harry. - Zwolnij dziecinko. Albo będziesz miał chory brzuszek.

Louis zwalnia, oczy ma na wpół zamknięte i jest nieskupiony, kiedy zaczyna przysypiać. Skomle, pokazując chciwe rączki. Harry uśmiecha się i wręcza mu misia. Louis uśmiecha się, trochę mleka wypływa z kącika jego ust. Harry wyciera kroplę swoim kciukiem.

- W porządku, kochanie - mówi delikatnie Harry. - Bardzo ładnie skończyłeś swoją butelkę. Teraz możemy iść spać, tak?

Louis kiwa głową, ale wtedy jego mała, dolna warga zaczyna się trząść, kiedy Harry wyciąga butelkę. Wypuszcza z siebie głośny płacz, łzy spływają po jego policzkach.

- Hej, jest w porządku, shh, dziecinko, wszystko jest dobrze - szepcze szybko Harry, podnosząc Louisa do góry i wstają wraz z nim. Głowa Louisa jest na jego ramieniu. Harry ma rękę na jego plecach, a drugą na jego pupie, powtarzając uderzanie o jego pieluszkę, kiedy chodzi wokół.

- Jest w porządku? - Szepcze słodko Harry do jego ucha. - Tatuś cię ma, po prostu śpij. Shh.

Harry całuje jego skroń i zaczyna delikatnie śpiewać pierwszą piosenkę jaka przychodzi mu na myśl, po tym jak oglądali Małą Syrenkę dzień wcześniej.

Spójrz na ten zbiór

To jasna rzecz,

Że więcej już chyba nie da się mieć

Można zazdrościć mi, że

Wszystko mam, czego chcę

Czy widzisz ten cudowny blask?

Tych skarbów dotąd nie widział nikt z was

Do szczęścia mało mi brak

Wiem,

Że uważasz tak

Mam przydasiów pokłady niemałe

I cotosie w kolekcji są mej

Chcesz, to mogę ci dać

Są wspaniałe

Ale cóż, kiedy ja więcej chcę?

Chciałabym być tam, gdzie ludzie są

Zobaczyć ich najprawdziwszy taniec

Jak płyną lekko tak

Przy pomocy, ach, nóg

Płetwy na ziemi nie sprawdzą się, bo

Stopy mieć trzeba, by stanąć na nich

I po ulicach móc...

Jak oni mówią to?

Iść

Chcę mieszkać tam, kiedy jest cień

Lub w słońcu brodzić dzień cały

Wśród ludzi żyć

W ich świecie być

Naprawdę chcę

Marzę, by stąd uciec na ląd nazwany Ziemią

Śnię o tym, że przytuli mnie nadmorski piach

Na ziemi tej, dzieciom jest lżej

Ojcowie córki rozumieją

Bez zmuszania do pływania

Mija tam czas!

Chcę poznać już, co z nich każdy wie

Chcę na pytania me odpowiedzi

Co to ogień i czemu on rozprasza cień?

Gdy przyjdzie czas

Chciałabym raz

Wreszcie zobaczyć świat wspaniały!

W tym świecie żyć

Wolną już być

Naprawdę chcę!

Pod koniec piosenki Louis śpi. Harry uśmiecha się dam do siebie, kręcąc swoją głową i całuje policzek Louisa. Zanosi go z powrotem do łóżka.

Pisze do Liama, poprosił on go, aby Harry informował go jak się mas Louis. Liam dzwoni do Harry'ego, dając go na głośnik, więc Niall również może go usłyszeć.

- Jak się ma? - Pyta zmartwiony Liam.

- Wciąż jest bardzo mały i trochę kapryśny. Myślę, że to stres związany z przeprowadzką, widzenie swojej siostry. Oczywiście miał się w porządku zostając w moim mieszkaniu, ale teraz to pełen czas, więc sądzę że to trochę przytłaczające.

- Cóż, kiedy nie jest taki mały możemy przyjść i go zobaczyć. Chyba, że chcesz żebyśmy go popilnowali jak będziesz wychodził - oferuje Niall.

- Nie sądzę, że mógłby go takiego zostawić, ale byłoby miło spędzić czas z waszą dwójką.

- Jasne. Odwiedzimy was jutro popołudniu - mówi Liam. - Branoc, Haz.

- Branoc Li, branoc Ni.

Little Louis (tłumaczenie pl)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz