#1

508 78 16
                                    

  Zobaczyłam cienie kilku sylwetek. Zbliżały się. Ewidentnie zmierzały do mojego pokoju. Nie wiedziałam, która jest godzina. Czy mama pomyślała o tym by przynieść mi zegarek, telefon, cokolwiek? Pytanie jak szybko się pojawiło, tak równie szybko wyparowało z mojej głowy. Skupiłam całą swoją uwagę na cieniach. Drzwi zatrzeszczały i... 

Odetchnęłam z ulgą, kiedy okazało się, że były to 2 pielęgniarki pchające pacjenta, za nimi opiekuni chorego. Wzrok kobiety zatrzymał się na mnie. Bałam się. Czułam jakby to spojrzenie wyżerało mnie od środka, zapewne to nie było normalne. Wiele razy patrzałam się ludziom w oczy i nic, dziwne.

- Mój syn ma leżeć na sali z tą dziewuchą? - wybuchła kobieta

- Proszę się uspokoić - zareagowała jedna z pielęgniarek.

- Kochanie, ta pani ma rację. Nasz syn będzie bezpieczny, w końcu szpital to porządne miejsce - powiedział mężczyzna patrząc na mnie.

- Znowu ten wzrok - pomyślałam.

Te spojrzenie sprawiało, że czułam gorąco, strach i niepewność. To naprawdę mnie przerażało.
Mężczyzna zaczął zmierzać w moim kierunku co sprawiło, że bałam się jeszcze bardziej.
Zatrzymał się przy moim łóżku i powiedział:

- Masz minę jakbyś widziała ducha - zaśmiał się - nie bój się. Widzisz... Moja żona jest strasznie, jakby to grzecznie ująć... Przewrażliwiona, więc proszę cię gdyby coś było nie tak powiadom pielęgniarkę jak najszybciej - powiedział ze zmartwieniem.

Ledwo mówiłam przez ściśnięte gardło i bolała mnie każda część ciała, ale tak oczywiście, że wstanę by biec do pielęgniarek, bo chłopak przetoczył się na plecy, bo przecież mógł stracić przytomność. Jednak musiałam pozostać spokojna i zebrać siły na odpowiedź. 

- Niech pan będzie spokojny - przełknęłam głośno ślinę. - Wszystko będzie w porządku - pocieszałam go.

Przytaknął i uśmiechnął się delikatnie. 

- Serio tyle? Ja się tu wysilam, a on tylko kiwnął i się głupio uśmiechnął?! 

- Musimy już iść, to nie jest czas odwiedzin - powiedziała druga pielęgniarka.

Matka chłopca niemal ze łzami w oczach się z nim żegnała jednak, gdy spojrzała na mnie czułam jakby miała mnie zabić wzrokiem, a przecież jej nic nie zrobiłam. Ludzie wyszli z sali, a ja zaczęłam się zastanawiać czy może jest jakieś prawdopodobieństwo, że znam tą panią. 

- Czy to możliwe? - zastanawiałam się.

Nie spałam całą noc zajmując się myśleniem o tej kobiecie.

- Dlaczego ona mnie tak nie lubi? - myśli nie dawały mi spokoju.

Położyłam się na plecy i gapiłam w sufit odtwarzając wszystko po kolei raz, drugi, piąty, dziesiąty i tak ciągle w nadziei, że coś przegapiłam, ale nie... Wszystko było w porządku, a w moich wspomnieniach także jej nie było. Nie zauważyłam nawet, że już jest dzień.

- O dzień dobry Maju widzę, że już nie śpisz. Może pomóc ci się umyć? - powiedziała uśmiechnięta pielęgniarka.

- Tak, dziękuję pani - rzekłam z trudem.

Kąpiel poszła bardzo sprawnie, ale zaskoczenie czekało na mnie po wyjściu z łazienki. Ten chłopak... Obudził się. Powoli usiadłam na łóżku i chowałam rzeczy, gdy nagle za plecami usłyszałam:

- Cześć Maju, jestem Alan.

Przez chwilę patrzyłam się na chłopaka, jakbym widziała pierwszy raz na swoje własne oczy człowieka.

- Y.. No.. Cz...Cześć, skąd wiesz jak się nazywam? - zapytałam zaskoczona.

- Słyszałem pielęgniarkę, gdy tu przyszła do ciebie - odpowiedział. 

Było coś co mnie irytowało, mianowicie - leżał plecami do mnie. Musiałam się o to upomnieć.

- Słuchaj, kiedy się z kimś rozmawia utrzymuje się z nim kontakt wzrokowy - powiedziałam lekko rozzłoszczona.

- Tak, masz racje, przepraszam - mówiąc to odwrócił się.

To co było dalej zmieniło moje życie o 180 stopni.   

___________________________________________________________________

2 część - 446 słów <3
Oceniajcie, komentujcie i motywujcie do dalszego pisania <3

/Czeko_ladka <3

Szczęście W NieszczęściuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz